Czysta ojczysta

opublikowano: 8 czerwca 2016
Czysta ojczysta lupa lupa
fot: Shutterstock

Zagraniczny kapitał ma większy udział na polskim rynku wódki niż rynku bankowym. Co i w jaki sposób będą pić Polacy, dziś decyduje się w Londynie, Paryżu i Moskwie.

Polska w świecie słynie z wódki, a Polacy uchodzą za wielkich miłośników mocnego alkoholu. Tymczasem z danych WHO wynika, że nie jest to taka miłość, za którą by szło namiętne spożycie. W 2014 r. statystyczny Kowalski wypił 12,5 l czystego alkoholu, co uplasowało nas poza pierwszą dziesiątką światową: za Słowakami, Czechami, nawet Austriakami (po ok. 13 l) i daleko w tyle za Rosjanami, Białorusinami i Mołdawianami (odpowiednio: 15,1, 17,5, 16,8 l). I wygląda na to, że tendencja jest spadkowa, bo w Polsce maleje spożycie wódki, rośnie za to udział piwa i wina, których w 2015 r. wypiliśmy w ilościach odpowiednio: 99 l piwa, 6,8 l wina i 8 l napojów spirytusowych.

Monopol z państwowego w prywatny

Za czasów PRL wódka produkowana była w blisko 20 państwowych przedsiębiorstwach Polmos (Polski Monopol Spirytusowy). Po 1989 r. większość z widmem bankructwa została sprywatyzowana i trafiła w ręce zagranicznych inwestorów. Są wyjątki. Ostatni państwowy Polmos Bielsko-Biała, ledwie dwa lata temu trafił w polskie ręce, przejęli go od skarbu państwa sami pracownicy. Polskim stał się też Polmos Siedlce, który jest właścicielem marki Chopin. Do historii przejdzie niejasna prywatyzacja Polmosu Lublin. We wrześniu 2001 r. spółka Jabłonna SA, której właścicielem był Janusz Palikot, podpisała umowę ze skarbem państwa na zakup 80 proc. akcji Polmosu Lublin, za kwotę 16 mln zł. Płatność została rozłożona na pięć rat, przy czym pierwsza rata, ponad 3 mln zł, była płatna w dniu podpisania umowy (pieniądze miały pochodzić z należącej do małżeństwa Palikotów spółki Ambra, producenta tanich win). Pozostałe raty, płacone skarbowi państwa z opóźnieniem przez Palikota, miały pochodzić … z lubelskiego Polmosu. Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadziła śledztwo ws. niekorzystnego rozporządzania majątkiem gorzelni, m.in. poprzez inwestowanie w obligacje spółek z rajów podatkowych czy nabycie od innej spółki Palikota praw do znaku Wódka Żołądkowa Gorzka, na czym Polmos miał stracić co najmniej 9 mln zł. Prokuratura nie dopatrzyła się jednak znamion przestępstwa i umorzyła śledztwo. Palikot zaś w 2007 r. sprzedał udziały lubelskiego Polmosu funduszowi Oaktree Capital Management, który jest właścicielem grupy kapitałowej Stock Spirits Group notowanej na londyńskiej giełdzie. Stock jednym ruchem, dzięki marce Żołądkowa Gorzka, wdarł się do grupy liderów rynku wódki w Polsce, zyskując w szczytowym momencie blisko 29-proc. udział. Dziś to już wspomnienie, bo Żołądkową zdeklasowała Żubrówka.

Walki o wódczane kąski

Rynek wódki w Polsce, choć się powoli kurczy, nadal jest łakomym kąskiem – to ok. 13 mld zł rocznie. Więc spektakularnych i kontrowersyjnych przejęć nie brakowało. Jak np. Polmosu Białystok, o którego w 2005 r. zażarcie walczyło trzech wódczanych potentatów w Polsce. Największy to Central European Distribution Corporation (CEDC), spółka założona przez Williama Careya, notowana na nowojorskiej giełdzie, potem Grupa Sobieski (część Grupy Belvedere) i Polmos Lublin, dziś część Stock Spirits Group. Wyścig o producenta Żubrówki i Absolwenta wygrał CEDC, płacąc za białostocką gorzelnię – bagatela! – miliard złotych. Sprawa również otarła się o prokuraturę. Przedstawiciele Grupy Sobieski podejrzewali, że tym razem to… resort skarbu dopuścił się nieprawidłowości przy prywatyzacji.

Porażka Grupy Sobieski w wyścigu o białostocką gorzelnię była tylko przygrywką do późniejszych kłopotów jej właściciela – Grupy Belvedere (notowanej na giełdach w Paryżu i w Warszawie). Zaczęły się w 2008 r., gdy wierzyciele upomnieli się o wcześniejszą spłatę 375 mln euro zadłużenia na zakup marki Marie Brizard, mimo że zapadalność obligacji przypadała na 2013 r. Sytuację miał uratować hollywoodzki gwiazdor Bruce Willis, który stał się twarzą kampanii promocyjnej flagowej wódki Sobieski. Gażę 20 mln euro otrzymał w akcjach spółki – dokładnie 3,3 proc. Problem w tym, że najpierw kryzys i kłopoty spółki odbiły się boleśnie na notowaniach, które pikowały w dół. Aktor zażądał więc wypłaty w gotówce. Producent w ramach procesu naprawczego zgodził się spłacić Willisa, podobnie jak wierzycieli, przed którymi wcześniej ochronił Belvedere francuski sąd. Wierzyciele jednak nie dawali za wygraną i próbowali postawić na swoim przed polskim sądem gospodarczym. Wtedy Krzysztof Tryliński, współzałożyciel i udziałowiec, a także dyrektor generalny Belvedere w Polsce, przekonywał, że wierzyciele prowadzą nieczystą grę i chcą za bezcen przejąć spółkę. Jak wówczas dowodził, „największym wierzycielem Belvedere jest fundusz Steelers, w którego zarządzie zasiadają te same osoby, które są też w radzie nadzorczej Polmosu Lublin (Stock Polska). Chodzi więc o wrogie i bezprawne przejęcie naszej spółki. Nielegalną próbę koncentracji na rynku producentów alkoholu do 50 proc. rynku”. Sprawą zajął się UOKiK. Sąd finalnie stanął po stronie Belvedere, która przeszła gruntowny proces restrukturyzacji i konsekwentnie spłaca ponad 0,5 mld euro zadłużenia. A po odbiciu się od dna atakuje nową strategią, która do 2018 r. przewiduje powrót spółki na drugą pozycję na rynku.

Do dna dobiła za to spółka CEDC, nabywca białostockiego Polmosu i marki Żubrówka, która zapewniła spółce panowanie na polskim rynku wódki z 39-proc. udziałem, odbierając palmę pierwszeństwa Stockowi i Żołądkowej Gorzkiej. Z powodu przeinwestowania, a przede wszystkim z wyniku spadku spożycia wódki na rynkach polskim i rosyjskim, firma zbankrutowała. Efekt – amerykański lider polskiego rynku został przejęty z długami szacowanymi na ćwierć miliarda dolarów przez rosyjski Russian Standard, którego głównym udziałowcem jest Roustama Tariko, potentat w branży finansowej i alkoholowej. Od lat rosyjski miliarder miał chrapkę na polską wódkę. W rezultacie kłopotów Amerykanów udało mu się przejąć w 2013 r. wraz z CEDC m.in. białostocką gorzelnię z produkowaną tam Żubrówką. Od razu stał się liderem nad Wisłą i drugim producentem wódki na świecie.

Ostatnio jednak pojawiły się doniesienia o pogarszającej się kondycji rosyjskiego właściciela Żubrówki. Kryzys w Rosji spowodowany embargiem po aneksji Krymu odbił się na biznesach Tariko. Tak bankowym, jak i alkoholowym, więc zyski z polskiej wódki służą miliarderowi do ratowania jego macierzystych biznesów.

Polska wódka globalna, akcyzą dokręcana

Polska wódka trafia dziś do 75 krajów, m.in. do krajów Unii Europejskiej, USA, Kanady, Brazylii, Chile, Meksyku, a także do Chin, Wietnamu czy Australii.

– Wódka to jedyny polski produkt globalny i najbardziej rozpoznawalny, kojarzony z naszym krajem – mówił Andrzej Szumowski, szef Stowarzyszenia Polska Wódka, wiceprezes spółki Wyborowa SA (w portfelu Pernod Ricard) i koordynator budowy Muzeum Polskiej Wódki. Wiele lat temu Szumowski zwrócił uwagę na to, że szkocka whisky czy francuski koniak i szampan mogą liczyć na wsparcie promocji przez rządy tych krajów. W efekcie ponad 90 proc. produkcji whisky i koniaku trafia na eksport. W przypadku wódki na zagraniczne stoły idzie tylko ok. 20 proc. produkcji. Wprawdzie swojej ustawy i chronionej prawem definicji „polska wódka” branża doczekała się w 2013 r., ale spektakularnych wzrostów eksportu z tego tytułu jeszcze nie.

– Takie oznaczenie geograficzne umożliwi budowę wizerunku polskiej wódki i ochronę jej interesów ekonomicznych oraz prawnych w kraju i za granicą – podkreślał Szumowski.

Polskie rządy do promowania polskiej wódki za bardzo się nie kwapiły, skwapliwie za to podnosiły akcyzę, która dziś sięga blisko 60 proc. ceny i jest najwyższa wśród państw w regionie, ba, nawet Niemcy mają niższą. Efektem jest wzrost szarej strefy i głębszy niż wynikający z mody na inne trunki, spadek sprzedaży legalnej wódki. Producenci wódki z zazdrością wskazują, że akcyza dla piwa to tylko 16 proc. ceny, zaś cydru i wina ledwie po 8 i 7 proc., dzięki czemu marża producenta na tych produktach jest nieporównywalnie większa niż na wódce. Ta, zdaniem ekspertów sięga 1-2 proc.

Mimo tak fatalnych okoliczności fiskalnych i kiepskich prognoz dla rynku (dalszy spadek o 1-2 proc. rocznie) producenci wódki nie dają za wygraną. Jedni wzmacniają segment wódek smakowych (Krupnik), inni aspirują do segmentu superpremium (Żubrówka).

– Wszyscy zaś liczymy na to, że przy stabilnym otoczeniu regulacyjnym i pomocy administracji publicznej jest możliwy znaczny wzrost dynamiki eksportu – dodaje Iga Wasilewicz ze Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego.

W zeszłym roku wyprodukowaliśmy 238 mln l wódki, z tego 20 proc. trafiło na eksport. Potencjał jest na 2-3 razy więcej.

Patrząc na ostatnie zestawienie najlepiej sprzedawanych marek wódki w Polsce, gdzie na pierwszym miejscu plasuje się Żubrówka Biała (Russian Standard) z wynikiem 16,9 proc. udziałów rynkowych, drugim: Czysta De Luxe Żołądkowa Gorzka (Stock) z 12,4 proc., a trzecim Krupnik (Belvedere) z wynikiem 9,2 proc., jednego możemy być pewni. Walka między wielką trójką (zagranicznych producentów) będzie zacięta. Stock z Żołądkową będzie chciał zdetronizować Żubrówkę. I może mu się to udać, dzięki wsparciu talentem Luisa Amarala – ojca sukcesu Biedronki i Eurocash. Amaral ma już prawie 10 proc. udziałów i sporo w Stocku do powiedzenia. Ostatniego zdania nie powiedziała też Belvedere i Grupa Sobieski, które, odbiwszy od dna, pną się ostro w górę.


Autorka: Longina Grzegórska-Szpyt

Zapraszamy do czerwcowego wydania "Gazety Bankowej".

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła