Gromy na bitcoina
Bitcoin nie ma ostatnio dobrej prasy. I nie chodzi wcale o jego niestabilny kurs, ale o krytykę, z jaką coraz częściej się spotyka ze strony czołowych instytucji finansowych – pisze w komentarzu na portalu wGospodarce.pl Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Bankowej” .
Krytycznie o bitcoine wypowiedziały się już chyba wszystkie największe banki centralne, na czele z EBC. Ostatnio do krytyków dołączyła szefowa Departamentu Skarbu USA. Janet Yellen. Ofensywa anty-bitcoinowa głównych graczy nie jest przypadkowa: w bitcoina zainwestowała Tesla, a inne wielkie korporacje zapowiadają, że mogą pójść w jej ślady. Gdyby tak się stało, rynek bitcoina wyszedłby z niszy i stał się ważnym uczestnikiem globalnych rozliczeń.
Nie podoba się to ani USA, ani Unii. Bitcoin de facto nie jest pieniądzem, a jego notowania zależą w znacznym stopniu od akcji marketingowych, które mogą podbijać (albo obniżać, w zależności od potrzeb) jego notowania. Argument, że służy on realizowaniu nielegalnych transakcji i jest ulubioną walutą ciemnych stron gospodarki – chętnie podnoszony przez banki centralne - nie znajduje na razie uzasadnienia, choć trzeba pamiętać, że akurat na rynku kryptowalut złapać kogoś za rękę i udowodnić mu przestępstwo jest bardzo trudno. Z zasady jest to branża nie podlegająca regulacji i kontroli.
Czy gromy rzucane na bitcoina przez czołowych finansistów mogą odnieść skutek? Całkiem możliwe, że tak. Elon Musk, szef Tesli, chyba dostrzegł, co się święci, i sam przyznał, że kurs bitcoina może być zawyżony. Co ciekawe, dodał również, że działanie Tesli nie odzwierciedla bezpośrednio jego opinii na temat tej kryptowaluty.
Być może bitcoin zaszedł zbyt daleko, i nawet najwięksi ich zwolennicy zdali sobie z tego sprawę. Krok wstecz Muska może to tłumaczyć. Jednak wcale nie jest jasne, jaki obrót przybierze starcie między kryptowalutami a rządami i bankami centralnymi. Mocne wejście wielkich globalnych korporacji na rynek kryptowalut tak bardzo może zmienić sytuację, że żadne radykalne działanie nic tu nie da. Slogan „zbyt duży by upaść” odnosi się do każdego segmentu gospodarki, nawet jeżeli są to kryptowaluty.
Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Bankowej”
Źródło: wGospodarce.pl