Archiwum
Wydanie nr 7-8/2014 (1159-1160)
TEMAT NUMERU
8FELIETON
16WYDARZENIA
18EKONOMIA
42FELIETON
54KONKURS
57WYWIAD Z EKSPERTEM
82LIFESTYLE
86NAUKA I TECHNOLOGIA
92FELIETON
96ARCHIWALIA
98Zacznę nietypowo, bo od wydarzeń bieżących. Otóż zamarłem, gdy w piątek 6 czerwca 2014 roku Polska Agencja Prasowa podała taki oto lakoniczny komunikat: „Wiceminister skarbu Paweł Tamborski podał się do dymisji; premier Donald Tusk ją przyjął. Rezygnacja ma związek z planowanym zgłoszeniem Tamborskiego na stanowisko prezesa Giełdy Papierów Wartościowych – podało MSP”.
Kto potrafi ł czytać między wierszami, ten odczytał ów komunikat następująco: „Wiceminister skarbu Paweł Tamborski od dwóch lat z żelazną konsekwencją realizuje plan przejęcia stanowiska prezesa Giełdy Papierów Wartościowych.
Po drodze wykończył wszystkich konkurentów. Jest na ostatniej prostej, nikt mu nie zagraża, Donald Tusk dał mu zielone światło. Kurtyna”.
Kamień mi z serca spadł, bo dzięki temu dobiegła końca histeryczna, czasami wręcz desperacka kampania PR-owska, która towarzyszyła temu żenującemu wydarzeniu. Tamborski najpierw został bowiem rozprowadzony w mediach jako jedyny słuszny kandydat na stanowisko szefa GPW, wręcz mąż opatrznościowy polskiego rynku kapitałowego. Potem zaś nastąpiła bardziej obrzydliwa faza tego przedsięwzięcia – kampania szkalująca aktualnego prezesa GPW Adama Maciejewskiego.
Maciejewski przez kilka miesięcy był śledzony i fotografowany. Zdjęcia trafiały do redakcji ekonomicznych wszystkich liczących się mediów w Polsce. Nikt ich nie opublikował, bo nic na nich nie było. Krążyły też paszkwile na temat nieudolności Maciejewskiego w prowadzeniu giełdy. Nikt ich nie opublikował, bo Maciejewski nie był i nie jest nieudolnym menedżerem.
Jedynym, żałosnym, medialnym akcentem tej czarnej nagonki był „przeciek” w „Pulsie Biznesu”. Dziennik ujawnił wewnętrzną korespondencję Maciejewskiego, w której – widząc, co się dzieje wokół niego – pisze do pracowników giełdy o ludzkiej przyzwoitości i prawdzie. Maila wysłał na zewnątrz główny specjalista IT na GPW. Wysłał do... sąsiadki. Znali się od lat. Tak się składa, że ta sąsiadka półtora roku temu zajmowała się kolportowaniem plotek na temat Ludwika Sobolewskiego, który był wówczas wyrywany przez Tamborskiego z fotela prezesa GPW (któż nie pamięta tej afery, wywołanej przeciekami poczty elektronicznej ze skrzynki Sobolewskiego w „Pulsie Biznesu”?).
Jak wtedy, tak i teraz publikacji przecieku w „Pulsie Biznesu” towarzyszył marketing szeptany na korytarzach Ministerstwa Skarbu i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Maciejewski był ukazywany jako naiwniak, który nie przekracza pewnych granic... A Tamborski, to – jak go ostatnio określił sam Ludwik Sobolewski – człowiek typowo transakcyjny, lubi ryzyko i szybkie interesy. Tacy ludzie są teraz potrzebni w spółkach Skarbu Państwa, szczególnie przed trzema turami nadchodzących wyborów (samorządowych, parlamentarnych, prezydenckich).
Przerażające to wszystko, szczególnie w kontekście wywiadu z Peterem Voglem, byłym szwajcarskim bankierem, zwanym niegdyś „kasjerem lewicy”, który opowiada na łamach „Gazety Bankowej”, jak to drzewiej bywało w tym polskim grajdołku biznesowym. Jeśli patrzymy przez pryzmat wydarzeń wokół GPW, okazuje się, że choć sporo wody upłynęło w Wiśle, to – jak śpiewał kiedyś jeden raper – „nie zmienia się nic, dalej trzeba żyć”.