Rynek kredytów ożywił się jeszcze przed „Bezpiecznym Kredytem 2 proc.”
Zgodnie z przewidywaniami popyt na kredyty mieszkaniowe był w maju wyższy niż przed rokiem. Ożywienie na tym rynku jest już od kilku miesięcy faktem. To efekt dobrej sytuacji na rynku pracy i odzyskania przez wiele osób zdolności kredytowej. Wzmożony ruch wywołał też rządowy program mieszkaniowy i to zanim jeszcze został faktycznie uruchomiony. Wnioski o kredyt z dopłatą zaczną bowiem napływać do banków dopiero w lipcu.
W maju popyt na kredyty był w końcu wyższy niż przed rokiem – wynika z danych BIK. Różnica nie jest duża (3,7 proc.), ale po raz pierwszy od ponad roku mamy do czynienia ze wzrostem w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem. Do większego optymizmu skłania fakt, że mamy do czynienia z trwającą już od 9 miesięcy konsekwentną poprawą koniunktury na rynku hipotecznym. W jej wyniku popyt na kredyty oscyluje w okolicach dwukrotności tego, który notowaliśmy w sierpniu 2022 roku, a więc w miesiącu najgorszej hipotecznej posuchy.
Wielu kupujących odzyskało zdolność kredytową
Początkowo (w 2022 roku) odbudowa popytu na kredyty następowała stopniowo. Przyspieszenie widzimy od lutego bieżącego roku. Powody są co najmniej trzy. Początkowo na odbudowę popytu na kredyty wpływało utrzymywanie się dobrej sytuacji na rynku pracy (niskie bezrobocie, wzrost płac). Potem dołączył do tego spadek oprocentowania kredytów. Pierwotnie wynikał on ze wzmożonej konkurencji między bankami, a potem ze zmiany kursu przez RPP. Rada wbrew przewidywaniom rynku przestała w październiku 2022 roku podnosić stopy procentowe. Rynek w swoich oczekiwaniach się zagalopował i potrzebna była korekta, która przełożyła się na obniżkę przeciętnego oprocentowania.
Bardzo ważne okazały się też działania podjęte przez KNF. Komisja w lutym br. pozwoliła bankom bardziej liberalnie podchodzić do badania zdolności kredytowej w przypadku długów z okresowo stałym oprocentowaniem. Chodzi o obniżenie o połowę minimalnego bufora na podwyżki stóp procentowych. Wdrożenie nowych zaleceń przez banki podniosło zdolność kredytową o około 20 proc.. Doprowadziło to do skokowego wzrostu popytu na kredyty, bo ta jedna decyzja spowodowała, że wiele osób odzyskało możliwość zadłużenia się na cele mieszkaniowe.
Splot tych wszystkich czynników spowodował, że w maju trzyosobowa rodzina dysponująca dwiema średnimi krajowymi mogła na zakup mieszkania pożyczyć znowu prawie 613 tysięcy złotych. To tylko kilkanaście procent mniej niż przed serią podwyżek stóp procentowych – wynika z danych HREIT.
Przed nami wciąż mocne uderzenie popytu
Katalizatorem dla wzrostu popytu na kredyty są też działania rządu. Ten przeforsował przecież m.in. program tanich kredytów („Bezpieczny Kredyt 2 proc.”), którego start przewidziany jest na 3 lipca 2023 roku. Dopiero wtedy będzie można składać wnioski kredytowe o dług z rządową dopłatą. Dlaczego więc już dziś program ten wpływa na liczbę składanych wniosków kredytowych? Wszystko dlatego, że część kupujących przyspieszyła decyzję o zakupie nieruchomości w obawie przed wykupieniem oferty i wzrostem cen. Te są możliwe, gdy rządowy program faktycznie okaże się sukcesem.
Bartosz Turek, główny analityk HREIT
Zobacz także: Niższa inflacja w USA wspiera waluty europejskie