Kurs EUR/PLN blisko przełamania psychologicznej granicy
Ostatnie dni na rynkach przyniosły wyraźne spadki cen akcji. Pomimo zamieszania waluty emerging markets radziły sobie dobrze. W siłę rósł również złoty, który w parze z euro może w tym tygodniu przebić psychologiczną granicę 4,60.
Rynek w zeszłym tygodniu zachowywał się nietypowo. Nagłówki mediów finansowych były zdominowane przez nieustanną wyprzedaż na światowych rynkach akcji, po której indeks S&P 500 znalazł się w pobliżu umownej granicy bessy, 20 proc. poniżej szczytu. Spośród walut G10, co nie zdarza się często, najlepiej radził sobie frank szwajcarski, który dzięki ucieczce do bezpiecznych aktywów i jastrzębiej komunikacji banku centralnego umocnił się względem dolara amerykańskiego o blisko 3 proc.. Jeszcze bardziej zaskakująca była ogólna słabość dolara, który nie zyskał mimo bycia safe haven. W rzeczywistości najlepiej w zeszłym tygodniu radziły sobie waluty Ameryki Łacińskiej, co jest szczególnie imponujące w obecnym środowisku awersji do ryzyka. Jako nastawieni od dawna pozytywnie wobec tych walut, nie narzekamy jednak na taki obrót spraw.
W tym tygodniu uwaga skupi się zarówno na wszelkich oznakach przenikania zmienności z giełdy na rynek walutowy, jak i na odczytach wskaźników PMI dla aktywności biznesowej. Oczekuje się, że dla strefy euro i dla Wielkiej Brytanii te kluczowe będą powyżej poziomu 55 pkt. Uważamy, że takie poziomy stoją w sprzeczności z obawami dotyczącymi recesji, które są wciąż żywe na rynkach. Korzystne dla wzrostu okoliczności – wciąż głęboko ujemne realne stopy procentowe, ogromne deficyty fiskalne i gospodarki na poziomie pełnego zatrudnienia – powinny oddalać obawy dotyczące jakiegokolwiek trwałego spowolnienia gospodarczego.
PLN
W ubiegłym tygodniu obserwowaliśmy umocnienie złotego, którego kontynuację przyniósł poniedziałek. Polskiej walucie pomogły słabość dolara, siła euro i ogólna poprawa sentymentu. Siła złotego nie jest odosobniona – umocnienie charakteryzowało większość podobnych walut. Co ciekawe, nastąpiło ono pomimo korekty rynkowych oczekiwań w zakresie podwyżek stóp procentowych w Polsce – obecnie rynek zakłada, że stopy nie dobiją do poziomów istotnie wyższych niż 7 proc..
Dane rysują jednak nadal potrzebę zacieśniania polityki pieniężnej w krótkim terminie. Większość ostatnich odczytów wskazuje na to, że gospodarka pozostaje mocna, a rzeczywiste wskaźniki budują lepszy obraz sytuacji niż dane ankietowe. Szczególnie uwagę zwracają rynek pracy, na którym płace nadal rosną szybciej od inflacji, i sprzedaż detaliczna, której wyniki sugerują, że konsumpcja na początku II kwartału była nadal silna.
W tym tygodniu skupimy się głównie na wieściach z zewnątrz. Biorąc pod uwagę skoncentrowanie się rynków na obawach dotyczących wzrostu gospodarczego, wstępne majowe odczyty PMI dla głównych krajów i wieści z Chin mają szansę wpłynąć na sentyment.
EUR
Zmiana gołębiego nastawienia Europejskiego Banku Centralnego w obliczu inflacyjnej rzeczywistości nabrała w zeszłym tygodniu tempa – jeden z jastrzębich holenderskich członków Rady Prezesów zasugerował nie tylko, że podwyżka w lipcu jest niemal pewna, lecz także – że może to być ruch o 50 pb. W tym samym czasie krótkoterminowe rentowności w USA mają problem z dalszym wzrostem, częściowo przez to, jak dużo już teraz rynek oczekuje od Rezerwy Federalnej. W wyniku tego różnice w rynkowych stopach procentowych po obu stronach Atlantyku zmniejszyły się i są teraz nie większe niż w marcu. Trend ten powinien wspierać euro i możliwe, że najsłabszy kurs EUR/USD pozostanie już za nami.
Po opublikowanym dzisiaj na blogu EBC poście wydaje się to tym bardziej prawdopodobne. Christine Lagarde sugeruje w nim, że stopy wzrosną w lipcu, a przed końcem III kwartału zapewne wyjdą z ujemnego terytorium. To nietypowy – zarówno w formie, jak i w treści – zwrot w retoryce prezeski EBC i bardzo istotny komunikat, na który mocno reagują rynki na początku tygodnia.
Publikowane w tym tygodniu odczyty PMI powinny być silne i częściowo złagodzić obawy dotyczące recesji, co umożliwiłoby EBC kontynuację zmiany polityki i skupienie się na ograniczeniu inflacji.
USD
Mocny odczyt sprzedaży detalicznej w zeszłym tygodniu potwierdził, że jak dotąd niewiele wskazuje, by wyższe ceny w dużym stopniu odstraszały amerykańskich konsumentów. Jest to jednak zmienny wskaźnik i z jednego odczytu nie można wiele wnioskować. Rentowności w USA spadły wraz z akcjami i obecnie wydaje się, że dolar amerykański znów reaguje na ich zmiany w relacji do reszty świata, więc i on skierował się w dół. W tym tygodniu opublikowane zostaną minutki z ostatniego posiedzenia Fedu – oczekujemy, że powtórzy się w nich informacja, że kolejne dwie podwyżki prawdopodobnie wyniosą po 50 pb., czyli będą podwójne. Jest to już jednak wliczone w cenę przez rynki, więc trudno, żeby krótkoterminowe rynkowe stopy procentowe w USA wyceniały jeszcze więcej. Uważamy, że dolarowi grozi obecnie trwałe osłabienie.
Autorzy: Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Itsaso Apezteguia – analitycy Ebury