Polski bank międzynarodowy

opublikowano: 23 lipca 2018
Polski bank międzynarodowy lupa lupa
Michał Krupiński, prezes Pekao SA: Polski sektor bankowy skonsoliduje się wokół 5–6 banków

Sektor skonsoliduje się wokół pięciu-sześciu banków, mam nadzieję, że dwa–trzy będą miały centrum decyzyjne w Warszawie – mówi Michał Krupiński, prezes Pekao SA, Bankowy Menedżer Roku „Gazety Bankowej”

„Gazeta Bankowa”: Minął rok od przejęcia jednej trzeciej akcji banku Pekao SA przez PZU i Polski Fundusz Rozwoju od włoskiego UniCredit. Formalnie 7 czerwca 2017 r. Pekao przeszedł w polskie ręce. Co według pana oznaczała ta transakcja dla polskiego systemu bankowego?

Michał Krupiński: Sektor bankowy w Polsce jest obecnie lepiej doważony – mamy przewagę banków z kapitałem polskim, centrum decyzyjne Pekao SA znajduje się w Warszawie. Mogę zapewnić, że zgodnie z obietnicą budujemy bank, opierając się na jego dotychczasowej sile bilansu, stabilności oraz profilu niskiego ryzyka, równocześnie mocno go zmieniając poprzez wdrożenie ambitnej strategii.

Osiągamy pierwsze efekty. Rośniemy bardzo mocno, jeśli chodzi na przykład o liczbę kont. Wcześniej bank sprzedawał ich 50–60 tys. rocznie. W tym roku już teraz przekroczyliśmy sto kilkadziesiąt tysięcy. Mamy bardzo mocne, dwucyfrowe wzrosty sprzedaży kluczowych kredytów detalicznych. Silniej wspieramy rodzime małe i średnie firmy, rozbudowaliśmy pion do ich obsługi. Widzimy, że na naszym rynku było miejsce na taki bank. Stawiamy na finansowanie eksportu, na wspieranie polskich firm w ekspansji zagranicznej. Równocześnie nie straciliśmy wizerunku banku silnie międzynarodowego, udało się nam zatrudnić najlepszych ekspertów – Polaków z doświadczeniem zdobytym w Londynie w globalnych bankach, którzy przyjechali wspierać nas w przeprowadzaniu zmian.

(...)

W Polsce jest kilka marek, o których wprost można powiedzieć, że im się ufa: Pekao SA, PKO BP, PZU… Czy bardzo dobra pozycja takich marek, również Pekao SA, nie stwarza pokusy, by zmniejszyć tempo, mniej angażować się w innowacje? Czy nie było tego widać zwłaszcza pod koniec obecności UniCredit w Pekao?

Pod koniec obecności UniCredit w Pekao z pewnością było pod tym względem trudniej, głównie z powodu sytuacji panującej we włoskim sektorze finansowym. Zawsze jest tak, że jeżeli spółka-matka przeżywa kłopoty, to przekładają się one na brak jasnej wizji rozwoju. W przypadku Pekao SA widać to było po wynikach: o ile inne banki rosły w tempie dwucyfrowym, to Pekao rozwijało się w przedziale między 2 a 5 proc. PKO BP, Alior, ING czy Bank Millennium rosły dużo szybciej. Najlepiej widać to było od strony bankowości detalicznej.

A jak jest teraz?
 
Wdrażamy strategie lidera inteligentnego wzrostu, którą w zeszłym roku rynek bardzo dobrze przyjął. Skupiamy się mocniej na klientach małych i średnich, którzy są bardziej dochodowi. A co do zmniejszania tempa: posłużę się przykładem PZU, które jest wspaniałą firmą, być może najsilniejszym brandem finansowym w Polsce. PZU zwiększył swoją pozycję rynkową w ostatnich 2–3 latach. Sektor ubezpieczeniowy w Polsce ma zacne firmy, poza PZU głównie z krajów niemieckojęzycznych. Jest to jednak sektor, który co do zasady jest mniej konkurencyjny, a nowe technologie do tej pory zmieniały go w mniejszym stopniu niż miało to miejsce w bankowości. My natomiast konkurujemy w Polsce z najlepszymi bankami europejskimi. Santander, Commerzbank czy ING i BNP są wiodącymi bankami światowymi. Trudno byłoby znaleźć mocniejszych konkurentów. Dzięki temu w bankowości cyfrowej Polska należy do światowej czołówki. Wiele globalnych firm konsultingowych podkreśla, że Polska jest liderem, a np. Niemcy – naśladowcą tego, co się u nas dzieje w bankowości cyfrowej. Jest takie zjawisko, które w ekonomii nosi nazwę leapfrogging, „żabi skok”. Polega ono na tym, że pewne rozwiązania można przeskoczyć, od razu wskakując do świata najnowszych technologii. U nas, w polskiej bankowości, a także w Pekao SA, łatwiej jest wprowadzić pewne rozwiązania, niż w dużej grupie ponadnarodowej, która ma 100 mln klientów, a nie tak jak my – kilka milionów. Z tego punktu widzenia takie organizacje, jak PZU czy Pekao SA mogą zmieniać się szybciej niż ponadnarodowe grupy. To, czego my nie mamy, a czym dysponują międzynarodowe grupy finansowe, to możliwość inwestowania globalnie. To jest coś, co daje przewagę grupom ponadnarodowym. Naszą przewagą w Polsce jest z kolei siła marki, rozpoznawalność, tradycja brandu, która w branży finansowej jest bardzo ważna, oraz możliwość szybkiego podejmowania decyzji.

Co jakiś czas pojawiają się spekulacje dotyczące możliwości połączenia Pekao SA i PKO BP. To oczywiście tylko teoretyczne pomysły, jednak żyjemy obecnie w czasach, gdzie panuje tendencja do łączenia podmiotów. Tak jest na przykład z koncepcją fuzji na rynku paliw Orlenu i Lotosu. Czy w przypadku banków nie widzi pan podobnego zjawiska?

Na pewno nie można porównywać jednaj branży do drugiej. O ile w gospodarkach europejskich w zależności od kraju jest de facto jeden, dwóch kluczowych graczy w branży paliwowej, to w sektorze finansowym, szczególnie w bankowości, istnieje magiczna cyfra „4”. W USA są cztery duże banki: Bank of America, JP Morgan, Citi i Wells Fargo. Podobnie jest w Kanadzie, w Australii, we Francji, w Wielkiej Brytanii, w Hiszpanii, we Włoszech, nieco inna sytuacja ma miejsce w Niemczech. Branża co do zasady konsoliduje się wokół 4–5 dużych banków. Jest to gwarancja stabilnego, konkurencyjnego sektora oraz wysokiej innowacyjności.

A jeżeli chodzi o ekspansję zagraniczną? Czy fuzje nie zwiększają możliwości banku?
 
W Austrii działają dwa silne banki, które osiągnęły duże sukcesy w Europie Środkowo-Wschodniej: Erste i Raiffeisen, i nie sądzę, by do ekspansji zagranicznej była potrzebna ich konsolidacja. Santander, który prawie połowę swoich zysków realizuje poza Europą, nie potrzebował dominującej pozycji na rynku lokalnym, by podbić inne kraje; do czasu fuzji z Banco Popular, która obecnie następuje, miał tylko kilkanaście procent udziału w Hiszpanii. Chodzi o to, że siła Santandera wynika z wielu czynników, ale również z tego, że działa on na konkurencyjnym, bardzo innowacyjnym rynku hiszpańskim. Gdyby Santander nie miał przeciwko sobie BBVA – Banco Bilbao Vizcaya Argentaria, jednego z najbardziej innowacyjnych banków na świecie – być może nie byłby tym, czym jest dzisiaj. Musimy też pamiętać o naszym potencjale; nawet gdyby Pekao SA połączył się z PKO BP, w dalszym ciągu byłby to około 50. bank w Europie pod względem aktywów. Miałby jedną trzecią aktywów KBC, jedną siódmą Nordei. Warto też pamiętać, że w dzisiejszym świecie grupy ponadnarodowe tworzy się raczej poprzez kupowanie całych banków. Oczywiście, mówię o tych kwestiach czysto teoretycznie, ponieważ nie prowadziliśmy żadnych rozmów z PKO BP na ten temat. Według mnie, polski sektor bankowy skonsoliduje się wokół 5–6 banków, i mam nadzieję, że 2–3 z nich będą posiadały centrum decyzyjne w Warszawie. (…)

Bank Pekao jest mocny w bankowości korporacyjnej, w private bankingu. Jak zmieniają się oba te obszary, w jakim kierunku zmierzają? Ich klienci wychodzą coraz bardziej za granicę, oczekują coraz bardziej wyrafinowanych narzędzi finansowych. Mają coraz większe oczekiwania, a może należą do grupy klientów z dystansem podchodzących do zmian?

Private banking jest bardzo konkurencyjny, dlatego bardzo zależało mi na tym, by za ten pion odpowiadała osoba z doświadczeniem w globalnych organizacjach. I tak się stało. Wiele musimy zrobić, jeżeli chodzi o ofertę produktową. Mamy takich klientów korporacyjnych, którzy prowadzą operacje w ponad stu krajach i oczekują międzynarodowej oferty produktowej również jako klienci prywatni. Uważam, że w tej dziedzinie następuje rewolucja.
A jeśli chodzi o bankowość korporacyjną? Zastanawiamy się obecnie, czy są produkty, oferowane przez banki londyńskie, które również my powinniśmy oferować. Jesteśmy bankiem głównej relacji, musimy być więc w stanie zaproponować całą ofertę produktową. Budowanie relacji polega między innymi na tym, by klient miał świadomość, że jesteśmy w stanie zaspokoić wszystkie jego potrzeby.

Co według pana będzie się jeszcze zmieniać w bankowości?

Kiedyś zakładaliśmy, że z powodu technologii najmocniej zostanie zmodyfikowana bankowość detaliczna. Teraz okazuje się, że cyfryzacja, digitalizacja to już przeszłość. Bankowość będzie zmieniana przez zaawansowaną analitykę danych, dotyczącą możliwości marketowania produktów bankowych, oceny ryzyka klienta. Automatyzacja, robotyzacja znacznie zmodyfikują i przyspieszą procesy związane z back office. I technologia blockchain, dzięki której można na przykład przyspieszyć kupno nieruchomości z trzech miesięcy do trzech dni. To są technologie przyszłości. Bankowość korporacyjna w równie szybkim stopniu będzie się zmieniać jak bankowość detaliczna. Następuje tworzenie ekosystemów pomiędzy bankami, a innymi instytucjami finansowymi, FinTechami.


Jaka w tych systemach jest przewaga banków?

Klienci obdarzają je zaufaniem. Uważam, że banki obronią się przed FinTechami, ale wiele zależy od ich zdolności do podtrzymywania zaufania, a także od umiejętności analizy danych, by zaoferować najlepsze produkty, zwłaszcza po wejściu w życie unijnej dyrektywy PSD2.

 

Rozmawiali Maciej Wośko, redaktor naczelny "Gazety Bankowej" i Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Bankowej"


Pełny tekst wywiadu z Michałem Krupińskim, prezesem Pekao SA oraz więcej informacji i komentarzy o polskiej i światowej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych. "Gazeta Bankowa" dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html