Rynki wracają na ziemię
Christopher Dembik, Saxo Bank: Inwestorzy będą musieli nauczyć się poruszać w bardziej niepewnym niż dotychczas otoczeniu ekonomicznym. W okresie pandemii prognozowanie ekonomiczne okazało się bardzo utrudnione
Coraz więcej wskazuje, że Stany Zjednoczone nie unikną drugiej fali zakażeń. Najnowsze statystyki Departamentu Zdrowia potwierdziły, że wiele stanów zbyt wcześnie poluzowało restrykcje. W Kalifornii, Georgii, Teksasie i na Florydzie siedmiodniowy średni wzrost liczby nowo wykrytych przypadków jest rekordowy lub niemal rekordowy, natomiast w Arizonie i Oregonie w ostatnim miesiącu liczba ta znacznie wzrosła. Bardzo interesujący jest przypadek Teksasu, ponieważ był to jeden z pierwszych stanów, który zniósł obostrzenia. Według opublikowanych wczoraj oficjalnych danych w Teksasie odnotowano 2 504 nowych przypadków zakażenia – to najwyższa liczba w ujęciu dziennym od początku pandemii. Ogólna liczba chorych wzrosła o 3,2 proc. w porównaniu z siedmiodniową średnią wynoszącą 2,2 proc. do 79 757 przypadków – czyli niemal do oficjalnej liczby zakażeń w Chinach (na dziś wynoszącej 85 393).
Inne kraje również stoją w obliczu ryzyka drugiej fali – przykładem jest tu Izrael, gdzie w ostatnich dniach znacznie wzrosła liczba nowych przypadków Covid-19 wśród pracowników zagranicznych, co zmusiło rząd do wprowadzenia ścisłej izolacji w niektórych dzielnicach. Mimo iż w Europie – z wyjątkiem Wielkiej Brytanii – pandemia wydaje się opanowana, na poziomie globalnym nadal się rozprzestrzenia: wczoraj odnotowano 128 408 nowych przypadków, co stanowi jedną z najwyższych dziennych wartości od początku marca. W nadchodzących miesiącach niepewność związana z pandemią będzie jednym z głównych czynników ryzyka spadkowego na rynku akcji i bardzo negatywnie zaważy na wielu sektorach, przede wszystkim na branży turystycznej i lotniczej.
Ponadto z interpretacją wskaźników ekonomicznych wiąże się nadal sporo nieporozumień. Wielu inwestorów błędnie zinterpretowało kształt litery V na wykresie PMI w sektorze produkcyjnym w strefie euro – jako ożywienie w kształcie litery V. Ten sam problem interpretacyjny pojawia się w przypadku badań zwykłego rozproszenia, takich jak niemieckie badanie ZEW. W ciągu ostatnich kilku tygodni obserwowaliśmy mocny wzrost oczekiwań w kontekście różnych badań. Skok ten nie jest równoznaczny z przywróceniem zaufania. Inwestorzy powinni pamiętać, że respondenci proszeni są wyłącznie o porównanie swoich oczekiwań z tymi z ubiegłego miesiąca. Oczekiwania rosną, jednak wynika to wyłącznie z faktu, iż nie mogą się pogorszyć - poprawa odnotowywana jest w kontekście stagnacji!
Inwestorzy będą musieli nauczyć się poruszać w bardziej niepewnym niż dotychczas otoczeniu ekonomicznym. W okresie pandemii prognozowanie ekonomiczne okazało się bardzo utrudnione. To tłumaczy znaczne rozbieżności pomiędzy poszczególnymi projekcjami. Przykładowo, obecna rozpiętość pomiędzy tegorocznymi prognozami dla Brazylii to zakres od -1,8 proc. do -8 proc. (w oparciu o 36 dostępnych prognoz PKB), natomiast dla Chin - od -3 proc. do +3,5 proc. (w oparciu o 74 dostępne prognozy PKB).
Ten sam problem można zaobserwować w przypadku prognoz dla Stanów Zjednoczonych. Od kiedy sięgam pamięcią, rozpiętość prognoz członków FOMC w odniesieniu do 2021 r. jeszcze nigdy nie była tak wielka. Według największego pesymisty gospodarka znajdzie się w recesji (-1 proc. PKB), podczas gdy największy optymista przewiduje wzrost o +7 proc.. Taki sam rozrzut dotyczy prognozowanego bezrobocia: w przyszłym roku może ono sięgnąć zarówno 4,5 proc., jak i 12 proc..
Nie twierdzę, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat rynek przywiązywał szczególną wagę do danych ekonomicznych, jednak w istocie to zwykle na ich podstawie kształtowana jest polityka pieniężna, która jest najprawdopodobniej jednym z głównych czynników giełdowych. Istotne rozbieżności tłumaczy przede wszystkim fakt, iż modele ekonomiczne nie są w stanie uwzględnić czynnika pandemii i jej nieuniknionego oddziaływania ekonomicznego, które jest olbrzymie. Innymi słowy, ekonomiści to nie epidemiolodzy, a ponieważ od czasu II wojny światowej nie byliśmy świadkami tak dużej globalnej pandemii, nie wiemy, jak wpłynie ona na zachowania konsumpcyjne i inwestycyjne (np. czy wystąpi efekt histerezy). Wiemy, że prognoza na nadchodzące miesiące jest bardzo pesymistyczna – PKB w I kwartale był fatalny, jednak najgorsze dopiero przed nami wraz z publikacją PKB za II kwartał. Nie mamy jednak zbyt wielu danych dotyczących kształtu i szybkości ożywienia, które będą zależeć od konsekwencji drugiej fali oraz od efektywności polityki pieniężnej i fiskalnej. Wreszcie, w perspektywie długoterminowej, jedynym czynnikiem, który może mieć znaczenie dla inwestorów na rynku akcji może okazać się płynność, która na razie gwałtownie rośnie.
Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku