A WIRON spada
Od początku roku trzymiesięczny WIRON spadł z 6,18 proc. do 5,83 proc. W tym samym czasie WIBOR 3M stopniał o 10 pkt bazowych (do 6,9 proc.). Jeśli sytuacja się nie zmieni, inwestorzy po zaplanowanej na 1 stycznia 2025 r. tranzycji, będą zarabiali mniej.
Około 45 proc. serii obligacji korporacyjnych notowanych na Catalyst zapada na tyle „daleko” po dacie planowanej tranzycji, że zamiana WIBOR na WIRON będzie miała wpływ na wysokość naliczanego oprocentowania (nowe oprocentowanie wejdzie w życie pod warunkiem, że po dacie zaprzestania obliczania WIBOR, obligacje wchodzić będą w nowe okresy odsetkowe). Przy czym w warunkach emisji większości serii korporacyjnych papierów przewidziano, że do zastąpienia WIBOR może dojść przed dniem wykupu obligacji i zawierają one stosowne klauzule. W emisjach z ostatnich miesięcy „procedura” przejścia jest opisana na tyle szczegółowo, na ile to możliwe w obecnych warunkach (tj. przy braku rozporządzenia rozstrzygającego o dacie tranzycji). Warunki zamiany uwzględniają nawet to, że do WIRON może zostać doliczona wyrównawcza premia. Nie jest bowiem sekretem, że WIRON jako stawka RFR powstająca na bazie jednodniowych depozytów, znajduje się na znacznie niższym poziomie niż WIBOR i wynika to ze specyfiki naszego rynku. Tj. strukturalnej nadpłynności sektora bankowego, przez co ceny depozytów pozostają niższe. WIBOR powiązany jest zaś z wysokością stopy referencyjnej i tego, po ile NBP przyjmie pieniądze od banków.
Z kolei starsze serie obligacji, które zapadają po dacie tranzycji, zawierają tylko ogólne zapisy zastrzegające, że WIBOR może zostać zastąpiony nowym wskaźnikiem, ale nie przewidujące dodatkowej premii dla inwestorów w przypadku faktycznego zastąpienia jednego wskaźnika innym. Szczególnie twardym orzechem do zgryzienia mogą być obligacje komunalne i skarbowe („wuzetki”), których dokumenty emisyjne odpowiednio, często i wcale, nie zawierają stosownych klauzul. Przejście na niższy wskaźnik może zatem zostać oprotestowane przez inwestorów.
Planowana zamiana wskaźników referencyjnych jest więc jeszcze jedynym (poza ryzykiem kredytowym i stopy procentowej) czynnikiem, który należy wziąć pod uwagę dokonując inwestycji w obligacje korporacyjne (lub inne) o zmiennym oprocentowaniu. Nawet bowiem klauzule przewidujące naliczanie korygującej premii zakładają, że jej wysokość będzie medianą różnicy między stawkami WIBOR i WIRON z dwóch lat przed tranzycją (lub pięciu lat, jeśli przyjęte zostanie rozwiązanie znane z innych krajów). Tak czy inaczej – obecny układ wskazuje, że WIRON może być niższy od WIBOR, a sytuację mogłyby zmienić dopiero głębokie cięcia stóp tuż przed tranzycją, po których WIBOR gwałtownie by spadł, a WIRON – jako że wyliczany jest na podstawie stawek z przeszłości – reagowałby na zmianę warunków z opóźnieniem. Co nie jest wcale scenariuszem nie do pomyślenia.
W ostatnim tygodniu seria publikacji przekonała inwestorów, że inflacja spada szybciej niż spodziewali się tego ekonomiści (u nas do 13 proc.), ale rentowność obligacji, choć spadła (i to przed publikacjami, co potwierdza, że oczekiwania rynku i analityków to dwie różne sprawy), to nie wyznaczyła nowych minimów nawet w skali miesiąca. Rynek nie liczy więc na szybkie obniżki stóp, ale być może dojdzie do nich w dłuższym terminie, co z kolei wspierałoby scenariusz korzystny dla inwestujących w obligacje korporacyjne o zmiennym kuponie. Dla nich korzystna jest nadpłynność w bankach i obniżki stóp pod koniec 2024 r.
Emil Szweda, Obligacje.pl