Banki wciąż tną oprocentowanie depozytów
Przez ostatni miesiąc aż sześć banków zdecydowało się na kolejne cięcia oprocentowania depozytów. Tym bardziej depozyty dające 2-3 proc. odsetek wydają się niemałą gratką. Nawet pomimo „gwiazdek”.
Gorszej oferty depozytowej być nie może? Banki zdają się udowadniać osobom oszczędzającym, że to jednak możliwe. W naszym listopadowym rankingu aż sześć instytucji zdecydowało się na pogorszenie oferty. Przy tym warto podkreślić, że regularnie przyglądamy się najlepszym kontom oszczędnościowym i lokatom dostępnym w bankach. Wybieramy co miesiąc takie, w ramach których powierzamy pieniądze na maksymalnie 12 miesięcy.
Kluczowe jest dla nas bezpieczeństwo, a więc lokata lub rachunek oszczędnościowy muszą podlegać pod gwarancję BFG. I choć przyjmujemy oferty, w ramach których trzeba skorzystać z produktów dodatkowych (konta, karty, a nawet ubezpieczenia), ale tylko wtedy, gdy można z nich zrezygnować lub uniknąć kosztów aktywnie korzystając z karty lub konta. Odpadają więc depozyty łączone z innymi produktami inwestycyjnymi (np. funduszami). Takie „tandemy” są w ostatnim czasie szczególnie przez banki promowane.
Nawet 3 proc. w banku, ale z gwiazdką
Najlepsze dostępne dziś depozyty pozwalają zarobić 2-3 proc. w skali roku. Niestety takich ofert jest teraz w bankach już tylko pięć. Do tego - szczególnie depozyty ze szczytu naszego rankingu - są limitowane. Chodzi o to, że przeznaczone są np. dla nowych klientów, można dzięki nim powierzyć pieniądze na określony czas (np. 3 miesiące), mamy górną granicę atrakcyjnie oprocentowanej kwoty (np. 10-20 tys. złotych), a do tego często musimy założyć w banku konto, wyrobić sobie kartę i aktywnie z tych produktów korzystać, aby uniknąć opłat. Dlatego warto dokładnie czytać regulaminy promocji, aby mieć pewność, że faktycznie na danej ofercie skorzystamy.
Przezwyciężenie tych przeciwności pozwala jednak zarobić wielokrotnie więcej niż to co oferuje statystyczna roczna lokata. Te wg ostatnich danych NBP były bowiem oprocentowane na zaledwie 0,1-0,2 proc. w skali roku.
Z lokat zniknęła co czwarta złotówka
Trudno się więc dziwić, że w ostatnich miesiącach z bankowych lokat odpływają pieniądze. Jeszcze przed epidemią (w lutym) trzymaliśmy na nich prawie 295 miliardów złotych. Dziś jest to o ponad 75 miliardów mniej – sugerują wyliczenia banku centralnego wg stanu na koniec października. To oznacza, że z lokat w ciągu 8 miesięcy odpłynęła co czwarta złotówka. Z tak dynamicznymi zmianami nie mieliśmy do czynienia co najmniej od 1996 roku - od kiedy NBP gromadzi stosowne dane.
Z drugiej za to strony kapitał napływa do aktywów, które dają szansę na solidniejsze zyski i lepszą ochronę kapitału przed inflacją. Chodzi o detaliczne obligacje skarbowe, rynek nieruchomości czy fundusze inwestycyjne. W każdym z tych kierunków zmierza w ostatnim czasie nawet po kilka miliardów złotych oszczędności co miesiąc. Mniejsze, ale wciąż pokaźne kwoty Polacy angażują też kupując złoto czy samodzielnie inwestując na giełdzie.
I choć we wrześniu i październiku odpływ kapitału z lokat trochę zwolnił (spadł poniżej 10 miliardów miesięcznie), to wciąż trwa i najpewniej trwać będzie. Przemawiają za tym prognozy sugerujące utrzymanie poziomu stóp procentowym na niskim poziomie, a z drugiej strony przewidywania dotyczące inflacji. Chodzi o to, że w najbliższym czasie wzrosty cen nas nie opuszczą, a więc za kapitał trzymany w bankach będzie można kupić coraz mniej.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments