Archiwum
Wydanie nr 12/2023 (1272)
Od redakcji
3Wywiad gospodarczy
8Temat numeru
Gospodarka po wyborach
16Wydarzenia
34Felietony
28Przemysł
68Techno biznes
74Finanse
80Niezwykle kosztowny błąd
Zjednoczona opozycja – tak mogłaby się nazywać kolorowa koalicja partii „antypisowskich”, która uzyskała większość parlamentarną po wyborach. Nie miejsce to na analizy, czy wyborcy Lewicy, Trzeciej Drogi i PSL, głosując na swoich kandydatów, liczyli się z tym, że głosują na Donalda Tuska i Koalicję Obywatelską. Mam jednak wrażenie, że wyborcom Szymona Hołowni nie do końca chodziło o to, by zobaczyć, jak ich lider wpada w objęcia kandydata na premiera z Platformy Obywatelskiej tuż po awansie na fotel marszałka Sejmu. Cóż, polityka...
Tymczasem połączenie w jeden program długich list z wyborczymi obietnicami parlamentarnej większości, wśród których są tak „ambitne” projekty jak Kredyt 0 procent, kwota wolna od podatku do 60 tys. zł, dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, podwyżki dla nauczycieli, podwyżki dla sfery budżetowej, przywrócenie „ubeckich” emerytur, zablokowanie inwestycji w CPK, w końcu aborcja do 12. tygodnia ciąży czy ustawa o związkach partnerskich – jest raczej listą mało realnych życzeń, a nie spójnym planem powyborczym dla rządu.
W tych wyborach w dużej mierze zdecydował głos tych, którzy osiem lat temu chodzili spać, gdy zasypiała Rybka w dziecięcym kanale TV MiniMini. Jak słyszeliśmy w komentarzach, nie pamiętają Polski bez PiS. I zdaniem wielu dlatego zagłosowali przeciw. A może – zastanawiam się – zagłosowali właśnie tak, bo nie pamiętają Polski w czasach PO–PSL? Może nie brali pod uwagę, że w czasie kampanii wyborczej część polityków potrafi obiecać wszystko – choćby 15-procentowy podatek liniowy, choćby niepodnoszenie wieku emerytalnego, choćby obcinanie rąk za zamach na środki zgromadzone w OFE… I nie zakładali, że po dniu wyborów wszystkie te obietnice wylądują w koszu. Można powiedzieć gorzko: „Cóż, przekonają się…”, jednak trudno nie zauważyć, że nieco w tle wyborczego zwycięstwa bloku „Antypisu” dzieje się coś znacznie poważniejszego. To zmiana, która przeformatuje Polskę i naszą politykę na wiele, wiele lat.
Temat zmian w traktatach Unii Europejskiej, wycofanie się ze strategicznych dla Polski inwestycji, usilne poszukiwanie argumentów wskazujących na katastrofę budżetową, uniemożliwiającą realizację obiecanych w kampanii programów i wejście Polski w mityczną procedurę nadmiernego zadłużenia oraz – chyba najważniejsze – podjęcie pilnych działań zmierzających do przyjęcia euro przez nasz kraj. W tej ostatniej sprawie na drodze stoi prezes Narodowego Banku Polskiego. Co robić? Zaatakować! Postawić przed Trybunałem Stanu. Ośmieszyć. Zdyskwalifikować.
„Ktoś, kto atakuje bank centralny, atakuje także Polskę. Narodowy Bank Polski jest instytucją najwyższego społecznego zaufania, również międzynarodowego. Systematycznie kontrolowany przez audytora, od podszewki, od szczegółu do ogółu. Dwa razy w roku jesteśmy kontrolowani przez Najwyższą Izbę Kontroli. Nigdy nie było przypadku złamania prawa, nie toczyły się takie postępowania, nie mówiąc o łamaniu konstytucji czy ustawy. Dlatego bardzo bolesne są rozgrywane potyczki, z którymi nie mamy nic wspólnego, a w których dobro i prestiż NBP są naruszane” – powiedział prof. Adam Glapiński 9 listopada na konferencji prasowej prezesa NBP. „Jaki jest cel tego ataku? Mogę się domyślać. Chęć wprowadzenia na siłę Polski w strefę euro. Przedwcześnie. My do strefy euro możemy się przymierzać, rozważać, gdy osiągniemy poziom krajów Europy Zachodniej” – mówił prof. Adam Glapiński.
Polecam uważną obserwację poczynań koalicji nowego wspaniałego świata i zapamiętanie kryteriów konwergencji: stopa inflacji może najwyżej o 1,5 punktu procentowego przekraczać inflację trzech najstabilniejszych pod tym względem państw członkowskich, podobnie długoterminowe stopy procentowe mogą najwyżej o 2 punkty procentowe przekraczać stopy trzech najstabilniejszych „cenowo” krajów Unii, państwo nie powinno być objęte procedurą nadmiernego deficytu i wykazać co najmniej dwuletni stabilny kurs walutowy (ERM II).
Ktoś mógłby jednak powiedzieć – wyborcy zdecydowali inaczej i chcą szybko wstąpić do strefy euro, bo poparli niezwykle proeuropejskie ugrupowania polityczne… Tymczasem w sondażu IBRiS z 16 listopada, na pytanie: „Czy Pana/Pani zdaniem nowy rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy powinien dążyć do wprowadzenia w Polsce waluty euro?”, jedynie 7,9 proc. badanych odpowiedziało „zdecydowanie tak”, a 13,3 proc. „raczej tak”, 19,5 proc. „raczej nie”, a aż 43,4 proc. „zdecydowanie nie”. 15,9 proc. respondentów wskazało „trudno powiedzieć”. Powtórzymy: 62,9 proc. ankietowanych uznało, że próba szybkiego pozbycia się narodowej waluty będzie błędem. Już teraz wiedzą, że ten błąd może nas wszystkich bardzo, bardzo dużo kosztować.
Maciej Wośko, redaktor naczelny
Paweł Borys: Nie życzę nikomu, żeby musiał podejmować tak trudne decyzje, jak my
Im niestabilność jest większa, tym bardziej jesteśmy potrzebni – mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju w rozmowie z red. red. Maciejem Wośko i Stanisławem Koczotem
Bez inwestycji nie będzie rozwoju
Bez względu na skład i układ sił nowy rząd będzie musiał zdecydować o przyszłości najważniejszych projektów inwestycyjnych, wartych setki miliardów złotych. Lista jest bardzo długa – od elektrowni atomowych i farm wiatrowych, niezbędnych dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, po Centralny Port Komunikacyjny. Ich sfinalizowanie oznacza nie tylko wydatki ale przede wszystkim szanse – w postaci nowych miejsc pracy i przyszłych przychodów do budżetu
Quo vadis €uro(po)?
Polityczne elity Niemiec i Brukseli forsują zmiany w traktatach stanowiących Wspólnotę Europejską. Kiedyś przeforsowały wspólną walutę i zawiodła ona ich nadzieje. Czy historia się powtórzy? I co dalej z pieniądzem strefy euro? Przeżywa spadek formy, poważny kryzys, czy zaczął się jego zmierzch?
Zbyt dużo hałasu
W ostatnim czasie dużo dzieje się wokół Narodowego Banku Polskiego – zbyt dużo! Stara, dobra zasada zgodnie, z którą im mniej szumu wokół banku centralnego tym lepiej, poszła w zapomnienie. Zarządzanie polityką pieniężną i innymi obszarami działalności banku centralnego przeniosło się z zacisza gabinetów do przestrzeni medialnej.
LNG zostanie na długo
Choć Unia Europejska przed dorocznym światowym szczytem klimatycznym COP 28 w Dubaju zaapelowała o ustalenie konkretnych terminów wycofywania z globalnej gospodarki paliw kopalnych, to kolejne firmy z krajów członkowskich zawierają długoletnie kontrakty na import gazu skroplonego. I wykraczają one nawet poza graniczną – wydawać by się mogło – datę czyli 2050 rok. To sygnał, że popyt na LNG na Starym Kontynencie utrzyma się nie tylko w tej ale i kolejnych dekadach i nie wynika jedynie z faktu, że tymczasowo gaz skroplony musi zastąpić dostawy gazociągami z Rosji
Nie samą AI żyją banki
W jakie rozwiązania IT inwestowały w mijającym roku banki w Polsce? Niewątpliwie najgłośniej było o sztucznej inteligencji. Działy IT dostrzegały jednak też konieczność dalszego inwestowania w rozwój aplikacji mobilnych, upowszechniała się chmura. Oczywiście ani na chwilę banki nie mogą też zapomnieć o obszarze cyberbezpieczeństwa