Kapitał płynie do Polski
Inwestorzy zagraniczni reinwestują u nas coraz większą część swoich zysków, co jest bardzo dobrym sygnałem. Ale to nie oznacza, że nie ma co poprawiać w zakresie atrakcyjności inwestycyjnej Polski - pisze w "Gazecie Bankowej" Piotr Rosik.
Zacznijmy od liczb. 34,7 mld zł – taka była wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) w Polsce w 2017 roku, według danych Narodowego Banku Polskiego. Niestety, oznacza to spadek o 44 proc. w porównaniu z 2016 rokiem. W 2018 roku ten trend spadkowy był prawdopodobnie kontynuowany.
– Na podstawie miesięcznych danych o bilansie płatniczym NBP można szacować, że napływ BIZ do Polski w 2018 roku wyniósł około 33,5 mld zł – wskazuje Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao. To oznaczałoby spadek o 4 proc. w porównaniu do roku poprzedniego. W opinii Mrowca, ze względu na prognozowane osłabienie wzrostu gospodarczego za granicą, szczególnie w Niemczech, u największego inwestora w Polsce, nie można wykluczyć dalszego spadku napływu BIZ do naszego kraju.
Ostrożnie z wyciąganiem wniosków
Na pierwszy rzut oka pewną nadzieję na odwrócenie trendu dają informacje płynące z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH). Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce obsłużonych przez PAIH wzrosła w trzech pierwszych kwartałach 2018 roku o 70 proc. rok do roku. W ubiegłym roku agencja obsłużyła aż 71 projektów na kwotę 2,13 mld euro, wobec 61 projektów za 2 mld euro w 2017 r. – to był najlepszy wynik w jej historii. – Jednak PAIH obsługuje jedynie ok. 30 proc. BIZ w Polsce, więc jej dane niekoniecznie dobrze oddają kształtowanie się trendu – wskazuje Marcin Mrowiec.
Główny ekonomista Banku Pekao podkreśla jednak, że w przypadku bezpośrednich inwestycji zagranicznych trzeba rozważnie analizować wzrosty procentowe, ponieważ pojedyncze inwestycje – ze względu na swoje niekiedy duże rozmiary – mogą mocno wpływać na statystykę. – Na przykład w 2017 r. przyczyną bardzo mocnego rocznego spadku napływu BIZ były pojedyncze, duże transakcje, w wyniku których polscy rezydenci nabywali od zagranicznych inwestorów akcje krajowych spółek. Największe dezinwestycje dotyczyły podmiotów z Włoch. W tym przypadku istotna była sprzedaż przez UniCredit pakietu akcji Banku Pekao za 2,4 mld euro na rzecz PZU i PFR. Z kolei PGE odkupiło od francuskiej spółki EdF, kontrolującej kilka polskich elektrociepłowni i elektrowni, akcje za ok. 1 mld euro – przypomina Marcin Mrowiec.
Amerykanie kryją się za parawanem…
Zaburzenia w danych NBP pojawiają się więc nawet pomimo tego, że bank centralny korzysta ze sprawozdań finansowych przedsiębiorstw, liczy realne przepływy finansowe i stara się, na tyle na ile to możliwe, wyłapać realne źródło pochodzenia kapitału. NBP stosuje metodologię dostosowaną do wymogów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
Chodzi tu nie tylko o zaburzenia w dynamice BIZ, wywołane dużymi transakcjami, ale także o wskazania źródła pochodzenia kapitału płynącego do Polski. Według danych NBP, największym inwestorem są Niemcy, ale drugą pozycję na Luksemburg, a trzecią Cypr. Jak wiadomo, te kraje są wybierane przez inwestorów na siedzibę najczęściej ze względów podatkowych. Czyli są tylko parawanem, za którym kryją się inwestorzy z innych krajów – tłumaczą eksperci z PAIH.
Można się na przykład zastanawiać, czemu USA odgrywają – wedle oficjalnych statystyk NBP - relatywnie skromną rolę jako inwestor zagraniczny w Polsce. Coś tu „nie gra”, jeśli weźmiemy pod uwagę wielkość gospodarki amerykańskiej i dobre relacje z Polską... Jednak eksperci znajdują wyjaśnienie. – Gdy przeanalizujemy stan zobowiązań z tytułu BIZ w Polsce, według kraju siedziby podmiotu dominującego w grupie kapitałowej, do której należy inwestor bezpośredni, ujawniają się wtedy rzeczywiste powiązania inwestycyjne między krajami – wskazuje Marcin Mrowiec. – W takim zestawieniu przodują Niemcy, którzy zainwestowali 167,6 mld zł, a wiceliderem są Amerykanie z kwotą 91,2 mld zł. Na podium mieszczą się jeszcze Francuzi z sumą 81,0 mld zł. Z różnic pomiędzy oboma ujęciami można wnioskować, że zagraniczny kapitał, który w największej mierze przechodzi do Polski przez „parawany” podatkowe, pochodzi właśnie z USA – dodaje główny ekonomista Banku Pekao.
Według Mrowca, to zjawisko potwierdzają również dane o amerykańskich inwestycjach bezpośrednich zagranicą. – W 2017 r. prawie 50 proc. amerykańskiego kapitału zagranicznego było ulokowanych w firmach holdingowych, w tym umiejscowione w Luksemburgu i Holandii stanowiły aż 22 proc. całości – tłumaczy ekspert Banku Pekao.
Dużą rolę Amerykanów jako inwestora potwierdza również PAIH. W portfelu agencji od lat dominują inwestorzy z Niemiec i właśnie USA (ostatnio aktywni stali się także ci z Belgii i Korei Południowej). – Zatem amerykańskie przedsiębiorstwa należą do kluczowych, obsługiwanych przez PAIH, inwestorów. W 2018 r. zadeklarowani oni największe zatrudnienie, sięgające ponad 8 tys. osób. Zaangażowali również największe fundusze w realizację BIZ w Polsce, bo aż 616 mln euro – wskazują eksperci PAIH. – Należy też pamiętać, że amerykańscy inwestorzy lokują kapitał głównie w sektorze usługowym, który jest mniej kapitałochłonny, niż np. sektor przemysłowy, w którym lubują się Niemcy – dodają.
...podobnie jak Chińczycy
Jeśli chodzi o Chiny, to inwestycje bezpośrednie tego kraju w Polsce w 2017 roku, wedle danych NBP, wyniosły ledwie 217 mln zł, a stan zobowiązań na koniec tegoż roku sięgał ledwie około 200 mln dol. Widać tutaj jak na dłoni, że z wiarygodnością danych o chińskich BIZ w Polsce jest problem, zresztą nie tylko w Polsce... „Żadne ze [...] źródeł nie zapewnia kompletnych i wiarygodnych danych o napływie chińskich BIZ do poszczególnych krajów świata. Kalkulacje są sprzeczne, wybrakowane czy wręcz nieprawdziwe. Jest to szczególnie problematyczne w przypadku państw niewielkich lub takich, gdzie zaangażowanie przedsiębiorstw z Chin jest mniejsze. Do tych ostatnich należy również Polska” – wskazuje Maciej Kalwasiński w artykule „Bezpośrednie inwestycje zagraniczne Chin w Polsce – problem rzeczywistej skali inwestycji” („Prace naukowe Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu”, nr 523/2018).
„Podmioty z Chin inwestują w Polsce za pośrednictwem podmiotów ulokowanych w innych krajach, a faktyczny poziom ich zaangażowania w Polsce jest znacznie wyższy, niż dotychczas sądzono” – dodaje Kalwasiński. A jaki jest ten poziom? W styczniu 2018 r. PAIH miała w swoim portfelu 11 chińskich inwestycji o łącznej wartości 1,27 mld euro. Z kolei stan zobowiązań z tytułu BIZ Chin i Hong Kongu w Polsce, według kraju siedziby podmiotu dominującego na koniec 2016 roku według NBP, wynosił łącznie około 875 mln dol. Z kolei według narzędzia China Global Investment Tracker stworzonego przez Heritage Foundation, sumaryczna wartość chińskich BIZ w Polsce w latach 2013-2017 wyniosła 790 mln dol. – podaje w swoim artykule Kalwasiński. „Śledzenie przepływów kapitału pochodzącego z Chin jest jednak utrudnione – z powodu zarówno niedostatków chińskich statystyk, jak i wyjątkowo częstej praktyki wykorzystywania finansowych centrów offshore do ulokowania środków w innym kraju” – podsumowuje Maciej Kalwasiński z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Usługi przyciągają
Zdaniem ekspertów, w ostatnich latach w BIZ widać bardzo wyraźną i pozytywną dla polskiej gospodarki tendencję: rośnie rola sektora usługowego. W 2017 roku inwestycje w sektor usług stanowiły 60 proc. zagranicznych inwestycji ogółem, według danych NBP. Polska przechodzi od gospodarki produkcyjnej do usługowej, przy czym warto pamiętać, że biznesowe projekty z sektora usług nie są tak kapitałochłonne, jak produkcyjne (ale są za to pracochłonne). PAIH potwierdza, że projektów usługowych i B+R jest coraz więcej i mają coraz większe znaczenie w zakresie bezpośrednich inwestycji zagranicznych.
Co ciekawe, według danych PAIH sektorem, który przyciągał w I-III kwartale 2018 r. najwięcej inwestycji zagranicznych, była elektromobilność. Przy czym dotyczyło to oczywiście tylko inwestycji obsługiwanych przez agencję.
Jak wskazuje Marcin Mrowiec, jeśli chodzi o stan zobowiązań z tytułu BIZ w Polsce, to w 2017 r. sektor usług stanowił 60 proc. wszystkich. – W jego ramach największy udział miały inwestycje w sektorze działalności finansowej i ubezpieczeniowej, bo aż 20 proc. ogólnej sumy bezpośrednich inwestycji. Z kolei przetwórstwo przemysłowe stanowiło 31 proc. całości zobowiązań z tytułu BIZ, tutaj szczególnie duży udział ma sektor motoryzacyjny – zauważa główny ekonomista Banku Pekao.
Co ciekawe, Polska stała się w ostatnich latach regionalnym centrum usług dla biznesu; w całym kraju prowadzi działalność ponad 1050 takich centrów, co stanowi około 70 proc. wszystkich w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Tego typu projekty dominowały w portfelu PAIH w 2018 roku zarówno w aspekcie wielkości deklarowanego zatrudnienia (5,67 tys. miejsc pracy), jak i liczby inwestycji w ogóle (15 projektów, 1/5 wszystkich).
Rekordowe reinwestycje to dobry znak
W 2017 roku wartość reinwestycji zysków w Polsce przez zagranicznych inwestorów była rekordowa – wyniosła 39 mld zł. Według ekspertów PAIH jest to bardzo dobry sygnał, pokazujący rosnące zaufanie inwestorów do naszego kraju. Każdy inwestor, który reinwestuje w danym kraju, robi to w długim terminie, czyli to zjawisko pokazuje, że inwestorzy mają dobrą opinię co do przyszłości naszego kraju – uważają eksperci PAIH.
Marcin Mrowiec nieco studzi ten optymizm. – W ostatnich latach reinwestycje zysków to rzeczywiście główna składowa BIZ. W przeciwieństwie do inwestycji w akcje czy w obligacje, jest mniej zmienna i wykazuje długoterminowy wzrost wraz ze wzrostem zysków firm będących w posiadaniu inwestorów zagranicznych. Tak więc osiąganie przez nią coraz wyższych poziomów jest zupełnie naturalne i jest pochodną wzrostu krajowej gospodarki – uważa główny ekonomista Pekao.
Co ciekawe, w 2017 roku inwestorzy zagraniczni sprzedali akcje i udziały polskich firm o wartości 1,5 mld zł. Rok wcześniej kupili za 7,7 mld zł. Czy to znaczy, że zagraniczni gracze uciekają z warszawskiej GPW? – Te dane dotyczą tylko bezpośrednich inwestycji zagranicznych w akcje. Pomijają przy tym inwestycje portfelowe, które w znacznie większym stopniu odzwierciedlają sentyment panujący na krajowym rynku akcji. Patrząc na dane o inwestycjach portfelowych, tendencja jest zgoła odmienna, bo w 2017 r. obserwowaliśmy napływ na rynek akcji w wysokości 1,3 mld euro przy odpływie 2,5 mld euro w 2016 r. Poziom napływu z 2017 r. jest zbliżony do średniej długoterminowej – zauważa Mrowiec.
Polska może być bardziej atrakcyjna
To, że zagraniczni inwestorzy coraz chętniej reinwestują w Polsce zyski, nie oznacza że można spocząć na laurach. Tym bardziej, że generalnie trend co do napływu BIZ do Polski wcale nie wygląda różowo. Co Polska może zrobić, aby poprawić swoją atrakcyjność inwestycyjną?
Obecnie największymi atutami Polski – według ekspertów PAIH– są wykwalifikowani pracownicy, stabilna gospodarka, położenie geograficzne i ułatwiony dostęp do największej gospodarki Unii Europejskiej, czyli do Niemiec. PAIH wskazuje, że pozycję Polski w rywalizacji o inwestycje zagraniczne ma polepszyć znowelizowany system wspierania inwestycji. – Uchwalona w maju 2018 r. ustawa o wspieraniu nowych inwestycji ma szansę pobudzić innowacyjność firm i zachęcić krajowych i zagranicznych inwestorów do inwestowania w Polsce. Obszar, na którym firmy mogą uzyskać ulgi podatkowe, objął blisko 100 proc. terenów inwestycyjnych w Polsce. To zasadnicza zmiana w stosunku do poprzednich przepisów, wedle których specjalne strefy ekonomiczne (SSE) zajmowały zaledwie 0,08 proc. powierzchni kraju. Nowe prawo pozwoli też stawić czoła wyzwaniu, jakim jest wysoka stopa zatrudnienia, a przez to mniejszy dostęp do pracowników w niektórych regionach kraju – wskazują eksperci PAIH.
Marcin Mrowiec widzi dwa poważne problemy, z którymi Polska musi się uporać, jeśli chce poprawić swoją atrakcyjność inwestycyjną. Po pierwsze, od lat kluczowym elementem atrakcyjności gospodarki Polski dla inwestorów zagranicznych są niskie koszty pracy, pozostają one wyraźnie niższe w krajach Europy Zachodniej. Tymczasem maleje dostępność rąk do pracy, ze względu na kurczenie i starzenie się polskiego społeczeństwa – wskazuje główny ekonomista Pekao. – Liczba osób w wieku produkcyjnym już teraz znajduje się w trendzie spadkowym, a do 2030 r. zmniejszy się o około 2 mln. Mimo rosnącej aktywności zawodowej, przełoży się to długoterminowy spadek liczby pracujących w krajowej gospodarce – ostrzega Mrowiec. – W takiej sytuacji wzrost potencjału wytwórczego umożliwiają jedynie intensywne inwestycje we wzrost produktywności pracy, mam tu na myśli zarówno wzrost technicznego „uzbrojenia” pracy, jak i wszelkiego rodzaju innowacje. Jest to konieczność dla polskich firm, natomiast na razie nie widać istotnych postępów w tym kierunku – dodaje.
Według głównego ekonomisty Banku Pekao, w dłuższym terminie negatywnym czynnikiem dla konkurencyjności polskiej gospodarki mogą też być wysokie ceny energii elektrycznej. – Ma to związek z utrzymywaniem dużego udziału węgla w miksie energetycznym. Sytuację komplikują rosnące koszty wydobycia w krajowych kopalniach i malejąca dostępność surowca, a także wzrost cen uprawnień do emisji CO2 – konkluduje Mrowiec.
Bariery stojące na drodze utrzymania i powiększenia atrakcyjności inwestycyjnej Polską są więc istotne, ale też ich pokonanie pozostaje z pewnością w zasięgu polskich firm i całej gospodarki.
Piotr Rosik
Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych. „Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html