Ropa naftowa gotowa do wybicia w górę
Ropa naftowa ponownie zmierza w kierunku górnej granicy przedziału, w którym pozostawała przez ostatnie sześć tygodni. Stosunkowo spokojne zachowanie rynku w tym czasie stanowiło jednak przykrywkę dla faktu, iż na rynku nadal panuje chaos, a utrzymanie się cen ropy w granicach przedziału było wynikiem działania kluczowych przeciwstawnych sił. Sankcje na Rosję oraz wyjście z rosyjskiego rynku międzynarodowych przedsiębiorstw usługowych, co ograniczyło zdolność Rosji do utrzymania produkcji, a także złagodzenie lockdownów w Chinach wskazują jednak na ponowne ryzyko wzrostu cen.
Ropa naftowa ponownie zmierza w kierunku górnej granicy przedziału, w którym pozostawała przez ostatnie sześć tygodni. Stosunkowo spokojne zachowanie rynku w tym czasie stanowiło jednak przykrywkę dla faktu, iż na rynku nadal panuje chaos, a utrzymanie się cen ropy w granicach przedziału było wynikiem działania kluczowych przeciwstawnych sił. W tym czasie rząd Stanów Zjednoczonych, w ramach nieudanej próby powstrzymania wzrostu cen, zapewnił rynkowi zastrzyk w postaci milionów baryłek, podczas gdy popyt w Chinach ucierpiał ze względu na strategię „zero Covid”.
Fakt, iż rynek nie zszedł poniżej 100 USD, podkreśla jego siłę - wsparcie zapewniają ograniczona podaż kluczowych paliw, samosankcjonowanie odbiorców rosyjskiej ropy naftowej, problemy OPEC ze zwiększeniem produkcji oraz napięcia polityczne w Libii. Ze względu na możliwość złagodzenia lockdownów w Chinach oraz zaostrzenia sytuacji w Libii, krótkoterminowe ryzyko cenowe w dalszym ciągu zdecydowanie wskazuje na wzrost cen.
W ciągu ostatnich kilku tygodni inwestorzy przestali skupiać się na stałym przedziale cen ropy naftowej, koncentrując się zamiast tego na rynku produktów ropy naftowej, na którym koszty benzyny, oleju napędowego i paliwa lotniczego wzrosły do poziomu niespotykanego od lat – lub wręcz nigdy. W efekcie remontów rafinerii, zmniejszenia mocy produkcyjnych po pandemii oraz zjawiska samosankcjonowania odbiorców rosyjskich produktów naftowych, podaż spadła na niewiarygodną skalę. W szczególności dotyczy to Ameryki Północnej, gdzie rafinerie pracują na pełnych obrotach, aby wyprodukować najwięcej, ile mogą, korzystając przy okazji z wyjątkowo atrakcyjnych marż.
W rezultacie silny popyt na ropę WTI, zarówno ze strony rafinerii krajowych, jak i zagranicznych, doprowadził do całkowitej eliminacji jej tradycyjnego dyskonta w stosunku do ropy Brent, przy czym kontrakt czerwcowy (CLM2), który wkrótce wygaśnie, notowany jest powyżej kontraktu lipcowego na ropę Brent (LCOM2).
Podczas gdy tzw. crack oleju napędowego, czyli wskaźnik odzwierciedlający relację zysku z rafinacji baryłki WTI w dolarach za baryłkę do ceny kontraktu na olej napędowy notowanego na giełdzie nowojorskiej (NY ULSD, ticker: Hoc1), nieco spadł w ciągu ostatniego tygodnia, crack benzyny coraz bardziej rośnie, a amerykańscy kierowcy płacą obecnie rekordową średnią cenę za benzynę w okolicach 4,5 USD za galon.
Jak dotąd nie widać żadnych oznak, by popyt na olej napędowy i benzynę zaczynał się zmniejszać, a ponieważ do sezonu urlopowego w Stanach Zjednoczonych pozostało jeszcze kilka tygodni, nadal należy liczyć się z ryzykiem jeszcze większego spadku podaży w okresie wzmożonego letniego popytu.
Po tym, jak na początku marca ceny kluczowych surowców osiągnęły wartości szczytowe, indeks metali przemysłowych Bloomberg spadł o 25 proc., sektor rolniczy poszedł w górę o 3 proc., natomiast sektor energetyczny - o blisko 13 proc., w efekcie czego wzrost w ujęciu rok do dnia wynosi aż 72 proc.. Niestety, biorąc pod uwagę zachowanie rynku w tym okresie, tylko gwałtowne pogorszenie prognoz dla światowego wzrostu gospodarczego może powstrzymać cenę ropy naftowej przed dalszym wzrostem w nadchodzących miesiącach.
Jedną z potencjalnych gałązek oliwnych dla rynku mogłoby być złagodzenie sankcji nałożonych na Iran i Wenezuelę, co utorowałoby drogę do zwiększenia eksportu. We wtorek wenezuelski rząd potwierdził, że Stany Zjednoczone zezwoliły amerykańskim i europejskim spółkom naftowym na rozpoczęcie negocjacji w sprawie wznowienia działalności. Posunięcie to umożliwi amerykańskiemu koncernowi naftowemu Chevron, który jako jedyny nadal jest obecny w Wenezueli, negocjowanie licencji z państwową spółką naftową PDVSA w celu kontynuowania działalności w tym kraju. Wenezuela, która na przełomie wieków produkowała ponad 3 mln baryłek dziennie, od tego czasu odnotowuje spadek produkcji do około 700 tys. baryłek dziennie z powodu sankcji nałożonych w wyniku nacisków Waszyngtonu na rządy Cháveza i Maduro.
Podczas gdy cena wygasającego wkrótce czerwcowego kontraktu na ropę WTI poszła w górę, cena kontraktu na ropę Brent pozostaje w tyle, ponieważ lockdowny w Chinach nadal ograniczają dalsze wzrosty cen. Dostrzegamy jednak krótkoterminowe ryzyko wzrostu cen, ponieważ destrukcja popytu nie jest jeszcze na tyle znacząca, aby zrównoważyć niewielką podaż na rynku.
Jak pisze mój kolega Peter Garnry w swoim najnowszym artykule na temat rynków akcji, „akcje światowych spółek energetycznych są najtańsze od 27 lat.” Według artykułu akcje światowych spółek energetycznych są obecnie wyceniane przy wskaźniku FCFY (rentowności wolnych przepływów pieniężnych, ang. free cash flow yield) wynoszącym zawrotne 10 proc., a prognozy wskazują na wyższe ceny ropy i gazu w nadchodzących latach, ponieważ świat stara się załatać lukę pozostawioną przez rosyjskie sankcje. Spółki energetyczne wykazują olbrzymią rentowność - 18 proc. zwrotu z kapitału własnego, jednak na naszych groteskowych rynkach kapitałowych w 2022 r. inwestorzy mówią głównie o kupowaniu na dołku (ang. buying the dip) w odniesieniu do akcji spółek technologicznych. Jak pisaliśmy niedawno, niewygodna prawda o rynku energii i PKB jest taka, że świat będzie potrzebował dużo ropy i gazu w najbliższej dekadzie, dlatego prognozy dla inwestujących w akcje spółek energetycznych pozostają zdecydowanie pozytywne. W artykule wspomniano kilka największych światowych spółek energetycznych według kapitalizacji rynkowej.
Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynku surowców, Saxo Bank