Gospodarka ma się lepiej niż dobrze
Sięgający 5,1 proc. w czwartym kwartale ubiegłego roku wzrost PKB to najlepszy wynik od czwartego kwartału 2011 r. Będzie on trudny do powtórzenia nie tylko w najbliższym czasie, ale prawdopodobnie także w całym obecnym cyklu koniunktury. Wszystko bowiem wskazuje na to, że właśnie mieliśmy do czynienia z jego szczytem, choć ekonomiści liczyli na nieco wyższą dynamikę.
Nie oznacza to, że czeka nas wyraźne pogorszenie się sytuacji. Wysokie, prawdopodobnie przekraczające 4 proc. tempo wzrostu PKB powinno utrzymać się także w tym roku. Jednak niemal wszystkie prognozy, zarówno dla polskiej, jak światowej gospodarki, zakładają stopniowe osłabienie w kolejnych latach. Tak wysokiej dynamiki, jak w 2017 r., osiągnąć się raczej nie da, choćby ze względu na bardzo wysoki punkt odniesienia. Trudno liczyć na powtórkę sięgającego 4,8 proc. wzrostu konsumpcji, za to spore rezerwy tkwią jeszcze w inwestycjach. Powinny one dać znać o sobie w pierwszej połowie roku, jednak utrzymanie dwucyfrowej dynamiki wzrostu nie wydaje się na dłuższą metę realne.
Biorąc pod uwagę sięgające w czwartym kwartale 3,3 mld zł ujemne saldo handlu zagranicznego, należy sądzić, że do silnego wzrostu PKB przyczyniły się z pewnością w dużej mierze inwestycje. Choć można przypuszczać, że nadal dominowały te, które są realizowane przez sektor publiczny i samorządy, a w mniejszym stopniu przez firmy, to właśnie w nich należy upatrywać głównego czynnika wspierającego dynamikę PKB w kolejnych kwartałach, przy słabnącym wpływie konsumpcji prywatnej oraz prawdopodobnie dalszym ujemnym wkładzie wymiany handlowej. Warto zauważyć, że dodatni wpływ nadwyżki eksportu nad importem słabł już od kilku kwartałów i wszystko wskazuje na to, że ujemne saldo z ostatnich miesięcy 2017 r. to sygnał bardziej trwałej tendencji.
Więcej na wGospodarce.pl