Archiwum
Wydanie nr 7/2017 (1195)
TEMAT NUMERU
6FELIETON
22INSTYTUCJE
30WYDARZENIA
42ZOOM
78TECHNO BIZNES
80FINANSE
92MIASTA
110IDEE
116KRONIKA
122PASJE
126Uśmiech tygrysa
Oczywiście znam to powiedzonko, że... jeśli nie wiesz, co powiedzieć, powiedz stare chińskie przysłowie. Ale tym razem aż prosi się, by je wykorzystać, jako że piszemy w tym wydaniu o Państwie Środka – kraju, który po cichu, pozostając poza popkulturowymi centrami finansowymi, stał się drugą potęgą gospodarczą na świecie.
I nie zawdzięcza tego jedynie liczebności ani determinacji narodu, który podobnie jak my, w 1989 r. próbował pokonać system i wytyczyć własną ścieżkę reform komunistycznego ustroju. Dziś tamte wydarzenia pobrzmiewają jeszcze w komentarzach do decyzji agencji Moody’s, która w maju obniżyła rating Pekinu. Pierwszy raz od 1989 r. właśnie.
I choć analitycy zwracają uwagę na rosnące zadłużenie chińskiej gospodarki, prognozy wyglądają stabilnie i nic nie wskazuje na to, by marsz Chińczyków choć na chwilę zwolnił. Dość wspomnieć, że nawet zakładając korektę wzrostu gospodarczego, może on ewentualnie zejść z poziomu 7 do ok. 5 proc. My możemy tylko pomarzyć, choć nasze 4 proc. wygląda doskonale na tle Europy.
Zakładam, że nie będzie obrazą, jeśli powiem, że wzrost znaczenia Chin nie jest też związany z wyjątkową jakością chińskich produktów i usług. Mieliśmy okazję przekonać się, że trzeba uważnie analizować oferty, gdy chińskie konsorcjum COVEC próbowało w 2012 r. zbudować odcinek autostrady A2. Jedno trzeba przyznać – atutem zawsze jest cena.
Mimo to trudno byłoby też uznać, że kilkadziesiąt lat progresji to efekt sprytu i umiejętności przedstawicieli biznesu, bo w kontekście obywateli Chin zajmujących się gospodarką słowo „biznesmen” brzmi cokolwiek egzotycznie. Bardziej pasuje „przedstawiciel chińskiego inwestora”, za którym w rzeczywistości stoi cały aparat państwa, Państwa Środka.
Chiny nie angażują się wprost w rozgrzewające światową publiczność bieżące spory polityczne, gospodarcze ani militarne. Można odnieść wrażenie, że wielokrotnie stają nieco poza głównym nurtem debat o porządku światowym toczonych pomiędzy wielkimi mocarstwami. Pisze o tym Jerzy Bielewicz, analizując przypadek chińskiej polityki „miękkiej siły”. Dziś Chiny stają się dla Polski wyjątkowym partnerem uzupełniającym gospodarczą współpracę z targaną wewnętrznymi sporami Europą, ze zmieniającymi się błyskawicznie Stanami Zjednoczonymi i putinowską Rosją. Musimy jednak zapomnieć o tak charakterystycznym dla Europejczyków szybkim biznesie. Bo jeśli szukać odpowiedzi na pytanie, jak Chińczykom udało się zbudować ekonomiczną potęgę, to moim zdaniem tajemnica tkwi właśnie w tym, że Chiny inaczej liczą czas. Z oczywistych powodów nie pracują w czteroletnich perspektywach kadencji i wyborów. Dekada jest dla nich ledwie mrugnięciem w historii sięgającej tysiąca lat przed naszą erą.
Dlatego mogą uśmiechać się pobłażliwie, gdy niecierpliwie czekamy na doraźne efekty wizyt w Pekinie i wyniki biznesowych rozmów.
Jak ponoć mawiają Chińczycy – uśmiechający się tygrys nie pokazuje kłów.
Maciej Wośko
Redaktor Naczelny
Wyboista przyszłość eurolandu
Czy strefa euro dopiero wychodzi z kryzysu, osłabiana wciąż przez wiele czynników, wśród których najważniejsze są problemy zadłużeniowe Grecji i Włoch oraz kłopoty włoskich i hiszpańskich banków? Tak twierdzi wielu ekonomistów. A może nie jest tak źle?
Dobra gospodarka potrzebuje dobrego państwa
Dobra, szybko rozwijająca się gospodarka rynkowa potrzebuje dobrych regulacji i przestrzegania ustanowionych reguł. Zapewnić to może jedynie sprawnie działające państwo i jego instytucje
Miękka siła Chin
Polska, jako kraj założyciel Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, zadeklarowała wkład własny w wysokości 830 mln dol. Czy ulegając sile perswazji Chin, postąpiliśmy roztropnie? Czy nowy światowy porządek gospodarczy zwiększy nasze bogactwo?