Polskie firmy coraz lepiej radzą sobie w handlu z Chinami
Choć świat ostatnio emocjonuje się głównie „wojną handlową” między Chinami i USA, to lepiej jednak zwrócić uwagę na coraz intensywniejsze stosunki gospodarcze Państwa Środka z Polską.- pisze Jakub Makurat, Dyrektor Generalny Ebury Polska
Od wielu miesięcy jednym z najważniejszych biznesowych tematów są napięte stosunki handlowe między Chinami i USA. Twarde negocjacje prezydenta USA Donalda Trumpa z przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpingiem, potrafiły niejednokrotnie zatrząść w ubiegłym roku rynkami finansowymi.
Na styku wielkiej polityki i biznesu
Od początku trwania „wojny handlowej” znaczną przewagę posiadał prezydent Stanów Zjednoczonych. Donald Trump nie wahał się wykorzystywać swojej dominującej pozycji. Dlaczego Xi Jinping był w mniej komfortowej sytuacji? Otóż aż około 20% przychodów z eksportu Chin pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Dla coraz gorzej radzącej sobie gospodarki Państwa Środka jest to niezwykle ważne źródło kapitału płynącego do ich kraju.
Czując tę przewagę, Donald Trump kilkakrotnie nałożył na Chiny cła. Zaczęło się w marcu ub.r. od nałożenia 25-procentowego i 10-procentowego cła, odpowiednio na import wyrobów ze stali i aluminium. Następnie – w czerwcu – nałożono 25-procentowe cła na równowartość chińskich towarów o wartości ok. 50 mld dolarów amerykańskich, głównie dóbr przemysłowych. A we wrześniu 2018 r. nałożone zostały kolejne 10-procentowego cła na kolejne 6 tys. towarów importowanych z Chin, o wartości ok. 200 mld USD. Oczywiście Chiny odpowiedziały na amerykańskie cła nałożeniem własnych opłat, jednak ich konsekwencje dla USA były mniej odczuwalne.
Tak zaczął się długi spektakl pt. „wojna handlowa”. Z biegiem czasu jego akcja nabrała jednak dodatkowej pikanterii m.in. za sprawą coraz gorszych informacji dotyczących chińskiej gospodarki. Przykładowo, indeks Caixin PMI dla sektora przemysłu w styczniu znalazł się na poziomie 48,3 (każda wartość poniżej 50 sugeruje, że sektor się skurczył).
Biznesowa dojrzałość
Z czasem stosunki handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Chinami powinny się unormować. Z perspektywy naszego kraju lepiej jednak pochylić się nad relacjami gospodarczymi Chin z... Polską. A te są coraz bardziej intensywne, i jest to przede wszystkim zasługa prywatnego biznesu.
Mimo nie zawsze sprzyjających warunków, polskie firmy radzą sobie dość dobrze w kontaktach handlowych z Chinami. Polsce nadal brakuje strategii z prawdziwego zdarzenia, wspierającej polskich przedsiębiorców na tamtejszym rynku. A przecież to gospodarka numer 2 na świecie. Poza skalą możliwości dodatkowo zainteresowanie tym kierunkiem – co ważne, nie tylko importerów, ale także eksporterów – jest coraz większe, gdyż to rynek rosnący. Pokazują to m.in. wypełnione po brzegi przedsiębiorcami konferencje o handlu z Państwem Środka, ale również twarde dane.
Chiński kierunek kojarzy się przede wszystkim z importem, który w ostatnich latach nadal dynamicznie rośnie. Posiłkując się danymi GUS wyrażonymi w dolarach amerykańskich, przez ostatnie dziesięć lat import z Chin do Polski zwiększył się o ponad 60 proc., z 16,8 mld USD w 2008 r. do ponad 27 mld w 2017 r. Warto także pochwalić polskich eksporterów, którzy coraz odważniej spoglądają w kierunku azjatyckiego mocarstwa. Eksport polskich produktów do Chin zwiększył się przez dekadę o 80 proc., z ok. 1,3 mln USD w 2008 r. do ponad 2,3 mld USD w 2017 r. (co jest rekordowym wynikiem polskiego eksportu do Chin w wartościach nominalnych).
Wystarczy szybko porównać powyższe dane o imporcie i eksporcie, aby zobaczyć, jak mocno w kontaktach handlowych z chińskimi partnerami dominuje kupowanie towarów przez polskie przedsiębiorstwa. Nie dziwi więc, że deficyt w handlu z Chinami ciągle rośnie. W 2017 r. wyniósł 24,7 mld USD, dla porównania w 2008 r. był na poziomie 15,5 mld USD.
Wzrost zainteresowania kierunkiem chińskim potwierdzają również nasze wewnętrzne dane, jako międzynarodowej instytucji finansowej. Istotna jest przede wszystkim informacja, że udział rozliczeń w juanie polskich przedsiębiorców korzystających z usług Ebury wzrósł aż o 150%, zestawiając 2017 i 2018 rok. Choćby z uwagi na czynniki geopolityczne i strategiczne, np. wprowadzenie przez Chiny kontraktów terminowych na ropę w juanach, spodziewam się coraz większego zaufania do chińskiej waluty wśród polskich przedsiębiorców.
Ze wzrost rozliczeń w juanie wynikają co najmniej dwa ważne wnioski. Po pierwsze, polscy przedsiębiorcy coraz częściej decydują się na wymianę towarów bezpośrednio z chińskimi partnerami. A po drugie, robią to z dużo większą świadomością – po prostu rozliczanie się w tamtejszej walucie im się opłaca.
Jeszcze kilka lat temu nasi importerzy i eksporterzy najczęściej rozliczali się w dolarze amerykańskim. Przełomowym wydarzeniem było jednak dołączenie juana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy do koszyka SDR (ang. Special Drawing Rights od 1 października 2016 r. Chińska waluta stała się walutą bardziej płynną i chętniej przyjmowaną do rozliczeń.
Z czasem polscy przedsiębiorcy zaczęli zauważać, że regulowaniu rachunków za towar tą walutą można uzyskać istotne korzyści handlowe. Polski importer kupujący w juanie może otrzymać w określonych sytuacjach lepszą ofertę od chińskiego producenta. Jest tak m.in. dlatego, że chiński producent zaopatruje się w towary do wytwarzania produktów w swoim kraju, płacąc tamtejszym dostawcom w lokalnej walucie. Wynagrodzenia pracowników również wypłaca swoim pracownikom w juanie. Dlatego, gdy kontrahent z Polski oferuje płatność w juanie, często opłaca się to również jego chińskiemu partnerowi z uwagi na brak ryzyka kursowego.
Oczywiście nie jest to regułą. Wiąż jest wiele branż, które preferują otrzymywanie płatności w dolarze amerykańskim. Dlatego przy każdej okazji podkreślam, że każdy importer czy eksporter powinien przeanalizować rozliczenia w juanie, ale uzależnić je od konkretnej sytuacji i analizować wspólnie ze swoimi zagranicznymi partnerami handlowymi.
(Nie)oczywiste podpowiedzi
Przy dalszych wskazówkach dla polskich firm zamierzających rozpocząć handel z Chinami, warto zacząć od kwestii oczywistych.
Po pierwsze, przy produktach, na których są dość niskie marże, niezbędne jest zabezpieczanie walutowe wszystkich transakcji. W handlu tego typu najlepiej sprawdzają się bezpieczne kontrakty terminowe forward.
Ze spraw mniej oczywistych, myśląc o długotrwałych relacjach handlowych z Chinami, warto rozważyć zatrudnienie chińskiego menedżera lub przedstawiciela handlowego. Kwestie kulturowe są niezwykle istotne dla tamtejszego biznesu i klientów. Przekonali się o tym niedawno właściciele marki dóbr luksusowych Dolce&Gabbana, których produkty obecnie są bojkotowane przez chińskich konsumentów ze względu na reklamy tej firmy, uznane przez mieszkańców tego kraju za obraźliwe.
Jak wielokrotnie wskazywali mi nasi polscy klienci-przedsiębiorcy, znajomość różnic kulturowych bardzo ułatwia nawiązywanie pierwszych kontaktów i prowadzenie negocjacji z partnerami z Chin.
Podsumowując, obserwujemy szybki wzrost wzajemnego zainteresowania biznesowego między polskimi i chińskimi przedsiębiorcami. Warto więc poszukać szansy w handlu z firmami funkcjonującymi w Państwie Środka.
Jakub Makurat, Dyrektor Generalny Ebury Polska