RPP trwa przy swoim stanowisku
Pomimo później godziny decyzji Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła parametrów polityki. Skromne zmiany w komunikacie sugerują, że Rada nie będzie gorączkowo reagować na skoki inflacji z przyczyn będących poza jej kontrolą
Do 17:30 trzeba było czekać wczoraj na decyzję o poziomie stóp procentowych w Polsce (referencyjna: 0,1 proc.) i kolejne 15 minut na komunikat. I to chyba najbardziej ekscytujący (czyt. frustrujący) element majowego posiedzenia RPP. Wszyscy czekali na odniesienie się do silnego skoku inflacji w kwietniu (4,3 proc. r/r po 3,2 proc. w marcu), jednak Rada podtrzymuje zdanie, że inflacja jest podwyższana przez czynniki niezależne od krajowej polityki pieniężnej, tj. wyższe ceny ropy naftowej, wzrost cen energii elektrycznej i opłat za wywóz śmieci. Bank centralny zakłada, że w przyszłym roku efekty te wygasną i inflacja obniży się, choć trajektoria będzie zależna od trwałości ożywienia koniunktury i sytuacji na rynku pracy po zakończeniu programów pomocowych.
Niektórzy doszukują się dodatkowego przesłania w usunięciu ostatniego akapitu, który podkreślał pozytywny wpływ polityki NBP na gospodarkę w czasie pandemii i jej rolę w stabilizacji inflacji na poziomie zgodnym z celem inflacyjnym NBP w średnim terminie. Jego usunięcie ma rzekomo oznaczać, że Rada porzuciła przekonanie o zdolności utrzymania inflacji w celu i otwiera się na zmianę nastawienia. Osobiście uważam, że akapit został po prostu skasowany, bo inflacja nie jest już w celu i nie wróci do niego jeszcze przez dobre kilka miesięcy. Ale w 2022 r. już może być niższa, co by dawało Radzie możliwość do niespieszenia się z podwyżką stóp procentowych. Dotychczasowa historia komunikacji obecnej Rady z rynkiem kłóci się z tezą, że nagle komunikat po posiedzeniu zaczyna zawierać głęboko ukryty przekaz. Może w piątek prezes NBP Glapiński na konferencji rozwieje wątpliwości.
Dziś pod lupą przekaz z kolejnych dwóch banków centralnych. Norges Bank ostatnim razem w marcu zasygnalizował gotowość do podwyżki w drugiej połowie 2021 r., prawdopodobnie jeszcze we wrześniu. Komentarze odnośnie inflacji, cen nieruchomości i tempa szczepień będą analizowane pod kątem oceny, czy możliwa jest nie jedna, a dwie podwyżki w tym roku, co by dało NOK sporą przewagę odsetkową nad resztą walut G10.
W Wielkiej Brytanii lepsze perspektywy gospodarcze zamykają temat potrzeby dalszego luzowania polityki pieniężnej, a przerzucają ciężar dyskusji ku redukcji wsparcia monetarnego. BoE raczej nie pozwoli na ostre zatrzymanie skupu, ale może zmniejszyć tempo. Jakkolwiek jest ryzyko takiej decyzji w tym miesiącu, wpierw spodziewalibyśmy się werbalnego przygotowania pod „tapering” z faktyczną decyzją odłożoną co najmniej do czerwca, a start redukcji tempa QE wyznaczony na jesień. Zbyt wczesne sygnalizowanie zmiany nastawienia w polityce otwiera drogę do ostrych, wyprzedzających ruchów na rynkach finansowych prowadzących na niechcianego zaostrzenia warunków finansowych (silniejszy GBP, wzrost rynkowych stóp procentowych).
Jeśli BoE zasugeruje gotowość do redukcji QE, GBP może zyskiwać, jednak rynek może szybko przejść do realizacji zysków, gdyż decyzja BoE to nie jedyne wydarzenie na Wyspach w tym tygodniu. Dziś w Szkocji odbędą się wybory do parlamentu, gdzie uzyskanie większości przez Szkocką Partię Narodową (SNP) prawdopodobnie otworzy drogę do starań o drugie referendum o niepodległość Szkocji. Ogólnie jednak ryzyka związane z niepodległością nie są duże, a przynajmniej obecnie nieistotne dla GBP. Poprzednim razem SNP po wyborach w 2011 r. potrzebowała trzech lat na doprowadzenie do głosowania. Jest mało realne, aby rząd Borisa Johnsona tym razem miał szybciej przystać na referendum. W konsekwencji ewentualne osłabienie funta w ramach wstępnej reakcji na wygraną SNP może być wykorzystywane jako lepszy punkt wejścia w długie pozycje w oparciu o pozytywną korelację funta z trendami reflacyjnymi i globalnym ożywieniem gospodarczym.
Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.