Przełomowy rok dla PKN Orlen

opublikowano: 1 lutego 2019

Dwanaście miesięcy przyniosło wiele ważnych decyzji we wszystkich obszarach działalności, które będą miały przełomowe znaczenie dla przyszłości koncernu – zapowiada Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen w wywiadzie dla „Gazety Bankowej”.

W wywiadzie pt. „Interes narodowy jest interesem spółki” przeprowadzonym przez Macieja Wośko, redaktora naczelnego „Gazety Bankowej” Daniel Obajtek podsumowuje rok swoich dokonań jako prezesa paliwowego koncernu, którym zarządza od 5 lutego 2018 r. „Obejmując funkcję prezesa PKN Orlen, zadeklarowałem, że moim priorytetem jest wzmacnianie pozycji koncernu w kraju i za granicą oraz wzrost jego wartości dla akcjonariuszy. Pamiętam o tej deklaracji każdego dnia. Ten rok przyniósł wiele ważnych decyzji we wszystkich obszarach działalności, które będą miały przełomowe znaczenie dla przyszłości koncernu. Mam satysfakcję, że niektóre podjęte działania już procentują, co przekłada się na bardzo dobre wyniki finansowe. (…) Chcę budować siłę grupy i zostawić w niej zysk. Dziś pracujemy w Orlenie z zespołem doświadczonych i zdeterminowanych ludzi, realizując strategię narodowego czempiona".  Obajtek nie ukrywa: „Jestem członkiem PiS i utożsamiam się z jego programem gospodarczym, ale jednocześnie pamiętam, że kieruję spółką giełdową i ponoszę odpowiedzialność przed akcjonariuszami. Nie zapominajmy jednak, że PKN Orlen to największa polska firma, dlatego realizując projekty biznesowe, również bierzemy pod uwagę rozwój gospodarczy kraju. To zresztą działa w obie strony. Wystarczy przypomnieć sukces pana premiera Mateusza Morawieckiego w uszczelnieniu szarej strefy w obrocie paliwami. Skuteczne wdrożenie i egzekucja tych przepisów wpłynęły na wzrost sprzedaży paliw przez PKN Orlen. Skorzystał na tym budżet państwa. Orlen w 2018 r. z tytułu różnych podatków do budżetu państwa wpłacił ponad 36 mld zł, podczas gdy w 2015 r. było to ok. 10 mld zł mniej. To najlepiej pokazuje, że realizacja celów biznesowych może i powinna współgrać z interesem narodowym”.

Ogłoszenia „dam pracę” i „wolne pokoje” po ukraińsku. W autobusach i tramwajach język ten słychać coraz częściej. Migracja zarobkowa z Ukrainy do Polski przybrała w ostatnich latach wielkie rozmiary. (…) Jeszcze kilka lat temu Ukraińcy osiedlali się niemal wyłącznie w dużych polskich miastach, głównie w Warszawie, Krakowie i Poznaniu. Obecnie sytuacja się zmienia. – Migracja z Ukrainy rozlewa się po całej Polsce, nawet po małych miastach. (…) Ukraińcy przybywają do Polski głównie z trzech powodów: w poszukiwaniu pracy, z uwagi na to, że członkowie ich rodzin już tu są, albo na studia. Zdecydowana większość z nich przyznaje, że główną przyczyną opuszczenia ojczyzny są niskie zarobki (twierdzi tak 74 proc. badanych) oraz niestabilność polityczna (25 proc.) i wszechobecna korupcja (21 proc.)

Ukraińcy trafiają przede wszystkim do firm z sektora przemysłu, budownictwa i usług. Wypełniają głównie wakaty, które nie wymagają wielkich umiejętności ani wielotygodniowych szkoleń, czyli wykonują proste prace niewymagające kwalifikacji – analizuje Piotr Rosik w tekście pod tytułem „Ukraiński zastrzyk dla polskiej gospodarki”. Ile zarabiają i w jakich miejscach pracują Ukraińcy, ile z pieniędzy zarobionych przez Ukraińców zostaje w Polsce, dlaczego złoty staje się dla przybyszów walutą równie pożądaną co dolar, jaki jest wkład milionów ludzi zza wschodniej granicy w tworzenie polskiego PKB i czy Ukraińcy zostaną na polski rynku pracy na dłużej, czy wyjadą do Niemiec – to zawartość bloku publikacji, tworzących temat numeru „Gazety Bankowej”, kreślący polski kontekst nadchodzących 31 marca wyborów prezydenckich na Ukrainie.

Polityczną i gospodarczą kondycję Ukrainy, w tym stan relacji Warszawy i Kijowa podsumowuje ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia w rozmowie „Wojna zmieniła naszą gospodarkę”.Polska wspierała wprowadzenie ruchu bezwizowego, podpisanie umowy stowarzyszeniowej i umowy o wolnym handlu. Dziś konsekwentnie umieszcza kwestie ukraińskie w agendzie instytucji międzynarodowych, w tym w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, której Polska jest członkiem. Wsparcie Polski jest dla nas znaczące. Ma to również przełożenie na relacje gospodarcze. Sytuacja na Ukrainie poprawia się, po poważnym pogorszeniu w latach 2014–2015, na początku wojny z Rosją, rośnie także wymiana handlowa między Polską a Ukrainą. Liczymy na to, że na Ukrainie zwiększy się liczba polskich inwestycji, co będzie podstawą do stwierdzenia, iż istnieje zainteresowanie biznesu, a relacje polityczne są kontynuowane, bo biznes jest powiązany ze strategią państwa. Czekamy na wizytę premiera Polski na Ukrainie, której od dwóch lat nie było.”

„Gazeta Bankowa” zajmuje się też głośnym ostatnio i kontrowersyjnym tematem inwestycji chińskiego koncernu telekomunikacyjnego Huawei na polskim rynku finansowym. Marek Jaślan w tekście „Huawei nie rządzi w bankach” stwierdza „Polskie banki korzystające z rozwiązań ICT koncernu Huawei – który ostatnio ma problemy w naszym kraju – są na razie spokojne. Choć bankowcy nie odczuwają paniki, to czekają na rozstrzygnięcia na szczeblu rządowym. (…) Zapewne znaczenie Huawei może być u nas większe niż na Tajwanie, ale nie jest to na pewno dominujący dostawca IT dla tego sektora”. „Zamieszanie wokół Huawei będzie miało prawdopodobnie wpływ na wybory technologiczne w polskich bankach, co może przynajmniej na pewien czas mocno ostudzić zapał chińskiego koncernu w ekspansji na nasz rynek finansowy". - podkreśla autor „Gazety Bankowej”.

Cezary Kowalski w tekście „Jak zatrzymać najlepszych graczy?” wskazuje, że „przykład Krzysztofa Piątka – który jeszcze pół roku temu był zawodnikiem przeciętnej Cracovii, odszedł do Genui za 4 mln euro, a niedawno zamienił ją na Milan za 35 mln – nie jest wyjątkiem, tylko rzeczywistym przykładem na to, jakim majątkiem dysponujemy, jaki jest potencjał polskich piłkarzy”. Autor szuka odpowiedzi na tytułowe pytanie u samego Zbigniewa Bońka, prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, który wtajemnicza czytelnika w szczegóły futbolowego rynku transferowego mówi: „ceny za piłkarzy nie muszą być wartością logiczną. Jednak jest coś takiego jak popyt i podaż. Gdy Piątek strzelał gole w polskiej lidze, to był wart od 4 do 6 mln euro. Gdyby jego klub, czyli Cracovia, grał w Lidze Mistrzów, to natychmiast cena zawodnika wynosiłaby ok. 12 mln euro”. Jednak na pytanie, czy polski klub sprzedając zawodnika stracił fortunę Zbigniew Boniek zaprzecza: „Błąd. Nie można tak mówić. On potencjalnie może być nawet warty 90 mln euro, ale nikt takich pieniędzy nie zapłaci za takiego gracza, którego miejscem pracy jest klub z drugiej połowy tabeli w polskiej lidze.” Boniek dodaje: „Z jednej strony to dobrze, że polski futbol jest w stanie kreować zawodników, na których w bardzo młodym wieku można już sporo zarabiać. Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo, że te wszystkie pieniądze mogą być jedynie przejadane. To zwykle kasa na ratowanie klubu”.

W najnowszym numerze „Gazety Bankowej” przeczytamy także o tym, dlaczego złoto świeci coraz mocniej, czy na rynku kredytów hipotecznych nadchodzi koniec żniw dla banków, o mogą rynku, gdzie firmy na potęgę zaczęły lekceważyć swoich klientów oraz o biznesowej historii najsłynniejszego polskiego sosu.

„Gazeta Bankowa” - najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce: aktualne wydarzenia ze świata gospodarki i finansów w kraju i na świecie, ludzie i firmy, inwestycje i świat technologii, historia polskiej gospodarki.

Nowy numer miesięcznika „Gazeta Bankowa” w sprzedaży od czwartku 28 lutego, także w formie e-wydania. Szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html