Jeszcze jeden dzień
Na dzień przed wyborami w USA i przy niekończących się negatywnych informacjach z frontu walki z wirusem na rynku walutowym dominuje redukcja ryzyka. EUR/PLN pozostaje ponad 4,60. Za to na rynku akcji widać próby odbicia po fatalnym ubiegłym tygodniu, ale nikt nie przywiązuje uwagi do dzisiejszych zmian.
Nawet jeśli wygrana Bidena jest jednocześnie sugerowana przez sondaże i typowana przez bukmacherów, jutrzejszy rezultat jest bardziej skomplikowany, a na ostateczny wynik może i będzie trzeba poczekać kilka dni lub tygodni. To utrudnia pełne dyskonto przez rynki wskazań sondaży, ale też ewentualny rajd ulgi jest hamowany w związku z generalną awersja do ryzyka wywołaną przez drugą falę pandemii. Jedyną pewną rzeczą w tym klimacie jest małe znaczenie danych makro dziś i jutro, a może i do końca tygodnia. Początek miesiąca to tradycyjnie wysyp październikowych indeksów PMI dla przemysłu. Słabsze dane z Europy nikogo nie będą dziwić, gdyż każdy jest już myślami przy listopadowej aktualizacji obciążonej lockdownami i innymi restrykcjami. Na tle ponurych wskaźników z Europy wybijają się pozytywne zaskoczenia w indeksach PMI z Chin - Caixin PMI dla przemysłu wzrósł w październiku do 53,6 z 53 miesiąc wcześniej i jest najwyżej od 2011 r. Wygląda na to, że nielekceważenie wirusa nieprzerwanie od wiosny przynosi korzyści.
Za nami już PMI dla przemysłu z Polski, który utrzymał poziom z września na 50,8. Niepokojące, że już w październiku zanotowano marginalny wzrost produkcji i spadki nowych zamówień. Przy rozwoju sytuacji w kraju i Europie według aktualnych trendów w listopadzie indeks PMI nie uchroni się przed spadkiem poniżej bariery 50 pkt. Ryzyko takiego scenariusza zapewne będzie brane pod rozwagę przez Rade Polityki Pieniężnej, ale na listopadowym posiedzeniu (środa) nie spodziewamy się zmian w polityce. RPP teoretycznie może obniżyć stopę referencyjną do zera lub niżej, ale złoty już jest słaby, a rentowności długu niskie, więc dodatkowe korzyści z pogłębiania luzowania mogą okazać się marginalne i lepiej zostawić sobie pole manewru na później. Rynek złotego śledzi skalę rozprzestrzeniania się wirusa w kraju, zapowiedzi nowych restrykcji i protestów społecznych, a to wszystko w obliczu awersji do ryzyka na rynkach zewnętrznych. Sytuacja pozostaje dynamiczna z przewagą czynników negatywnych.
Funt jest dziś najsłabszy wśród walut G10 i nie pomagają doniesienia, że Wielka Brytania i UE zbliżają się do porozumienia w sprawie praw połowowych, co przybliża ostateczne zawarcie umowy handlowej brexitu. Jednak aktualnie na rynku nie ma apetytu na dyskontowanie porozumienia, a wcześniej rynek musi przetrawić decyzje brytyjskich władz o wprowadzeniu 4-tygodniowego lockdownu począwszy od 5 listopada. Jakkolwiek o decyzji spekulowano już w ubiegłym tygodniu, tak nowością jest ryzyko przedłużenia lockdownu do przyszłego roku. Innymi słowy, nieważne, że po 1 stycznia handel z UE będzie mógł się odbywać na starych zasadach, jeśli nikomu nie będzie możliwe tego handlu prowadzić. Czynniki ryzyka dla GBP muszą być ustawić się w kolejce i brexit ustępuje miejsca COVID-19, wyborom w USA, ale też czwartkowej decyzji Banku Anglii. Luzowanie w obecnej sytuacji gospodarczej jest przesądzone, choć BoE raczej ograniczy się do zwiększenia QE o co najmniej 100 mld GBP, a opcja ujemnych stóp procentowych zostanie pozostawiona na przyszły rok.
Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.