Aktualne wydanie
Wydanie nr 10/2024 (1282)
Od redakcji
3Temat numeru
Świat patrzy na Amerykę
6Wydarzenia
18Finanse
59Felietony
13Gdy przyszła wielka woda
Gdy zamykamy to wydanie „Gazety Bankowej” Dolny Śląsk walczy z powodzią – kolejną powodzią stulecia w tym stuleciu. Z żalem, ze smutkiem patrzę na miejsca tak dobrze znane z wakacyjnych, urlopowych wyjazdów – Stronie Śląskie, Kłodzko, Bożków, Bardo, Jelenia Góra, Bystrzyca Kłodzka… Przez lata obserwowaliśmy wciąż obecne niemal na każdym kroku, niemal w każdej rozmowie z mieszkańcami, ślady tamtych powodzi – z 1997 i 2010 roku. Przez lata cieszyliśmy się, gdy widać było jak te miasta, miasteczka, wsie podnoszą się po tamtych wydarzeniach, jak się odbudowują, remontują i modernizują. Jak powstają nowe zabezpieczenia, jak regulowane są małe rzeki i strumyki, mosty, przepusty, jak budowane są zbiorniki retencyjne. Dziś wszyscy możemy być wściekli, że mimo to nie udało się zapobiec katastrofie.
Jak echo brzmią mi w uszach słowa wiceministra infrastruktury odpowiedzialnego za inwestycje w gospodarce morskiej i wodnej, Marka Gróbarczyka, który równo rok temu mówił – Retencja! „Musimy podnieść retencję w Polsce z 7 do 20 proc. Ten program, warty ok. 44 mld zł i zaplanowany na następne osiem lat, zapewni nam bezpieczeństwo przeciwsuszowe i przeciwpowodziowe”… Minister Gróbarczyk zapowiadał: „oparcie się o duże zbiorniki Racibórz, Kąty-Myscowa, budowa stopnia wodnego w Siarzewie i do tego dobudowa blisko 306 zbiorników średnich i małych, by magazynować wodę wiosną, a oddawać ją latem, gdy zrobi się sucho. To niezwykle ambitne zadanie, ale niezbędne”. Za późno… Przeszkadzali ekolodzy, pseudoekologiczne bojówki, mieszkańcy protestujący przed możliwymi wysiedleniami i… Komisja Europejska z dyrektywami o renaturyzacji rzek, ochronie ich naturalnego biegu… Zabrakło może determinacji, żeby postawić tamę takim „eksperckim” wypowiedziom, jak ta ze strony „Teraz Środkowisko”: „Dziś wiadomo, że regulacja rzek, wbrew intencjom człowieka, ogólnie zwiększa, a nie zmniejsza zagrożenie powodzią, pogłębia problem suszy i przyczynia się do wzrostu zanieczyszczenia wody”. No to będziemy mieli Park Narodowy na Odrze. Bez regulacji, bez żeglugi, bez przeciwpowodziowej ochrony mieszkańców… Za to Ren i Łaba, jako, że już dawno są uregulowane – o unijne dotacje martwić się nie muszą… Cóż, może po prostu są po właściwej stronie granicy… na Odrze.
Pandemia stała się w 2020 roku prawdziwym sprawdzianem dla rządu Mateusza Morawieckiego – jak sprawnie poradzi sobie z pomocą publiczną dla wystraszonych kryzysem Polaków. Bezprecedensowa akcja wsparcia gospodarki – natychmiastowe fundusze, bezzwrotne dotacje, zawieszenia podatków, e-urząd, który pozwalał na zdalne procedowanie wniosków, pozwoliły przebrnąć przez ten najtrudniejszy czas. Cóż, dziś za te działania wielu urzędników ponosi niezrozumiałe konsekwencje.
Dziś na stronie powodz.gov.pl można znaleźć jedynie siedem mitów na temat powodzi i szacowanie wstępnego ryzyka jej wystąpienia. Informacje na temat pomocy powodzianom przekazują samorządowcy i strażacy, hojnie finansowani z tak dzielnie prześwietlanego „wte i wewte” przez prokuratorów, Funduszu Sprawiedliwości.
Powódź 2024 zdaje się krzyczeć „Sprawdzam!” koalicyjnemu rządowi Donalda Tuska. Jak na razie mamy po 1000 zł pomocy, kolejkę wniosków o wycenę strat, by dostać wsparcie w remoncie i propozycję taniego kredytu od szefowej resortu klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski. 1,5 do 2,5 proc.! Cóż, na tyle powinni liczyć rządzący dziś w kolejnych wyborach. 1,5 – 2,5 proc.
Maciej Wośko, redaktor naczelny