Biznes na czterech łapach
W Polsce żyje ponad 14 mln psów i kotów – baza potencjalnych „klientów” dla biznesów jest więc przeogromna. Coraz więcej przedsiębiorców, również z Polski, wprowadza na rynek innowacyjne rozwiązania dla właścicieli czworonogów. Nie ma wątpliwości: uczucie do pupila da się zmonetyzować!
Blisko 100 mln wyświetleń na YouTube ma najpopularniejsza filmowa kompilacja przedstawiająca zabawne sytuacje z udziałem kotów. Podobne wyniki notują te z psami w rolach głównych. Rozwój internetu dał tym zwierzętom olbrzymią popularność w mediach społecznościowych, która spowodowała, że coraz częściej na stałe goszczą one w naszych domach.
Z danych Euromonitora wynika, że w Polsce żyje już ponad 8 mln psów i 6 mln kotów, a co najmniej jedno zwierzę znajduje się w co drugim gospodarstwie domowym. Z roku na rok jest ich coraz więcej, a co za tym idzie – rosną też kwoty, jakie właściciele wydają na ich utrzymanie.
Pełna miska
Rocznie Polacy na karmę dla swoich pupili wydają już ponad 2 mld zł, a tempo wzrostu tych wydatków sięga ok. 8 proc. w skali roku. Coraz częściej wagę przywiązujemy też do jakości pożywienia, które ląduje w miskach naszych czworonożnych przyjaciół. Rynkowa oferta jest tutaj bardzo szeroka: setki rodzajów saszetek, puszek i pudełek z mokrą i suchą karmą, w cenach od kilku do kilkunastu złotych za sztukę, od dziesiątek różnych producentów – to czeka na nas w sklepach zoologicznych.
Co więcej, rynek karm dla zwierząt wciąż ma w Polsce bardzo duży potencjał wzrostu. Potwierdzają to statystyki, z których wynika, że tylko 15 proc. wszystkich zwierząt domowych w naszym kraju regularnie spożywa gotową karmę. Zdecydowana większość wciąż jest karmiona jedzeniem domowym. Tymczasem w Unii Europejskiej mieszankę stworzoną specjalnie z myślą o zwierzętach jada już co drugi pupil. Można więc spodziewać się, że i w Polsce popyt na karmę w kolejnych latach będzie się zwiększał.
Tak gigantycznej liczbie zwierząt trzeba zapewnić nie tylko wyżywienie, ale również opiekę zdrowotną i rozrywkę. Sklepy zoologiczne i firmy działające w branży zarabiają więc nie tylko na karmie, ale także na rozmaitych akcesoriach, zabawkach, artykułach pielęgnacyjnych itp. Ale to tylko jedna strona medalu, bowiem ostatnimi czasy na sentymentach ludzi do zwierząt wyrasta coraz więcej innowacyjnych biznesów, często w dużym stopniu związanych z nowymi technologiami. Jesteśmy tego bardzo dobrym przykładem.
Facebook dla psów
Takim polskim projektem, który z całą pewnością zasługuje na uwagę, jest aplikacja PetBondCare, przeznaczona dla miłośników psów. Pomysł na nią zrodził się w głowach 14-letniej Kingi i 9-letniej Gabrysi. A wszystko zaczęło się od Chrupka, psa zaadoptowanego z warszawskiego schroniska „Na Paluchu”, który dla dziewczynek stanowił główne źródło inspiracji przy pracy nad ich pierwszym poważnym projektem biznesowym.
PetBondCare to aplikacja na smartfon, będąca przepustką do portalu społecznościowego, na którym można znaleźć całą masę praktycznych porad na temat opieki nad psami – od informacji na temat miejsc przyjaznych zwierzętom, przez wskazówki dotyczące zabawy i nauki, po wiedzę z zakresu zoologii i weterynarii.
Przede wszystkim jednak jest to platforma pozwalająca na zawieranie nowych przyjaźni – zarówno ludzkich, jak i psich – poprzez możliwość zorganizowania za jej pomocą wspólnych spacerów dla „psiarzy” mieszkających w okolicy.
Aplikację i portal wymyśliły Kinga i Gabrysia, ale w realizacji projektu pomagał im ich ojciec Tomasz Dziobiak, który zdradził, że portal zaledwie rok po starcie zaczął przynosić zyski z reklam w wysokości kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie.
Ambicje twórców PetBondCare sięgają jednak znacznie dalej – chcą stworzyć naszpikowaną elektroniką, łączącą się ze smartfonem obrożę, dzięki której właściciele psów będą wiedzieć, gdzie w danym momencie znajduje się ich pupil. Prace nad interaktywną obrożą trwają już od dłuższego czasu, a jej głównym testerem został oczywiście pies dziewczynek – Chrupek.
Obroża, która zbada psa
Jakub Szufnarowski, Wojciech Smajda i Piotr Gawiński, założyciele firmy Mister Mundi, opracowali nowatorską obrożę o nazwie Tail, która potrafi znacznie więcej, niż tylko śledzić aktualną lokalizację czworonoga. Sprzęt umożliwia mierzenie parametrów życiowych psa, w tym temperatury ciała, z uwzględnieniem czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Można powiedzieć, że to taka psia opaska fitness.
Innowacyjna obroża rodem z Polski została dostrzeżona przez centrum innowacyjności dla przedsiębiorców hub:raum Kraków, prowadzone przez Deutsche Telekom i zajmujące się inwestowaniem w obiecujące start-upy z Europy Środkowo-Wschodniej. Dzięki tej współpracy polska firma otrzymała wsparcie finansowe, a także dostęp do infrastruktury i doświadczenia dużej europejskiej organizacji. Na razie zbierają fundusze, które pozwolą im uruchomić produkcję i wystartować ze sprzedażą Tail w Polsce.
Meble dla kotów
Okazuje się, że w erze coraz większej popularności designerskich przedmiotów, które oprócz tego, że mają być funkcjonalne, muszą jeszcze cieszyć oko, jest też sporo miejsca na ładne przedmioty stworzone z myślą o czworonogach. MyKotty to projekt Marty Pietrusiak, która zaprojektowała designerskie drapaki z tektury, a te zdążyły już podbić serca kociarzy z wielu zakątków świata.
– O stworzonych przeze mnie drapakach napisał na przykład portal DesignMilk, a później także portal o kocim designie Hauspanther, który jest uważany za najbardziej opiniotwórczy w środowisku. Firma dopiero się rozkręcała, a już była znana – wspomina Marta Pietrusiak.
Dzięki dobremu przyjęciu w branżowych mediach mebelki MyKotty szybko zdobyły popularność poza granicami Polski. W miesiącu produkowanych jest kilka tysięcy sztuk drapaków, z czego mniej więcej połowa zostaje w kraju, a reszta trafia m.in. do Stanów Zjednoczonych, Australii i Japonii oraz krajów Europy Zachodniej.
W start swojego biznesu Marta Pietrusiak musiała zainwestować kilkaset tysięcy złotych (same materiały kosztowały od 150 do 200 tys. zł), ale te pieniądze szybko zaczęły się zwracać. Okazało się, że również w kocim świecie istnieje zapotrzebowanie na ładne przedmioty, a drapak dla kota może stanowić integralną część designerskiego wystroju wnętrz.
Zwierzęcy luksus
W Polsce działa już też około stu hoteli dla zwierząt, czyli miejsc, w których właściciel może zostawić swojego pupila, by np. zapewnić mu profesjonalną opiekę pod swoją nieobecność. Z tego typu hotelami jest dokładnie tak, jak z tymi przeznaczonymi dla ludzi – również spośród nich można wyróżnić takie, które charakteryzują się wysokim poziomem luksusu.
Jednym z najbardziej ekskluzywnych tego typu obiektów jest podwarszawski Bone Pet Club, będący jednocześnie klubem fitness i salonem urody dla psów i kotów. W przybytku stworzonym raczej z myślą o nieco bardziej zamożnych klientach zwierzęta mogą liczyć nie tylko na nocleg, ale również wybieg, plażę, basen, bieżnię z przeszkodami oraz to, co przynajmniej z ich punktu widzenia jest chyba najważniejsze, czyli miskę wypełnioną wysokiej jakości smakołykami.
Bone Pet Club, mimo iż jest hotelem skierowanym do dość wąskiej grupy klientów, prosperuje bardzo dobrze – od początku istnienia przyjmuje około 20 zwierząt dziennie. Ceny za nocleg zaczynają się od 60 zł w przypadku kota i 75 zł w przypadku psa, przy czym w najbardziej obleganych okresach (święta, ferie, długie weekendy) wzrastają o 20 proc. Trzeba liczyć się też z dodatkowymi kosztami, jeśli chce się zafundować czworonogowi usługi pielęgnacyjne lub fitness.
Komunikator dla zwierząt
Na polski rynek wszedł niedawno gadżet, który w Stanach Zjednoczonych zdążył zrobić już prawdziwą furorę. To PetCube, czyli wyposażona w mikrofon, kamerę i wskaźnik laserowy kostka, która dzięki wbudowanemu modułowi WiFi łączy się ze smartfonem i pozwala zdalnie komunikować i bawić się ze zwierzęciem pozostawionym samotnie w domu.
PetCube w Polsce kosztuje niemało, bo ok. 1000 zł, ale chętnych do pozostawania w stałym kontakcie ze swoimi pupilami nie brakuje. Kostkę stworzyli trzej Ukraińcy: Yaroslav Azhnyuk, Alex Neskin i Andrey Klen, którzy znaleźli rozwiązanie odwiecznego problemu właścicieli psów i kotów, zmuszonych do pozostawiania ich samych w domu, gdy wychodzą do pracy albo szkoły. Dzięki gadżetowi choć raz na jakiś czas można odezwać się do swojego pupila, a nawet pobawić się z nim laserem, będąc w zupełnie innym miejscu.
O tym, że pomysł spodobał się właścicielom zwierząt, najlepiej świadczy powodzenie zbiórki publicznej, którą twórcy PetCube’a uruchomili w crowdfundingowym serwisie Kickstarter. W ciągu miesiąca udało im się zebrać ponad 250 tys. dol. i pozyskać ponad 1500 klientów.
Świąteczna gorączka
Zarobki generowane przez „zwierzęcy biznes” trafiają przede wszystkim do klinik weterynaryjnych, producentów karmy, właścicieli sklepów zoologicznych oraz producentów różnego rodzaju zabawek i akcesoriów przeznaczonych dla zwierząt. Zwiększony popyt na te ostatnie można obserwować szczególnie w okresie świątecznym, bo kupowanie prezentu dla zwierzaka pod choinkę już dawno przestało być traktowane jak coś dziwnego.
– W okresie świątecznym wzrasta sprzedaż akcesoriów zoologicznych i przysmaków. Coraz większa liczba konsumentów decyduje się dołożyć pod choinkę upominek również dla swojego pupila – mówi Piotr Więcek, dyrektor generalny firmy Krakvet, prowadzącej jeden z największych w Polsce internetowych sklepów zoologicznych.
Trudno jednak ukryć, że w tym zoologicznym biznesie nie chodzi wyłącznie o interes zwierząt.
Nowa torba do noszenia yorka czy zabawka często bardziej cieszą właściciela niż pupila. Ich sprzedaż nakręca jednak wielomiliardowy rynek, który w Polsce
dopiero rozkwita – mówi Tomasz Mikołajewski z portalu Pethome.pl
Mateusz Kasperski