Kiedy jest tak dobrze, że aż za dobrze

opublikowano: 11 maja 2021
Kiedy jest tak dobrze, że aż za dobrze lupa lupa

Przebudzenie obaw inflacyjnych psuje optymizm budowany na rozczarowującym raporcie z rynku pracy USA. To niesamowite, jak jednocześnie można się uspokajać spodziewaną biernością Fed i jednocześnie obawiać się reakcji banku centralnego na wzrost cen surowców. Wahania nastrojów towarzyszą też złotemu w oczekiwaniu na uchwałę Sądu Najwyższego.

Rajd ryzykownych aktywów finansowany sprzedażą dolara został wczoraj przystopowany w chwili, gdy uczestnicy rynku pozostawili w tyle entuzjazm związany ze słabym odczytem przyrostu zatrudnienia w USA, a przerzucili uwagę na środową publikację inflacji CPI. W obliczu rekordowych cen surowców przemysłowych i rolnych pojawiają się obawy, że inflacja wymknie się spod kontroli, zmuszając banki centralne (głównie Fed) do reakcji i wcześniejszego zacieśniania polityki. Osobiście nie widzę w tym nic więcej poza rozdmuchiwaniem plotki, która trafia na podatny na korektę rozgrzany rynek. Wystarczy przypomnieć stanowisko Fed. Czy brzmi ono, że bank jest gotowy reagować na wyższą inflację kosztem nieczekania na powrót stanu pełnego zatrudnienia? A może Fed zamierza tolerować przejściowo wyższą inflację, dając czas na poprawę sytuacji na rynku pracy? Prawidłowa jest odpowiedź druga i w zbliżonym tonie brzmiały też wczorajsze komentarze członków Fed. Charles Evans powtórzył, że będąca warunkiem koniecznym dla startu normalizacji polityki istotna poprawa w gospodarce zajmie „trochę czasu”. Mary Daly potwierdziła również, że gospodarka pozostaje „daleko od domu”. Jest bardziej realne, że Fed nadal będzie bagatelizował silne odczyty inflacji jako przejściowe zjawisko. W konsekwencji nie powinno to zachwiać pozytywnymi nastrojami na rynkach finansowych, nawet jeśli od czasu do czasu rynek będzie potrzebował studzącej emocje korekty.

W Polsce wydarzeniem dnia będzie uchwała Izby Cywilnej Sądu Najwyższego ws. sześciu pytań dotyczących kredytów walutowych. Piątkowa „mini-uchwała” SN oddaliła ryzyko najgorszego scenariusza dla banków (unieważnienie umowy bez zwrotu pożyczonych środków), ale wciąż nie wiadomo, jaka decyzja zapadnie w kwestii konwersji kredytów i pozbawienia banków ekspozycji na ryzyko walutowe. Większość uczestników rynku obawia się jednak decyzji mogącej wywołać negatywną reakcję złotego (stąd ostatnie szarpane wzrostu kursów złotowych). Konwersja kredytów implikuje podaż złotego ze strony banków pod domykanie swapów, ale nie wszystkich i nie od razu. Póki kredyt żyje, banki będą trzymać swapy, ewentualnie dołączą do nich dodatkowe zabezpieczenie przed osłabieniem złotego (np. długie pozycje w CHF/PLN). Ale kapitał spekulacyjny nie będzie trzymał pozycji w nieskończoność, a raczej wyczeka na jutrzejszy wstępny skok kursów złotowych, po czym przejdzie do sprzedaży faktów. Na rynku widać zmęczenie tematem, co może zmniejszyć liczbę transakcji i skale reakcji. Ponadto biorąc pod uwagę bieżące otoczenie, klimat risk-on i słabego dolara, słabość złotego może być szybko wygaszana. Jeśli dodatkowo rynek przerzuci uwagę pod oczekiwania zmiany nastawienia RPP (nieważne czy słusznie), niska wycena złotego będzie postrzegana jako okazja do zajęcia pozycji na jego umocnienie w średnim terminie.

Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła