Portfel karalucha, czyli wojna i pieniądze
Inwazja Rosji na Ukrainę jest dramatem humanitarnym, budzącym troskę przede wszystkim o bezpieczeństwo i życie wielu ludzi. Nie jest jednak wydarzeniem bez precedensu, takie rzeczy jednak się dzieją i możemy być ich świadkami. Co w takich momentach robić, jak chronić się przed stratami lub przynajmniej ograniczać ich skalę - pisze Ewa Kumorek-Fedor, Prezes Klubu Inwestorek Indywidualnych.
Wystarczy wspomnieć choćby terrorystyczny atak na World Trade Center 11 września 2001 r, czy inne, bardziej odległe konflikty zbrojne, głównie o charakterze lokalnym. Niemal zawsze towarzyszą im silne zawirowania na rynkach finansowych, co może mieć bezpośrednie przełożenie na sytuację materialną wielu osób, nawet pozostających daleko poza obszarem bezpośredniego zagrożenia. Potężne spadki notowań akcji na niemal wszystkich światowych giełdach, których byliśmy świadkami w ostatnich dniach dają pojęcie o skali ryzyka, na jakie narażone bywają nasze oszczędności i kapitał, często gromadzony przez lata.
Natychmiast rodzą się więc pytania, co w takich momentach robić, jak chronić się przed stratami lub przynajmniej ograniczać ich skalę. Odpowiedzi należy szukać w dwóch przekrojach: działań doraźnych oraz długofalowego myślenia o swoich finansach. W tym pierwszym obszarze przede wszystkim narzucają się intuicyjnie pomysły najprostsze i najbardziej sprawdzone. Trzeba lokować pieniądze w uznawanych za najbardziej bezpieczne instrumenty, którymi od dawna pozostają złoto, dolary, obligacje skarbowe państw o największej wiarygodności kredytowej oraz gotówka, której odpowiedni zapas należy trzymać nawet w przysłowiowej skarpecie.
Oczywiście współczesny świat finansów daje znacznie więcej możliwości, ale trzeba też zdawać sobie sprawę że inwestowanie w nie zawsze wiąże się z mniejszym lub większym ryzykiem. Przy tym nie chodzi tylko o ryzyko spadku notowań i utraty wartości, ale także związane z ewentualnymi kwestiami technicznymi. Większość instrumentów finansowych ma postać niematerialną, a więc istnieje w postaci zapisów elektronicznych. Są one oczywiście odpowiednio zabezpieczone, ale nie można wykluczyć, że dojdzie do awarii lub cyberataku, w wyniku których dostęp do kapitału zostanie ograniczony.
W wariancie bardziej przyziemnym, zawsze w obliczu zagrożenia ustawiamy się w kolejkach po zakup artykułów pierwszej potrzeby oraz do bankomatów. Tego typu działania najczęściej są nie w pełni skuteczne, bowiem na rynkach mamy z reguły do czynienia z przejawami paniki, a więc niedoborów towarów oraz gwałtowną przeceną akcji, czy bardziej wrażliwych walut. Sprzedaż akcji w trakcie największych spadków zwykle nie jest najlepszym pomysłem, ale mechanizmy psychologiczne często wymuszają tego typu zachowania. Oczywiście więc warto na tego typu dramatyczne okoliczności zabezpieczyć się zawczasu. Zagrożeń we współczesnym świecie nie brakuje, zarówno tych militarnych, ale także związanych ze zmianami klimatycznymi, czy z dominacją technologii cyfrowych i ich wrażliwością na nieprzewidywalne wydarzenia.
Najlepszym sposobem zabezpieczenia kapitału przed różnego rodzaju zagrożeniami, jest podzielenie go na kilka części i ulokowanie każdej z nich w innej klasie aktywów, jak mawiają fachowcy, lub według obiegowej mądrości, stasowania zasady nie wkładania wszystkich jajek do jednego koszyka.
Co prawda czasem można napotkać na różnego rodzaju „bezcenne rady” mające mniej lub bardziej racjonalne podstawy. Wśród nich można nawet znaleźć przepis na „portfel karalucha”. Te nieprzyjemne insekty mają jednak wyjątkową zdolność do przetrwania w niekorzystnych warunkach i podobno jako gatunek, istnieją na świecie nieprzerwanie od 350 milionów lat. Koncepcja takiego portfela jest ani zbyt wyszukana, ani oryginalna, a nazwa ma na celu raczej przyciągnięcie uwagi odbiorców. Zakłada ona podzielenie posiadanego kapitału na cztery równe części i ulokowanie każdej z nich w akcje, obligacje skarbowe, w złocie oraz trzymanie jednej z nich w formie gotówki. W rzeczywistości jednej uniwersalnej zasady nie ma, a skład i proporcje składników każdego portfela zależą od indywidualnego podejścia każdego jego posiadacza, w zależności od tolerancji ryzyka, umiejętności, cech charakteru i przekonań. Portfel karalucha może jednak być traktowany jako pewien modelowy przykład sposobu myślenia o bezpiecznym lokowaniu kapitału.
Ewa Kumorek-Fedor, Prezes Klubu Inwestorek Indywidualnych