Fed na ratunek? Nie tym razem
Awersja do ryzyka i siła dolara zdominowały handel na rynkach finansowych. Przy braku pozytywnych informacji kapitulacja z pozycji bierze górę, nakręcając testy i przełamania poziomów technicznych. Ryzykowne waluty (AUD, NZD, NOK, SEK) są pod największą presją. Słabnie też złoty.
Przyzwyczailiśmy się, że Fed zawsze przychodzi rynkom na ratunek. Czy to w trosce o utrzymanie łagodnych warunków finansowych (łatwiejszy dostęp do kredytu), czy by rozwiać obawy o perspektywy gospodarcze. Tym razem jest jednak inaczej. Fed tupnął mocno nogą i na każdym kroku przypomina, że teraz ruch należy do Kongresu, gdyż kluczowym jest zaangażowanie polityki fiskalnej we wsparcie ożywienia. Tymczasem sygnały płynące z Waszyngtonu w ogóle nie dają nadziei, aby pakiet fiskalny został prędko ustalony. Co więcej, ostatnie doniesienia sugerują, że Kongres szykuje się do przerwy w obradach aż do listopadowych wyborów prezydenckich. Nawet jeśli informacja ta się nie potwierdzi, o porozumienie międzypartyjne nad pakietem fiskalnym cały czas jest trudno, gdyż za ważniejszą sprawę uznaje się walkę o fotel w Sądzie Najwyższym. W dobie wyścigu prezydenckiego nominacja sędziowska zyskała dodatkowe znaczenie, gdyż to Sąd Najwyższy będzie ostatecznie rozstrzygać o wyniku wyborów, jeśli przebieg głosowania zostanie w jakiś sposób zakłócony (zgubione głosy, atak hakerski). To przykre, że tak potrzebne wsparcie dla gospodarki zostało odsunięte na bok dla zrobienia miejsca przepychankom o władzę. Wygląda jednak na to, że w całej tej kombinacji wydarzeń wybory prezydenckie stały się większym czynnikiem ryzyka dla rynków, niż jeszcze kilka tygodni temu można było przypuszczać.
Risk-off uderza przede wszystkim w waluty ryzykowne, co w przypadku G10 ustawia celownik na AUD, NZD, NOK i SEK. Pogrom dosięga też rynków wschodzących z najbardziej poszkodowanym meksykańskim peso – ponad 6 proc. przeceny vs USD od początku tygodnia. Skok EUR/PLN do 4,5250 pokazuje, że ucieczka od ryzyka nikogo nie oszczędza i dopóki wstępny pęd nie zostanie zahamowany, nie ma co walczyć z trendem. Ale na FX siła dolara jest przede wszystkim szacowana poprzez obserwację EUR/USD. Rajd aprecjacyjny w trakcie miesięcy letnich był silny i sporo uczestników rynku chciało się na niego załapać. Największy rynek oznacza największą pojemność dla dużego kapitału chcącego relatywnie bezpiecznie partycypować w osłabieniu dolara. Teraz jednak do przesycenie może się zemścić, szczególnie że otoczenie makro temu sprzyja (słabe PMI z Eurolandu).
Dziś pod lupą znajdą się kolejne przemówienia przedstawicieli Fed, w tym prezesa Powella, który kolejny dzień zdaje w Kongresie relację z realizacji polityki monetarnej. Wydaje się, że przekaz jest jasny i Fed jest gotów znieść więcej spadków indeksów na Wall Street, by podtrzymać presję na Kongresie. Przed południem uwaga skupi się na decyzjach europejskich bankach centralnych. W Szwajcarii SNB prawdopodobnie powtórzy, że interwencje walutowe pozostają jego głównym narzędziem w walce z silnym frankiem, który jest „wysoko wyceniany”. Więcej nie trzeba, gdyż EUR/CHF oddalił się od umownej granicy 1,05 i nie wymusza agresywnych działań banku. W przekazie Norges Banku najciekawsze będą zmiany w prognozowanej ścieżce stopy procentowej z uwzględnieniem lepszych danych makro i wyższych cen ropy naftowej. Mimo to do pierwszej podwyżki jeszcze daleka droga (II poł. 2022 r.), więc debata nad ścieżką jest czysto teoretyczna bez wpływu na NOK.
Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.