Kryzys krypto? Nic bardziej mylnego
Upadek giełdy FTX to kolejny “czarny łabędź”, który pojawił się w świecie kryptowalut. Nie oznacza to jednak końca aktywów cyfrowych, w szczególności tych, które zbudowane są na solidnych podstawach, jak Bitcoin.
Ta największa wirtualna waluta świata po raz kolejny mierzy się ze sporymi spadkami, ale po nich zawsze się odbijała, często bijąc tym samym swoje rekordy. O tym, że w najbliższym czasie może być podobnie świadczą ruchy inwestorów, w tym tradycyjnych banków, które nadal inwestują w technologię opartą o blockchain.
Kryzys na rynku krypto spowodowany listopadowym bankructwem giełd FTX, Alameda Research i kilku innych firm kryptograficznych zachwiał pozycją najpopularniejszej cyfrowej świata. Bitcoin stracił ok. 25 proc. swojej wartości. Kurs z początku listopada z ok. 21 tys dolarów w zaledwie kilka dni zszedł poniżej 16 tys. dolarów i od kilkunastu dni ustabilizował się na tym poziome. Według danych CoinMarketCap zawirowania wymazały prawie 200 miliardów dolarów z rynków kryptowalutowych. Całkowita kapitalizacja rynkowa na początku tego miesiąca wynosiła ponad bilion dolarów, a obecnie nieznacznie przekracza 800 miliardów dolarów.
– To poważny ubytek, a tak znaczący spadek kursu nie może cieszyć inwestorów. Bitcoin ociera się jednak o swoje dno kursowe, a jak pokazuje historia po każdym takim tąpnięciu akurat ta kryptowaluta odzyskiwała swoją pozycję. Bitcoin zbudowany jest bowiem na solidnych fundamentach i zdecydowanie nie jest "sztucznym" tworem jak niektóre mniejsze kryptowaluty czy tokeny – podkreśla Marcin Wituś, prezes zarządu Geco Capital OU, firmy zarządzającej funduszem inwestycyjnym działającym na rynku kryptowalut.
Bitcoin “czarnych łabędzi” nie lubi, ale nauczył się z nimi żyć
Przykłady? W marcu 2020 roku Bitcoin stracił nawet 50 proc. swojej wartości. Spowodowane to było paniką na rynku finansowym po wybuchu pandemii Covid-19. Już jednak w listopadzie 2021 roku największa cyfrowa waluta świata urosła do rekordowego poziomu 69 tysięcy dolarów. W tym momencie część inwestorów realizowało swoje zyski, co siłą rzeczy doprowadziło do korekty kursu. "Czarnych łabędzi", czyli poważnych kryzysów w świecie kryptowalut było więcej to m.in innymi bankructwo giełdy Mount Gox w 2014 roku czy shakowanie giełdy Bitfinex w 2016 roku. Wtedy też kursy spadały do bardzo niskich poziomów.
W ostatnich tygodniach można było zauważyć ostrożność inwestorów na cyfrowych rynkach, ale nie było sytuacji panicznego wycofywania kapitałów. Wręcz przeciwnie, wiele instytucji finansowych nadal stawia na krypto jak np. Man Group, notowany na londyńskiej Giełdzie Papierów Wartościowych fundusz hedgingowy, który zarządza aktywami w wysokości nawet 150 miliardów dolarów. Oprócz tradycyjnych aktywów Man Group chce zajmować się jednak też funduszami alternatywnymi w tym aktywami cyfrowymi stąd decyzja o dodaniu kolejnej usługi do portfolio.
– Skąd brak strachu? Porównałbym to z inwestycjami w tradycyjne aktywa finansowe. Przecież największe krachy gospodarcze w historii świata dotyczyły upadków banków, a nawet całych państw. Nie ma takich aktywów finansowych, w których inwestowanie jest całkowicie pozbawione ryzyka. Rozsądny inwestor dywersyfikuje swój portfel i buduje go na bazie aktywów wysokiej klasy, a że takim jest dziś bitcoin świadczą kolejne działania instytucji finansowych – zaznacza Marcin Wituś z Geco Capital OU, która – działając na licencji estońskiej – zarządza funduszami alternatywnymi.
Kto inwestuje w świat kryptowalut? Choćby JP Morgan, największy amerykański bank pod względem aktywów, poinformował już po sytuacji z upadkiem FTX, że zamierza świadczyć usługi wymiany bitcoinów i innych kryptowalut. W tym celu tworzy produkt „JP Morgan Wallet”, który został już zarejestrowany przez Urząd Patentów i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych. W ramach usługi dostępne będą przelewy wirtualnej waluty i jej wymiana - również transgraniczna, przetwarzanie płatności kryptowalutowych oraz inne usługi finansowe. To rozszerzenie oferty kryptowalutowej, bo jeszcze w sierpniu ubiegłego roku JPMorgan zaproponował swoim klientom możliwość inwestowania w kryptowalutowy fundusz New York Digital Investment Group, a jeszcze wcześniej bank zapewnił swoim klientom dostęp do funduszu Osprey Funds oraz czterech innych stworzonych przez Grayscale, czyli największego instytucjonalnego inwestora w bitcoina.
Co ciekawe sam prezes banku JP Morgan w otwarty sposób krytykuje bitcoina. Dlaczego zatem ta największa w USA instytucja bankowa nie odwraca się od waluty cyfrowej?
– Odpowiedź wydaje się prosta, analitycy banku uznają, że są to aktywa wysokiej klasy i warto mieć je w swoim portfelu. Skąd zatem negatywne wypowiedzi płynące z sektora bankowego? Wydaje się, że jest to forma obrony przez atak – komentuje Marcin Wituś z Geco Capital OU.
Wiele banków bowiem staje przed oskarżeniami o udział w praniu brudnych pieniędzy, a to obrót gotówką jest najczęściej używaną formą zapłaty przy działalności przestępczej.
– Natomiast technologia blockchain, na której opiera się cały sektor kryptowalut, jest całkowicie transparentna i daje każdemu możliwość śledzenia przepływu środków – dodaje Marcin Wituś.
Świat krypto musi działać, ale będzie już tylko lepiej
Eksperci przekonują, że bitcoin jest bliski swojego kursowego dna, ale choćby Brad Garlinghouse dyrektor generalny Ripple, przewiduje, że branża kryptowalut może wyjść z trwającego kryzysu silniejsza. Aby nie pozostać gołosłownym, przedstawiciel firmy tworzącej rozwiązania dla biznesu kryptograficznego w tym system rozliczeń walut i przekazów pieniężnych w czasie rzeczywistym, podkreśla że zarządzający funduszami czy giełdami muszą nadal koncentrować się na przejrzystości, tworzeniu zaufania i współdziałać w budowaniu regulacji mających chronić inwestorów.
Mapę drogową takich działań wskazał na Texas Blockchain Summit, jednych z większych targów kryptowalutowych w USA, Lee Bratcher, prezes organizacji non-profit Texas Blockchain Council. Podczas swojego wystąpienia podkreślał potrzebę przestrzegania przez firmy kryptograficzne zestawu najlepszych praktyk, w tym powstrzymywania niewłaściwego mieszania pieniędzy klientów z innymi funduszami oraz umożliwiania sprawdzania w czasie rzeczywistym gotówki i innych rezerw. Mówił też, że warto zastanowić się nad przechowywaniem aktywów w bezpieczniejszy sposób, np. za pośrednictwem cyfrowego portfela niepołączonego z internetem, po to aby, zwiększyć ochronę przed włamaniami.
– Podjęcie szeregu działań zabezpieczających kryptowaluty przed drastycznymi spadkami leży zarówno w interesie funduszy alternatywnych, jak i inwestorów, a nawet rządów narodowych, bo ograniczy się tym samym niepożądany czynnik niepokojów społecznych. Pozytywnie wpłynie też na kurs Bitcoina, który – jak wynika m.in. z historycznych analiz oraz oceny dzisiejszych działań inwestorskich – powinien już wkrótce zdecydowanie wzrosnąć. Szacuje się, że w 2024 roku przekroczy próg 150 tys. dolarów, czyli tym samym przebije rekordowy do tej pory pułap ponad dwukrotnie. Pierwsze symptomy znacznej poprawy będziemy jednak obserwować już 2023 roku – zaznacza Marcin Wituś z Geco Capital OU.
Źródło: materiały prasowe