Cyfrowe pieniądze banków centralnych
W przyszłości może się pojawić cyfrowa konkurencja dla gotówki, wprowadzana przez instytucje, które mają wyłączne prawo do emisji pieniądza - ocenia prof. Eugeniusz Gatnar, członek RPP w „Gazecie Bankowej”.
Najnowsze dane z grudnia 2018 r., które opublikował NBP, pokazują, że najbardziej płynny pieniądz (M1), czyli depozyty i gotówka, przekroczył w Polsce poziom 1 bln zł, rosnąc w stosunku do ubiegłego roku o 11,7 proc. Sama zaś gotówka w obiegu to ponad 203 mld zł, czyli 10 proc. więcej niż w roku 2017.
Nie jest to jednak specyfika Polski ani nawet grupy krajów rozwijających się. Ostatni Raport Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) w Bazylei „Payments are a-changing but cash still rules” pokazuje, że także w krajach rozwiniętych, a więc również w strefie euro, wartość gotówki rośnie systematycznie od lat i w roku 2016 wyniosła 10 proc. PKB.
Jedynie w krajach skandynawskich w tym samym czasie wartość obiegu gotówki spadła do 2 proc. PKB, a udział gotówki w transakcjach spadł do 15 proc. Wydaje się, że to wynik świadomego procesu eliminacji gotówki w celu realizacji modelu społecznego, w którym państwo posiada pełną kontrolę nad życiem obywateli. A jak wiadomo, gotówka zapewnia anonimowość transakcji, więc i wolność…
W tym kontekście budzi zdziwienie płomienne przemówienie Christine Lagarde, dyrektor zarządzającej MFW, wygłoszone 14 listopada 2018 r. w Singapurze. Przedstawione tam argumenty na rzecz stworzenia przez banki centralne cyfrowych pieniędzy należy uznać za dyskusyjne. Szefowa MFW mówiła, że takie pieniądze pozwolą przezwyciężyć wykluczenie finansowe, zapewnić bezpieczeństwo transakcji i zachować ich prywatny charakter. Wydaje mi się, że żaden z tych argumentów nie jest prawdziwy. Wykluczenie finansowe jest bowiem pochodną biedy, braku edukacji ekonomicznej i wykluczenia społecznego, a nie braku cyfrowych pieniędzy. Z kolei doświadczenia włamań do kilku znanych giełd wymiany kryptowalut (Mt. Gox, Zaif czy Coincheck) i kradzieży wartości setek milionów dolarów pokazują, jak bardzo ten świat cyfrowych walut jest bezbronny wobec ataków hakerów. I wreszcie ostatni argument, który obala sama Christine Lagarde, mówiąc, że pieniądz cyfrowy nie może być w pełni anonimowy, bo byłby żyłą złota dla kryminalistów.
Dlaczego banki centralne rozpoczęły prace nad cyfrowym pieniądzem, inspirowane rozwiązaniami stosowanymi przez kryptowaluty, w tym słynnej już technologii blockchain, czyli rozproszonego uwierzytelniania transakcji (DLT)? Oczywiście można powiedzieć najprościej, iż dlatego, że gotówka kosztuje. Raport firmy doradczej McKinsey „Attacking the cost of cash” sprzed kilku miesięcy pokazał, że mimo wzrostu obrotu bezgotówkowego rosną koszty obsługi obrotu gotówkowego. Według tych szacunków już teraz stanowią one od 5 do 10 proc. kosztów operacyjnych banków. Odnosząc to zaś do PKB, w zależności od kraju, jest to od 0,5 do 1 proc. PKB.
Analizując jednak dokumenty różnych banków centralnych, które powstały w ciągu ostatnich miesięcy, można powiedzieć, że najczęściej podnoszony jest argument o konieczności poprawienia drożności kanału transmisji stopy procentowej. Ten kanał nie pozwalał w ostatnim czasie przenieść ujemnych stóp procentowych Banku Szwecji na rynek. Prawie żaden bank komercyjny w tym kraju nie wprowadził ujemnych stóp na depozyty swoich klientów, czyli nie zabrał im pieniędzy, bojąc się, że ich utraci.
Wprowadzenie pieniądza cyfrowego jest przedmiotem analiz wielu banków centralnych na świecie. Według danych zebranych przez BIS wśród 63 banków aż 70 proc. z nich prowadziło w roku 2018 prace, o różnym stopniu zaawansowania, nad tym tematem. W tej grupie najwięcej doświadczeń ma Bank Szwecji oraz Bank Urugwaju. Z kolei Europejski Bank Centralny wspólnie z Bankiem Japonii realizuje projekt Stella. Bank Anglii podał, że współpracuje w tym obszarze z bankiem Kanady oraz Monetary Authority w Singapurze.
Warto śledzić postępy tych badań, ponieważ w dłuższym horyzoncie może się pojawić cyfrowa konkurencja dla gotówki, wprowadzana przez instytucje, które mają wyłączne prawo do emisji pieniądza. Taki krok jednak w dramatyczny sposób zmieniłby sposób działania banków komercyjnych i w zależności od przyjętego rozwiązania – także funkcje operacyjne banku centralnego (np. obsługa kont bankowych osób fizycznych i przedsiębiorstw). W znacznym stopniu mogłaby też zostać ograniczona swoboda dysponowania własnymi środkami pieniężnymi przez obywateli.
Prof. Eugeniusz Gatnar
Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych. „Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html