Przez lata zamożność Polaków rosła
Co 22. Polakowi nie starcza „do pierwszego”. Większe nieprzewidziane wydatki zachwiałyby też budżetami 29 proc. gospodarstw domowych – wynika z danych Eurostatu za 2019 r. Wyniki te są znacznie lepsze niż w 2008 r.
Gospodarczych efektów koronawirusa wciąż nie widać w statystykach GUS na temat zatrudnienia i płac. Średnie wynagrodzenie w marcu było na poziomie 5489 zł brutto miesięcznie (równowartość 3958 zł netto). To o 6,3 proc. więcej niż rok wcześniej, ale też o 3 proc. więcej niż przed miesiącem.
I choć na rynek zaczynają napływać informacje o planowanych zwolnieniach grupowych, to wciąż twarde, porównywalne marcowe dane o z przedsiębiorstw pokazują, że zatrudnienie w perspektywie roku rosło o symboliczne 0,3 proc., przy czym było niższe względem lutego o 0,5 proc.. To znaczy, że względem lutego ubyło ponad 34 tys. miejsc pracy. I choć jest to największy miesięczny spadek w historii badania (od 2005 roku), to na tle np. amerykańskich danych mówiących o idącej w miliony liczbie osób zgłaszających się co tydzień po zasiłek, rodzime dane wydają się być pocieszające.
Nie można przy tym nie zwrócić uwagi na metodologię. Publikowane przez GUS dane dotyczą marca, a dopiero w jego trakcie epidemia dotarła do Polski. Do tego wspomniane urzędowe badanie pomija osoby zatrudnione na tzw. „śmieciówkach”. Ponadto w comiesięcznych odczytach brane są pod uwagę tylko informacje z firm zatrudniających ponad 9 osób, a to mniejsze podmioty najpewniej mocniej odczuły związane z wirusem restrykcje nałożone przez rząd.
Z drugiej strony zapowiedź powolnego odmrażania gospodarki, łagodna polityka monetarna prowadzona przez bank centralny czy tarcza antykryzysowa zaordynowana przez rząd mogą ograniczyć problemy gospodarstw domowych.
Przezorność dziś procentuje
Nie ulega przy tym wątpliwości, że posiadanie dziś poduszki finansowej może okazać się przydatne. Całe szczęście z badania przeprowadzonego na zlecenie ING wynika, że ponad dwie trzecie (69 proc.) rodaków posiada oszczędności. Niestety nie mamy analogicznych danych z 2008 roku (wtedy zaczął się kryzys finansowy). Pewnym punktem odniesienia może być za to badanie przeprowadzone przez fundację Kronenberga, z którego wynika, że w 2008 roku tylko 41 proc. Polaków oszczędzało regularnie lub przynajmniej okazjonalnie. Twardym dowodem na zmianę postaw bez wątpienia są natomiast dane NBP, z których wynika, że w lutym 2020 roku w bankach Polacy trzymali prawie 837 mld złotych (w tym 756 mld na rachunkach złotowych, a resztę na walutowych). Dla porównania 12 lat wcześniej w bankach trzymaliśmy niecałe 254 miliardy.
Lokaty i pieniądze na rachunkach bankowych to oczywiście nie jedyny majątek zgromadzony przez ostatnie lata przez Polaków. Biorąc pod uwagę tylko bezpieczne aktywa można wymienić około 30 miliardów wydanych na zakup obligacji skarbowych, czy przynajmniej kilka – kilkanaście miliardów zainwestowanych w złoto. Do tego przez kilka ostatnich lat Polacy kupowali w celach inwestycyjnych po kilkadziesiąt tysięcy mieszkań rocznie wydając na ten cel po kilkadziesiąt miliardów złotych co roku.
I choć sytuacja każdego gospodarstwa domowego jest inna, to przynajmniej na poziomie statystyk dane sugerują, że polskie rodziny są lepiej przygotowane na ewentualne zawirowania niż w 2008 roku. Można w tym kontekście przytoczyć też dane Eurostatu. Instytucja ta wyliczyła, że w 2019 roku tylko 4,5 proc. Polaków odczuwało brak pieniędzy „do pierwszego”. W 2008 roku odpowiadało tak aż 14,4 proc. rodaków. Niepokoić może za to fakt, że w 2019 roku na nieprzewidziane większe wydatki nie było przygotowanych 29,3 proc. respondentów. Nikłym pocieszeniem jest to, że w 2008 roku taki problem zgłaszało aż 50,7 proc. badanych. I choć w bieżącej sytuacji dane te mogą być odczytywane jako ponury żart, to Eurostat bada nawet to jaka część społeczeństwa nie może sobie pozwolić na tygodniowe wakacje. W 2008 roku problem ten dotyczył prawie 2 na 3 rodaków. W ubiegłym roku odsetek był o połowę niższy.
Bartosz Turek, analityk HRE Investments