Czy w gospodarce rosną oszczędności?
Zgodnie z danymi opublikowanymi wczoraj przez Narodowy Bank Polski, w maju polska gospodarka odnotowała drugą najwyższą nadwyżkę na rachunku bieżącym w tym roku. Biorąc pod uwagę również inne elementy życia gospodarczego można dojść do wniosku, że jest to niecodzienna sytuacja.
Poza danymi NBP, GUS potwierdził, iż dynamika cen konsumpcyjnych w ujęciu rocznym wyniosła w czerwcu 2,6%. Na tychże danych można szacować, że inflacja bazowa przyspieszyła w analogicznym okresie do 1,9% z 1,7%.
Majowe dane NBP pokazały, że deficyt na rachunku obrotów bieżących, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach, zniknął całkowicie, z kolei nadwyżka na rachunku kapitałowym pozostała na poziomie 2,1% PKB. W rezultacie łączna nadwyżka, obrazująca zarówno saldo wymiany handlowej jak i saldo środków w ramach transferów unijnych, znalazła się na najwyższym poziomie od początku 2016 roku.
Dlaczego dane te są dość nieoczekiwane? Polska gospodarka cechuje się relatywnie wysoką importochłonnością eksportu jak i inwestycji. Oznacza to, że aby zwiększyć znacząco nakłady inwestycyjne na środki trwałe lub wielkość eksportu, wcześniej należy zaimportować półprodukty o znacznej wartości. W praktyce zatem poprawa w eksporcie czy inwestycjach powinny zaowocować stopniowo pogarszającym się saldem na rachunku bieżącym. Niemniej tak się nie dzieje, a od początku roku doświadczyliśmy stopniowego zanikania nierównowagi zewnętrznej. To wszystko w obliczu solidnie rosnącego eksportu (pomimo słabszej aktywności gospodarczej w krajach Europy zachodniej) jak i dynamicznego odbicia inwestycji (przede wszystkim tych spoza sektora publicznego). Jeśli drugi kwartał również przyniesie utrzymanie tych dwóch zmiennych ekonomicznych na wysokich poziomach może to być oznaka, że w gospodarce rosną oszczędności.
Patrząc na ostatnie lata można wprawdzie zobaczyć, że stopa oszczędności jest wyższa aniżeli stopa inwestycji, niemniej w dużej mierze wynikało to ze słabości tej drugiej. Poza tym, stabilizacja stopy oszczędności w okolicy 20% to głównie zasługa sektora rządowego i samorządowego, co może ulec zmianie wraz z pogorszeniem się sytuacji fiskalnej. Skupiając się już na majowych danych można zauważyć, że trend w eksporcie towarów, mierzony jako 3-miesięczna średnia, uległ wyraźnemu przyspieszeniu i na ten moment wydaje się, że zmierzamy w kierunku dwucyfrowej dynamiki w II kwartale. Import towarów w maju wprawdzie także przyspieszył, niemniej słabiej. W rezultacie deficyt w bilansie handlowym zawęził się do 0,5% PKB z 0,6% PKB w kwietniu. W przypadku usług nastąpiła dalsza stabilizacja nadwyżki w okolicy 4,5% PKB, przy czym dynamika wzrostu tejże nadwyżki w ujęciu rocznym maleje. Na ten moment może wydawać się, że eksport netto nie będzie czynnikiem mocno hamującym wzrost w 2019 roku. Z drugiej jednak strony wzrost dochodów realnych gospodarstw domowych na skutek rozszerzenia 500+ oraz zmian w podatku PIT powinien być czynnikiem wspierającym dynamikę importu w dalszej części roku. W rezultacie okres ten powinien mimo wszystko przynieść niewielkie pogorszenie salda rachunku bieżącego.
W dzisiejszym kalendarzu warto skupić uwagę na danych z rynku pracy Wielkiej Brytanii oraz sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej z USA. W kraju NBP opublikuje dane na temat inflacji bazowej za czerwiec, która najpewniej przyspieszyła do 1,9% wobec 1,7% w ujęciu rocznym. Wczorajszy finalny odczyt CPI ukazał większy wkład zarówno żywności jak i kategorii bazowych do rocznej dynamiki wzrostu. Kolejne miesiące powinny przynieść względną stabilizację inflacji i jej przyspieszenie pod koniec roku. Szczyt powinien zostać osiągnięty w pierwszym kwartale 2020, kiedy możemy ujrzeć tymczasowe przebicie górnego pasma wahań wokół celu NBP.
Arkadiusz Balcerowski, Analityk Rynków Finansowych XTB