Cały świat patrzy dziś na Fed
Śmiało można stwierdzić, że dzisiejsza decyzja ws. stóp procentowych w USA, jest jedną z najważniejszych i wyczekiwanych w ciągu ostatnich lat, po tym, jak po rynkach rozlała się fala systemowych zagrożeń w sektorze bankowym.
Wszystko za sprawą niedawnych wydarzeń. Jeszcze przed upadkiem SVB, rynkowy konsensus zakładał, że marcowe posiedzenie amerykańskiego Federalnego Komitetu Otwartego Rynku pozostawi po sobie podwyżkę stóp o 50 pb. Przewidywania te spotkały się z falą krytyki ze strony największych banków na Wall Street. Sytuacja jednak uległa zmianie. Jaka więc będzie decyzja Fedu i co się zmieniło w kwestii dolara?
Rekordy wymian dolara w oknie dyskontowym
Scenariusz podwyżki stóp procentowych o 50 pb w USA usuwa się obecnie całkowicie w cień. Co zatem realnie leży na stole? Obecnie na 87,5 proc. wyceniane jest prawdopodobieństwo podwyżki o 25 pb. W przeszłości zwykle było tak, że jeśli prawdopodobieństwo danej decyzji oscylowało wokół 90 proc. (można przyjąć, że obecnie również tak jest), zwykle dokładnie taka miała miejsce.
Przy okazji warto również wspomnieć o tym, że rozprzestrzeniający się kryzys zaufania do banków musiał zostać ugaszony w zarodku. Jednym z narzędzi była ogłoszona w minioną niedzielę wieczorem decyzja o otwarciu tzw. discount window, w ramach którego banki centralne z całego świata mogą teraz codziennie (a nie jak do tej pory raz w tygodniu) dokonywać wymian dolara za narodowe waluty bezpośrednio z Fedem. Jak duże znaczenie miał ten ruch można zaobserwować po wynikach tej wymiany. Szczyty z kryzysu 2008 oraz covidowego krachu z 2020 roku już dawno zostały przebite. Pamiętajmy jednak, że dane te nie są skorygowane o inflację, zatem dzisiejsza wartość dolara to już zupełnie co innego, niż np. w 2008 roku. Dolarów w systemie w każdym razie zabraknąć nie powinno.
Wszystko poza 25 pb wywoła dużą zmienność
Choć scenariusz z podwyżką stóp procentowych jedynie o 25 pb jest wysoce prawdopodobny, nie brakuje również opinii wybiegających poza tę narrację. I to w obie strony. Można zatem przyjąć, że gdyby w imię bezwzględnej walki z inflacją Fed podjął decyzję o podwyżce stóp o 50 pb, byłby to potężny cios w rynki, które od razu zaczęłyby wyceniać kolejne, jeszcze silniejsze napięcia w systemie bankowym. Skoro przy stopach 4,50-4,75 proc. poważne problemy (ze spadającą wartością obligacji) zaczęły mieć pierwsze banki, tym bardziej napięć nie zabraknie przy stopach 5,00-5,25 proc..
Na drugim biegunie mamy z kolei decyzję o pozostawieniu stóp na niezmienionym poziomie i ogłoszeniu pauzy w trwającym obecnie cyklu podwyżek. Taki ruch w ostatnim czasie sugerował, chociażby Goldman Sachs. W tym przypadku na rynkach prawdopodobnie zapanowałaby euforia. Wszystko ma jednak swoją cenę. Choć napięcia wokół systemu zostałyby taką decyzją nieco zredukowane, ową ceną byłby wzrost ryzyka rozwinięcia się kolejnej fali inflacji za kilka kwartałów. Podobnie, jak miało to miejsce w dekadzie lat ‘70, gdy inflacja miała trzy fale.
Zasadnicza różnica między tamtym okresem, a sytuacją obecną jest jednak taka, że wówczas dług do PKB oscylował nieco powyżej 30 proc. i na walkę z inflacją bardziej radykalnymi podwyżkami stóp Fed mógł sobie pozwolić (a ta i tak wymknęła się mu spod kontroli). Dziś dług do PKB przekracza w USA 120 proc., a globalnie 350 proc. i możliwości w zakresie zacieśniania są zdecydowanie mniejsze, a więc i ryzyko zdynamizowania dalszego spadku siły nabywczej walut fiducjarnych znacznie większe.
Pozostaje nam poczekać do wieczora (tym razem do godz. 19:00 ze względu na przesunięcie czasu) i oficjalnego komunikatu oraz przede wszystkim do konferencji po posiedzeniu (19:30), gdzie paść mogą jakieś deklaracje dotyczące przyszłego kształtu polityki monetarnej. Jak zawsze przy okazji takich wydarzeń, prawdopodobny wzrost zmienności indeksu dolara może mieć także wpływ na zachowanie złotego. Przede wszystkim na parze USD/PLN.
Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex