Bezrobocie jest ważniejsze, niż myślicie
Christopher Dembik, Saxo Bank: Kryzys może przyczynić się do wdrożenia trwałych zachęt do automatyzacji, a ta nowa fala automatyzacji może tym razem uderzyć w grupę pracowników o wysokich kwalifikacjach
W ubiegłym tygodniu powszechną uwagę zwrócił przygotowany przez amerykańskie Biuro Statystyki Pracy (BLS) raport w sprawie bezrobocia, w szczególności dane wykazujące, że oficjalna stopa bezrobocia (tzw. U-3) zahamowała i wynosi 8,3 proc. w porównaniu z szacowanym poziomem 9,8 proc.. Wielu komentatorów zinterpretowało ten olbrzymi spadek w ujęciu miesięcznym jako niezaprzeczalny sygnał, że rynek pracy w Stanach Zjednoczonych ożywia się znacznie szybciej, niż prognozowano. W istocie sytuacja wygląda całkiem inaczej. Szczegółowa analiza danych wykazuje pierwsze oznaki niszczycielskich efektów bezrobocia, które stawiają pod znakiem zapytania jakość krajowej gospodarki. Okres bezrobocia w szybkim tempie się wydłuża: w sierpniu odsetek osób bezrobotnych przez ponad 15 tygodni sięgnął 60 proc.. Natomiast liczba osób, które trwale utraciły pracę, wzrosła do 3 400 tys. w porównaniu z 1 200 tys. na początku roku. Biorąc pod uwagę, że zaczyna się sezon grypowy i istnieje ryzyko nowej fali Covid-19, w nadchodzących tygodniach lub miesiącach możemy się spodziewać nałożenia kolejnych restrykcji, w efekcie czego liczba osób, które trwale utraciły pracę, wzrośnie jeszcze bardziej.
Po zniesieniu lockdownu wskaźnik tymczasowego bezrobocia szybko poszedł w dół, jednak trwałe bezrobocie, które najprawdopodobniej wzrośnie w związku z upadłościami firm w perspektywie krótko- i średnioterminowej, może przez bardzo długi okres stanowić znaczne obciążenie gospodarki.
Bezpośrednie ryzyko dla amerykańskiej gospodarki wiąże się z możliwością, że znaczna część populacji, często obejmująca najmłodszych i najmniej wykwalifikowanych pracowników (w sektorze handlu detalicznego, w branży hotelarskiej itp.), przerodzi się w masowe bezrobocie, jeszcze bardziej uwydatniając istniejący już wcześniej poważny problem nierówności.
Kryzys może przyczynić się do wdrożenia trwałych zachęt do automatyzacji, a ta nowa fala automatyzacji, postępująca w tempie, którego nie da się jeszcze określić, może tym razem uderzyć w rozkład umiejętności, w tym w grupę pracowników o wysokich kwalifikacjach.
Jedną z oczywistych konsekwencji pandemii jest fakt, iż przyspieszy ona zmiany w sektorze przedsiębiorstw. W latach 90. rynek spolaryzowała komputeryzacja przedsiębiorstw. Pracownicy mieli do wyboru opanowanie nowych umiejętności albo pracę na stanowiskach wymagających niskich kwalifikacji w sektorze usługowym. Covid-19 stanowi obecnie zagrożenie dla tej grupy, nikt jednak ma pewności, co stanie się z pracownikami umysłowymi. Kryzys może przyczynić się do wdrożenia trwałych zachęt do automatyzacji, a ta nowa fala automatyzacji, postępująca w tempie, którego nie da się jeszcze określić, może tym razem uderzyć w rozkład umiejętności, w tym w grupę pracowników o wysokich kwalifikacjach. Automatyzacja może zatem spowodować, że bezrobocie utrzyma się na znacznie wyższym poziomie, niż w czasie poprzedniego kryzysu; być może nawet przez kilkadziesiąt lat, jeżeli rządy nie zdołają rozwiązać tej kwestii.
W istocie, w tak nietypowych okolicznościach, rządy – w Stanach Zjednoczonych, ale także wszędzie indziej – mają do czynienia z problemem niemal nierozwiązywalnym. Pierwszym rozwiązaniem, chętnie wykorzystywanym przez większość rządów, było przedłużenie programu tymczasowego zawieszenia wykonywania pracy na tyle, na ile to konieczne (w Stanach Zjednoczonych w szczególności za pośrednictwem specjalnego zasiłku dla bezrobotnych w związku z pandemią), aby zapobiec sytuacji, w której olbrzymia część pracujących popadłaby w ubóstwo. To jednak stanowi znaczny koszt dla gospodarki.
Jak słusznie zauważył główny ekonomista Banku Anglii, Andy Haldane: „utrzymywanie wszystkich tych miejsc pracy pod kroplówką w pewnym stopniu odsuwa w czasie to, co nieuniknione i to w sposób, który może nie uratować ani pracownika, ani firmy”.
Powoli wpadamy w pułapkę gospodarki zombie, która spowoduje spadek produktywności i potencjalnego wzrostu w nadchodzących latach. Drugim rozwiązaniem jest skupienie się na tworzeniu miejsc pracy w nowo powstających sektorach (takich jak zielona czy okrężna gospodarka) zamiast na ochronie miejsc pracy za wszelką cenę. Jednak nawet przy najlepszej możliwej polityce kształcenia zawodowego historia i doświadczenie pokazują, że rzadko zdarza się, aby likwidacja istniejących miejsc pracy wymagających niskich kwalifikacji i nowo zautomatyzowanych miejsc pracy w wyniku zmiany struktury gospodarki doprowadziła do utworzenia co najmniej takiej samej liczby wysokojakościowych i chronionych miejsc pracy. Innymi słowy, nieokreślona część populacji będzie trwale lub niemal trwale pozostawać poza rynkiem pracy, głównie ze względu na niewystarczające kompetencje, wymagając stałego wsparcia ze strony państwa. Potwierdza to konieczność poważnego przemyślenia polityki uznawanej dotychczas za utopijną, np. bezwarunkowego dochodu podstawowego.
Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku