Dolar silny jak nigdy
Opowieści o końcu dominacji amerykańskiego dolara należy włożyć między bajki, jako sensacje w sezonie ogórkowym – pisze Jerzy Bielewicz w bieżącym numerze "Gazety Bankowej".
Publicysta „Gazety Bankowej” podkreśla: „Największą siłą a jednocześnie potencjalnie słabością amerykańskiego dolara jest jego dominujący udział w światowym handlu”. Poniżej przytaczamy cały tekst.
Amerykański dolar pozostaje od pewnego czasu w centrum uwagi mediów za sprawą wiadomości tekstowych zamieszczanych przez prezydenta Donalda Trumpa na jednym z portali społecznościowych. Prezydent uważa, że euro i chiński juan pozostają niedowartościowane w stosunku do „greenback”, a amerykańska Rezerwa Federalna (bank centralny) powinien zbić jego wartość poprzez znaczne obniżki stóp procentowych i luzowanie ilościowe tj. dodruk waluty. Wtórują mu potężne instytucje finansowe z USA, a bank J.P. Morgan mnoży raporty o długoterminowym osłabieniu dolara. Prasa finansowa tworzy coraz to bardziej piramidalne konstrukcje, z których wiele przybiera formę teorii spiskowych. Nawet w poważnych instytucjach i pismach dywaguje się o końcu dominacji dolara (J.P. Morgan) wskazując na to, że banki centralne skupują na potęgę złoto (np. agencja Bloomberg) lub też rozważając scenariusz zalania przez Chiny rynku obligacjami amerykańskimi (np. „Financial Times”).
Sezon ogórkowy?
Oczywiście, jak zwykle „część prawdy” nie jest „całą prawdą”. Tak, Rosja rzeczywiście znacznie zmniejszyła rezerwy walutowe w dolarach, jednak przyczyn nie należy upatrywać w niechęci do dolara, a w amerykańskich sankcjach gospodarczych, których głównym celem pozostaje ograniczenie dostępu Kremla do międzynarodowych rynków finansowych i systemu bankowego, a także utrudnienie wymiany handlowej z tym krajem. Tak, banki centralne Rosji i Chin (również Polski) powiększają swoje zasoby złota, lecz metal ten już nigdy nie będzie stanowić znaczącego źródła rezerw walutowych, a wyłącznie jeden z licznych sposobów na dywersyfikację ryzyka. Gdyby złoto miało kiedykolwiek stanowić 100 proc. światowych rezerw walutowych, to jego cena musiałaby ostro wystrzelić w górę i doszłoby – według mnie – do największej spekulacji i bańki finansowej w historii świata. Kto stałby się chwilowym beneficjentem? Najwięksi wydobywcy tego kruszcu, czyli między innymi Chiny (404 ton wydobycia w 2018 r.) i Rosja (297 ton), dla których skup „ich” szlachetnego metalu i podtrzymanie lub pompowanie jego ceny stanowią dobrze przemyślaną strategię biznesową… Jednak najzabawniejsza (mówiąc delikatnie) wydaje się spiskowa teoria o Chinach, które zalewają rynek obligacjami amerykańskimi ze swoich rezerw. Prezydent Donald Trump nawet nie śmie marzyć o takim rozwoju wydarzeń, bowiem USA mogłyby wtedy skupić własny dług ze znacznym dyskontem... Realizacja takiego bajkowego scenariusza byłaby jak najbardziej zgodna z mandatem Rezerwy Federalnej, który stanąłby w obronie potęgi dolara pod pretekstem obrony rynku wewnętrznego przed importem inflacji… Stąd też opowieści o końcu dominacji dolara należy włożyć między bajki, jako sensacje w letnim sezonie ogórkowym.
Dolar oparty o rezerwy złota
Światowe rezerwy walutowe w dolarze pozostają na stabilnym i niezmienionym poziomie według danych opublikowanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Co prawda ich udział zmniejszył się z 62,7 o około 0,9 proc. od stycznia 2018 do początku kwietnia 2019, lecz ciągle pozostaje wyższy niż w latach 2012 i 2013.
Na koniec I kwartału 2019 na strukturę światowych rezerw walutowych składały się: amerykański dolar w 61,8 proc., euro – 20,2 proc., japoński jen – 5,3 proc., brytyjski funt – 4,5 proc., chiński juan i kanadyjski dolar na poziomie 1,9 proc. oraz australijski dolar – 1,6 proc. Zestawienie to wskazuje, że chińską walutę do dominacji dzieli więcej niż 30 długości od dolara, 10 do euro, a na drodze do wyprzedzenia pozostają jeszcze jen, funt i dolar lecz ten australijski… Podobnie, jeśli chodzi o własność rezerw w złocie, gdzie raz jeszcze dominuje USA (Fed).
Moc dolara jest także jego największą słabością
Jednak największą siłą a jednocześnie potencjalnie słabością amerykańskiego dolara jest jego dominujący udział w światowym handlu. Powód jest prosty. Silny dolar w stosunku do innych walut świadczy, że pozostaje pieniądzem pożądanym i preferowanym w globalnej wymianie, a jednocześnie jego podaż jest niewystarczająca. Nadto, około 40 proc. kredytów na świecie udzielanych jest w tej walucie stanowiąc napęd w globalnego handlu. Jeśli dolar się umacnia na przestrzeni miesięcy i lat to nabywca, a jednocześnie kredytobiorca (kredyt w dolarach) może zacząć poszukiwać innej formy zapłaty, gdyż z biegiem czasu jego koszt finansowania rośnie... Polacy i nasi bankowcy powinni rozumieć tę zależność, bowiem wciągu kilku lat przed kryzysem nasz złoty okazał się ulubioną walutą finansowania międzynarodowych korporacji, bowiem spodziewano się znacznej dewaluacji naszego pieniądza, co też nastąpiło w 2009 r. i raz jeszcze na początku 2015 r.… W owym czasie prezes jednego z banków działających w Polsce wyjaśniał mi, że koszt pozyskania finansowania w Warszawie był w 2008 roku niższy niż w… Londynie i jak się wkrótce okazało miał rację! Nic w tym też zaskakującego, bowiem… od czasów Kopernika mówi się, że zły pieniądz wypiera dobry! Nieco światła na sytuację na międzynarodowym rynku walutowym i mechanizmach w globalnym handlu rzuciła agencja Bloomberg w artykule z dnia 11 sierpnia pod dosadnym tytułem: „Dolar jako stalowa kula do burzenia” (ang.: „The Dollar Looks Like a Wrecking Ball to Some Investors”).
Pokrótce, agencja twierdzi, że wartość dolara amerykańskiego wzrosła aż o 32 proc. od 2011 w stosunku do dziesięciu innych najbardziej znaczących walut na świecie! Według innego indeksu wzrost ten sięga 25 proc. od 2009 roku, co stanowi historyczny rekord dla dolara od dekady! Z tego też powodu mocny dolar stanowi niszczycielską siłę uderzającą w zagraniczne (spoza USA) firmy zadłużone w amerykańskiej walucie. Jednocześnie, amerykańskie korporacje międzynarodowe muszą skorygować w dół potencjalne zyski płynące z zagranicznych oddziałów, gdyż przeliczają je z lokalnych walut po wyższym kursie na dolary amerykańskie. Według autora artykułu dalsze umacnianie dolara może wywołać recesję w światowej gospodarce, co przełoży się na poważne spowolnienie w USA.
Dolar, ropa, geopolityka
Wojowniczy i agresywny Iran nie od dziś przysparza o ból głowy przywódców państw na Bliskim Wschodzie, a także Izrael i USA, gdyż stanowi realne oraz namacalne zagrożenie militarne w regionie bogatym w surowce energetyczne. Prezydent Barack Obama doprowadził w czerwcu 2015 roku do podpisania ramowego porozumienia nuklearnego z Iranem, którego sygnatariuszami były również Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Chiny i Rosja jak oraz UE jako blok państw. Iran zobowiązał się przede wszystkim do ograniczeń produkcji i wzbogacania uranu niezbędnego do wyprodukowania broni nuklearnej. Porozumienie nie obejmowało ograniczeń prób, konstrukcji i produkcji rakiet balistycznych zdolnych do przenoszenia broni masowego rażenia, jak również nie ustalało żadnych międzynarodowych norm, które mogłyby skorygować agresywną postawę Iranu wobec innych państw regionu. W maju 2018 r. prezydent Donald Trump wypowiada porozumienie z Iranem wprowadzając w kolejnych miesiącach szereg sankcji gospodarczych. Najdotkliwsze z nich to wyeliminowanie Persji z międzynarodowego sytemu płatności SWIFT, jak również ostatnio całkowity zakaz zakupu ropy naftowej z tego kraju.
W lutym tego roku Francja, Niemcy i Wielka Brytania ogłaszają powstanie INSTEX, tj. mechanizmu, który umożliwiłby wymianę handlową z Iranem poza wpływem i jurysdykcją USA. Po sześciu miesiącach nie dochodzi jednak do żadnej transakcji i być może już nie dojdzie, gdyż Iran od słów przeszedł do czynów zagrażając i przejmując tankowce przepływające przez cieśninę Ormuz, a 9 sierpnia z funkcji szefa INSTEX zrezygnował były ambasador Niemiec w Iranie. O tym, że UE strzeliła sobie w kolano ustanawiając mechanizm barteru z Iranem najlepiej obrazuje reakcja rynków i wzrost wartości kontraktów future na różnicę (ang.: spread) w cenach między amerykańską ropą – WSI, a dostępną na europejskim rynku - Brent.
Różnica cen między WSI a brent sięga niebotycznych 11 dolarów, wartość co najmniej trzy razy wyższą niż historyczna wieloletnia średnia. Czy Niemcy, Francja i Wielka Brytania, a także UE wzięły pod uwagę te dane ustanawiając INSTEX? Czy rozważyły również fakt, że po podpisaniu porozumienia nuklearnego z Iranem, znakomita większość nowych licencji na poszukiwania i wydobycie ropy i gazu w tym kraju przypadła Rosji? I fundamentalne pytanie: Czy podtrzymywanie reżimu w Teheranie służy bezpieczeństwu energetycznemu i konkurencyjności państw UE?
Zagrożenie rodzi się w ojczyźnie
Zagrożeń dla dominacji dolara amerykańskiego w międzynarodowym systemie finansowym z całą pewnością nie tworzy chiński juan, rosyjski rubel, a nawet elektroniczny bitcoin. Napięcia w geopolityce czy handlu międzynarodowym też nie wpłyną na status i pozycję amerykańskiej waluty. Niebezpieczeństwo czai się w samych Stanach Zjednoczonych. Chodzi o Libra lub LibraCoin, czyli wirtualny pieniądz, którego wprowadzenie do globalnego obiegu zapowiada amerykański gigant technologiczny Facebook. Facebook może otworzyć walutową puszkę Pandory, gdyż w razie powodzenia z pewnością szybko znajdzie naśladowców pośród innych gigantów technologicznych jak Google, Apple czy chiński Alibaba i Tencent. Warto uzmysłowić sobie, że Librę ma nadzorować Calibra, spółka zarejestrowana w Szwajcarii (poza USA). Nowa kryptopieniądz może też być powiązany z koszykiem wielu walut, gdzie amerykański dolar będzie tylko jedną z wielu. Koszyk walut stojący za Librą może też zmieniać się dynamicznie wraz ze stopniem penetracji poszczególnych rynków i obszarów… Oszałamiający rozwój technologiczny, dwucyfrowa dynamika wzrostu handlu w wirtualnej przestrzeni nieograniczonej granicami państwowymi przy kompletnym braku ograniczeń i międzynarodowych reguł prawnych oraz siła przetargowa gigantów internetowych, to są najprawdziwsze realne zagrożenia nie tylko dla dolara amerykańskiego, ale również dla światowego systemu banków centralnych i komercyjnych jaki znamy dzisiaj.
Jerzy Bielewicz
Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych. „Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html