Rekordowe zakupy mieszkań za gotówkę
W ciągu zaledwie trzech miesięcy w największych miastach deweloperzy sprzedali za gotówkę ok. 12 tys. mieszkań wartych prawie 5,5 mld zł - wynika z najnowszych danych NBP. To najwyższy odczyt w historii.
Bank centralny pokazał swoje szacunki na temat gotówkowych zakupów mieszkań w ostatnim kwartale 2019 roku. Są to więc dane niezaburzone jeszcze wpływem epidemii.
Wynika z nich, że tylko w 7 miastach Polski, tylko w ostatnim kwartale 2019 roku i tylko w biurach sprzedaży deweloperów Polacy wydali na zakup mieszkań prawie 5,5 mld złotych gotówki. Odpowiada to prawie 12 tys. nowych lokali kupionych za gotówkę. I choć można było się spodziewać dobrych danych za czwarty kwartał, to skala wzrostu zakupów przekroczyła najśmielsze przewidywania.
75 proc. obrotu to gotówka
Podobnie było pod względem udziału zakupów gotówkowych w całej sprzedaży nowych lokali. Jeśli pominiemy pieniądze stanowiące wkład własny przy zakupie mieszkania na kredyt, to okaże się, że pod koniec 2019 roku gotówka odpowiadała za ponad dwie trzecie (67 proc.) kwoty wydanej przez Polaków na nowe mieszkania w 7 miastach (Warszawa, Wrocław, Kraków, Poznań, Łódź, Gdańsk i Gdynia). Jest to też najwyższy wynik w historii badania. Jeśli ponadto uwzględnimy pieniądze, które angażowane były jako wkład własny przy zakupie mieszkania na kredyt, to okaże się, że gotówka odpowiadała za około 75 proc. środków, które trafiły do biur sprzedaży deweloperów w największych miastach.
Dane te to kolejne potwierdzenie faktu, że w ostatnim czasie banki tonowały popyt na kredyty poprzez stawianie wyższych wymagań czy podnoszenie kosztu kredytów. I tak, choć dane BIK pokazywały w omawianym czasie duży wzrost liczby składanych wniosków kredytowych, to w mniejszym stopniu ten wzrost popytu przekładał się na faktyczne udzielanie nowych długów. Znowu więc możemy mówić o tym, że dotychczasowa hossa mieszkaniowa wynikała przede wszystkim ze wzrostu zamożności Polaków, a nie ekspansji kredytowej – jak ponad dekadę temu. W efekcie rynek powinien okazać się stabilniejszy i bardziej odporny na szoki.
Nieruchomości bezpieczną przystanią?
Niezmiennie dane na temat rosnącego popytu gotówkowego w ostatnim czasie zawdzięczaliśmy relatywnie wysokiej zyskowności zakupu mieszkania na wynajem. Była ona tym bardziej doceniana przez Polaków w związku ze spadającym oprocentowaniem lokat bankowych oraz coraz szybszym wzrostem cen (inflacją). W efekcie coraz więcej osób widziało w mieszkaniach sposób na zachowanie czy pomnażanie majątku.
Czas pokaże czy epidemia doprowadzi do zmiany tego trendu. Nie wykluczone, że Polacy w obliczu powszechnej niepewności będą szukali właśnie w nieruchomościach bezpiecznej przystani dla kapitału. Pozostałe powody, dla których inwestorów na tym rynku nie powinno zabraknąć, są niezmienne – spadające oprocentowanie lokat i wzmożona inflacja. Z badania przeprowadzonego przez HRE Investments wynika bowiem, że już dziś jesteśmy świadkami spadku przeciętnego oprocentowania lokat do poziomów najniższych w historii - poniżej psychologicznej bariery 1 proc.. Co więcej, jeszcze w bieżącym roku możemy się spodziewać spadku średniego oprocentowania lokat dla osób fizycznych w okolice 0,5 proc. To o wiele za mało, aby utrzymać siłę nabywczą oszczędności lokowanych w bankach.
Powinniśmy więc w dalszym ciągu mieć sytuację, w której osoby chcące sprzedać mieszkania nie powinny narzekać na brak zainteresowania swoimi ofertami. Czas dopiero pokaże jednak czy w najbliższych tygodniach będziemy mieli do czynienia jedynie z wyhamowaniem wzrostów cen mieszkań czy też ich niewielkimi spadkami. W obecnych warunkach trudno jednak spodziewać się poważnych przecen.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments