Cztery złote za euro?
Kiedy jeszcze w Polsce toczyła się poważna debata o przyjęciu euro często na właściwy kurs wskazywano 4 złote. W ostatnich latach europejska waluta była jednak zazwyczaj droższa i dopiero ubiegłoroczne umocnienie przybliżyło nas do tego poziomu
Choć na pozór może to wydawać się zaskakujące, euro od 2011 roku notowane było powyżej 4,05 złotego za wyjątkiem jednego tylko krótkiego epizodu z 2015 roku. Tym samym zejście do okrągłego poziomu 4 złotych byłoby pewnym wydarzeniem.
Polska waluta w 2017 roku należała do najmocniejszych na świecie, tak więc ta dobra passa musiałaby być kontynuowana. Jest kilka argumentów za dalszym umocnieniem złotego. Pierwszym z nich jest dobra koniunktura w strefie euro, która napędza notowania większości europejskich walut.
Złoty często przejawia pozytywną korelację z euro względem dolara. Innymi słowy, gdy euro zyskuje wobec dolara, złoty zyskuje jeszcze wyraźniej i tak też było w grudniu. Co prawda euro wygląda już na dość mocno wykupione, jednak z drugiej strony dolar nie wykorzystał w grudniu kilku szans na umocnienie (podwyżka stóp procentowych, przyjęcie cięć podatkowych) i historycznie pozostaje bardziej przewartościowany niż euro. Wydaje się, że dalsze umocnienie złotego, choć nigdy niemile widziane przez eksporterów, byłoby do przyjęcia dla polskiej gospodarki.
Wyniki w handlu zagranicznym pozostają nad wyraz dobre i choć to może się zmienić jeśli dojdzie do przyspieszenia dynamiki wzrostu nakładów inwestycyjnych, umocnienie euro o 4-5% nie przekreśli wysokiej konkurencyjności polskiego eksportu, szczególnie w świetle bardzo mocnej koniunktury w strefie euro.
Czy to jednak oznacza prosty marsz w kierunku 4,00 na parze EURPLN (czemu towarzyszyłby marsz CHFPLN w kierunku 3,40, co dla wielu osób ma większe znaczenie)? Niekoniecznie. Rok 2017 był bardzo dobry dla rynków wschodzących i część inwestorów instytucjonalnych może zwiększyć tu swoje zaangażowanie.
Bazuje to jednak na założeniu utrzymania się bardzo konsekwentnej hossy na Wall Street. Jak na razie wygląda ona na niezagrożoną – wczoraj w USA znów mieliśmy historyczne szczyty, jednak od przeszło roku nie było tam choćby niewielkiej korekty. Jeśli się pojawi, złoty momentalnie to odczuje. Tak jak zaznaczyliśmy we wczorajszym komentarzu, na przestrzeni roku oczekujemy raczej stabilnego złotego tak więc poziom 4,00 byłby dolnym przedziałem wahań ceny euro.
Środowy kalendarz rynkowy przynosi pewne ożywienie – w Niemczech poznamy dane o bezrobociu (9:55), zaś w USA indeks ISM (16:00) oraz zapis dyskusji z grudniowego posiedzenia Fed (20:00). O godzinie 9:05 euro kosztuje 4,1642 złotego, dolar 3,4602 złotego, frank 3,5570 złotego, zaś funt 4,7054 złotego.
Przemysław Kwiecień główny ekonomista XTB