Dolar nadal pod presją
Ubiegłotygodniowa korekta słabości dolara okazała się krótkotrwała. Inwestorzy powrócili do nastawienia „kupuj wszystko”, a to amerykańskiej walucie nie służy. Mocno rosną znów ceny metali szlachetnych, złoty zyskuje jedynie umiarkowanie.
Mogłoby się wydawać, że brak porozumienia w Kongresie odnośnie kolejnego pakietu fiskalnego odwróci lub przynajmniej skoryguje dotychczasowe trendy – umocni dolara, zaś przeceni akcje i metale szlachetne. Porozumienie oznaczałoby kolejny znaczący wzrost i tak ogromnego już deficytu w USA. Tak się jednak nie stało, rynki przeszły obok tego faktu obojętnie. Być może inwestorzy liczą na to, że nie wszystko jeszcze stracone, że pod wpływem spadających notowań Joe Bidena Demokraci zmiękną i ostatecznie wypracowanie porozumienia stanie się możliwe. Fakt jest taki, że tydzień rozpoczęliśmy od znanych z kilku ostatnich miesięcy trendów – wzrostów na Wall Street (a szczególnie na spółkach technologicznych), drożejących złota i srebra oraz taniejącego dolara. Notowania pary EURUSD wykorzystały wsparcie 1,17, o którym pisaliśmy w ubiegłym tygodniu i euro wyraźnie drożeje. Można odnieść wrażenie, że rynek chce przetestować poziom 1,20 tak mocno jak maksima na S&P500, nawet jeśli fundamenty w obydwu przypadkach są wątpliwe. Obydwa trendy powinny sprzyjać złotemu, ale na razie umocnienie polskiej waluty nie jest duże. Powstrzymuje je bariera 4,40. Jeśli globalny sentyment nie zmieni się, jej przełamanie daje szansę na większy ruch, jednak niewykorzystane okazje lubią się mścić.
Wczoraj poznaliśmy pierwsze dane za sierpień – amerykański indeks koniunktury w rejonie Nowego Jorku, który odnotował nieoczekiwany spadek z 17,2 na 3,7 pkt. To dość mało znaczący indeks, jednak jego zaletą jest to, że to pierwsza publikacja miesięczna w danym miesiącu z USA. Rynki zignorowały ten odczyt, jednak oznacza on, że piątkowe wstępne PMI będą ciekawsze. Dziś w kalendarzu mamy dane o nowych budowach domów w USA (14:30).
dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB