Kiepskie wyniki banków wstrząsem dla inwestorów
Problemy banków, zyski spółek technologicznych, TikTok strzałem w dziesiątkę dla Microsoftu – o stanie rynku kapitałowych pisze Peter Garnry, dyrektor ds. strategii rynków akcji w Saxo Banku
Publikacja 3 sierpnia zysków HSBC i Societe Generale za II kwartał stanowiła kolejny wstrząs dla zaufania inwestorów do banków, ponieważ zyski okazały się zaskakująco niskie, a HSBC prognozuje, że w wyniku pandemii COVID-19 wartość nieściągalnych kredytów osiągnie 13 mld USD. HSBC zmaga się z problemami związanymi ze spowolnieniem gospodarki, wzrostem liczby kredytów nieściągalnych, przede wszystkim wśród klientów komercyjnych, a także ze spadkiem i wypłaszczeniem krzywej dochodowości. Te same problemy odnotowuje Societe Generale, a ponadto musi zmierzyć się ze spadkiem działalności inwestycyjnej, w efekcie której w II kwartale dochód netto banku spadł aż o 1,3 mld EUR.
Negatywna prognoza dla banków w związku z „zablokowaniem” niskiej rentowności przez rządy
W efekcie po dzisiejszych sesjach banki europejskie odnotowały spadek o 1 proc. i docierają do najniższych poziomów od 2009 r. Indeks ogólnych zysków bankowych STOXX 600 od momentu utworzenia w 2001 r. poszedł w dół o 57 proc., a od czasu minimów z 2009 r. zyskał zaledwie 19 proc.. Banki centralne i prywatne banki komercyjne stanowią zasadniczo przedłużenie rządu; w ciągu ostatnich stu lat banki komercyjne generowały zyski, jednak w efekcie bieżącej polityki banków centralnych i zaostrzenia regulacji sektor ten stał się czysto „utylitarny”, oferując bardzo niską rentowność i ograniczony potencjał wzrostu. Pandemia COVID-19 zmusiła wiele rządów do emisji gwarancji kredytowych, aby zapewnić, że banki będą w dalszym ciągu udzielać kredytów, przez co branża bankowa jeszcze bardziej zbliżyła się do quasi-państwowej operacji kredytowej. W ogólnym ujęciu trudno jest wykazywać się optymizmem w stosunku do banków – nawet amerykańskich – i sugerujemy, aby inwestycje w tym sektorze były minimalne bez względu na region.
Zaskakujące zyski spółek technologicznych torują drogę do dalszych profitów
W ubiegłym tygodniu poznaliśmy zyski wszystkich największych amerykańskich przedsiębiorstw technologicznych. W kontekście ogólnie słabej aktywności gospodarczej wszystkie wyniki okazały się solidne, co zwiększyło zaufanie inwestorów do akcji spółek technologicznych. W szczególności Facebook i Google wykazały znaczne przychody z reklam, co uwydatniło fakt, iż nawet w sytuacji, gdy gospodarka zmaga się z problemami, giganci technologiczni są w stanie zwiększyć przychody ze względu na utrzymujący się rozwój działalności online. Oznacza to, że wyceny rynkowe spółek technologicznych będą nadal rosły, a z uwagi na fakt, iż rentowności dziesięcioletnich obligacji amerykańskich wynoszą 0,54 proc., inwestorzy zaakceptują tak wysokie wyceny.
Dla akcji wzrostowych w środowisku niskich rentowności typowe jest to, że inwestorzy są skłonni zapłacić za bardzo wysoką wycenę zarówno ze względu na alternatywę, jak i na łączny wzrost. Wyobraźmy sobie wzrostową spółkę technologiczną odnotowującą wzrost w wysokości 15 proc. w skali roku i wycenę wolnych przepływów pieniężnych na poziomie 2 proc.. Rentowność jako taka jest niska, jednak nadal jest czterokrotnie wyższa niż w przypadku pozbawionych ryzyka obligacji. Inwestorzy kupujący te akcje przy tak wysokiej wycenie mogą z łatwością zaakceptować spowolnienie wzrostu do 7,5 proc. w skali roku i wzrost wolnych przepływów pieniężnych o 30 proc., i nadal będzie to dla nich znacznie bardziej atrakcyjna oferta w kontekście przewidywanego zwrotu w ujęciu długoterminowym. Na tym polega w skrócie nasz najnowszy paradygmat – przy obecnych poziomach rentowności cała para idzie w akcje, z wyjątkiem akcji wartościowych o niskim wzroście.
Idealny moment dla Microsoftu na wkroczenie na rynek mediów internetowych
Podczas chińsko-amerykańskiej wojny handlowej przez cały czas argumentowaliśmy, że konflikt ten ewoluował w kierunku nowej „zimnej wojny” i że u jego podstaw leżała zasadniczo walka o technologie, co naturalnie doprowadziłoby do dwóch „systemów” internetowych.
Po ostatniej delegalizacji aplikacji TikTok w Stanach Zjednoczonych przez administrację Trumpa, jej właściciel - ByteDance – podejmuje próby uratowania swojej działalności na rynku amerykańskim. Spółka rozważa utworzenie odrębnego podmiotu, jednak takie rozwiązanie nadal umożliwiałoby utrzymanie powiązań operacyjnych z podmiotem chińskim, czemu z pewnością sprzeciwi się amerykański aparat wywiadowczy. Microsoft negocjuje porozumienie mające na celu przejęcie działalności TikTok na terytorium Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii i Nowej Zelandii i dąży do sfinalizowania tej transakcji do 15 września. Według raportu agencji Reuters, ByteDance wycenia wartość TikTok na 50 mld USD, przejęcie tej działalności przez Microsoft w czterech krajach kosztowałoby zatem znaczną część tej kwoty; na samym rynku amerykańskim aplikacja ta ma 100 mln użytkowników.
W ostatnich latach Microsoft nabywał już aktywa wykraczające poza swoją zasadniczą działalność dotyczącą systemu operacyjnego i operacji w chmurze, w postaci przejęcia Minecraft i LinkedIn. Naszym zdaniem transakcja ta może okazać się kluczowa dla Microsoftu, ponieważ spółka nie jest liczącym się podmiotem w branży mediów społecznościowych i mediów internetowych, a TikTok rozwinie się na tyle, że będzie w stanie zagrozić Facebookowi i Google. Przejęcie Instagrama przez Facebook na początku uznano za zbyt kosztowne, jednak z perspektywy okazało się genialnym posunięciem. Podobnie potencjalne przejęcie TikTok przez Microsoft może okazać się przełomem dla tej spółki i ugruntować jej obecność na rynku mediów internetowych, który to rynek w przyszłości jeszcze bardziej zyska na znaczeniu.
Peter Garnry, dyrektor ds. strategii rynków akcji w Saxo Banku