Sztuczna inteligencja zabierze pracę? To mit
Sztuczna inteligencja i automatyzacja sprawiają, że pracownicy mogą być bardziej wydajni, pracować szybciej i pomagać firmom oszczędzać pieniądze. Jednak odpowiednie ich wykorzystywanie tych narzędzi możliwe jest tylko, gdy praca jest odpowiednio zsynchronizowana.
Polski Instytut Ekonomiczny ostrzega – ewolucja rynku pracy postępuje, a nowi kandydaci do pracy nie spełniają wielu wymogów pracowników. Aż 35 proc. firm wskazuje, że to brak odpowiednich kompetencji blokuje możliwość ich rozwoju i konkurowanie na światowych rynkach. PIE proponuje – doszkalajcie pracowników. W 2022 roku za tym głosem poszło zaledwie co trzecie przedsiębiorstwo.
Szum medialny wywołany pokazaniem nowych możliwości sztucznej inteligencji spowodował wysyp materiałów dotyczących tego, kto pierwszy straci pracę. Portale prześcigają się w tworzeniu list zagrożonych zawodów, ale do końca nie wiadomo, czy konkretny tekst nie został napisany już przez sztuczną inteligencję. Przecież sami dziennikarze na szczycie listy umieszczają swoją profesję. Zaraz obok grafików, wszelkiej maści analityków, a nawet prawników czy programistów.
W pogoni za sensacją zapomina się o jednym. Jak podkreślają eksperci od zatrudnienia, dawno minęły już czasy, kiedy jeden zestaw umiejętności wystarczał pracownikowi na całe życie, a sztuczna inteligencja nie działa od wczoraj i jest już używana w zawodach przez lata uznawanych za „najbardziej przyszłościowe”. Przykłady? W Chinach SI jest wykorzystywana podczas przeprowadzania przewodu sądowego już od 2019 roku. Nowa technologia służy do nagrywania zeznań, przejmuje powtarzalne zadania, jak np. ogłaszanie procedur sądowych, a nawet w czasie rzeczywistym weryfikuje informacje na podstawie udostępnionych jej baz danych. Łączy też podobne sprawy i np. zamiast dziesięciu rozpraw o nieopłaconą ratę kredytu sąd może przeprowadzić jedną. W Kanadzie natomiast używana jest aplikacja do negocjacji, która często upraszcza procedury i pozwala w mniej niż godzinę zakończyć spór, który przed sądem trwałby miesiącami.
– Dzisiejszy rynek pracy zmierza w kierunku miejsc pracy o wysokiej wartości i dużym wpływie na całą organizację. Programista zagrożony utratą pracy? To możliwe, nawet jeśli niewiele można zarzucić jego umiejętnościom technologicznym. Firmy poszukują pracowników, którzy potrafią się wsłuchać w głos klienta, często pomijanego na etapie realizacji projektu. Istotne są również choćby podstawowe kompetencje w zakresie rozumienia biznesu, czyli tak naprawdę szerokie spektrum umiejętności miękkich – mówi Wojciech Chojnacki, Strategy Director w Symetrii, firmy zajmującej się zachowaniami klientów w cyfrowym świecie.
I dodaje: – Atmosfera na rynku pracy jest jednak nerwowa. Niezależnie od tego, czy chodzi o rozwój sztucznej inteligencji czy po prostu o naturalną ewolucję siły roboczej, pracownicy stanęli twarzą w twarz z nowym standardem rozwoju ich kariery. To na pracodawcach ciąży odpowiedzialność, żeby nie wpłynęło to na produktywność, motywację i zadowolenie zespołu, a o to łatwo w szybko zmieniającym się środowisku.
Firmy chcą się rozwijać, potrzebują kompetencji, których na rynku jest niewiele
Dlaczego to jednak pracodawcy mają mieć kłopot? Czy to nie na samych pracownikach lub kandydatach na nich powinna ciążyć odpowiedzialność za stworzenie odpowiedniego portfolio umiejętności?
Dane opublikowane w lutym przez Polski Instytut Ekonomiczny wskazują, że problem jest znacznie szerszy. Bowiem aż 35 proc. z przepytanego tysiąca firm podkreśla, że dalszy ich rozwój jest utrudniony poprzez to, że nie mogą znaleźć pracowników o odpowiednich kompetencjach, a w dużych firmach ten odsetek jeszcze rośnie. Spore problemy z pozyskaniem odpowiednich pracowników zgłaszają przede wszystkim firmy zajmujące się transportem i magazynowaniem, a także działalnością związaną z kulturą, rozrywką i rekreacją (po 48 proc. wskazań) oraz firmy sektora IT (46 proc.), a także przetwórstwa przemysłowego (43 proc.).
– Można rozłożyć ręce i narzekać na jakość kształcenia w szkołach zawodowych czy uniwersytetach, ale tym sposobem trzeba też pogodzić się z tym, że prowadzone przez nas przedsiębiorstwo nie przebije szklanego sufitu. Przemysł, logistyka, sektor IT – tutaj użycie sztucznej inteligencji może zastąpić człowieka w wielu powtarzających się czynnościach. Dlaczego więc tych, którzy nie muszą już pracować, np. przy ręcznym segregowaniu paczek, nie nauczyć czegoś innego? Zdarza się, że sami pracodawcy narzekają, że ich zespoły nie są w pełni efektywne. Ale co zrobili, żeby ten zespół pobudzić do działań? – pyta Wojciech Chojnacki z Symetrii.
Z analizy danych PIE wynika, że niewiele. W czasach dynamicznego rozwoju nowoczesnych technologii informacyjnych i komunikacyjnych zmian w stylach zarządzania i modelach współpracy udział firm inwestujących w kompetencje pracowników powinien być nie tylko większy, lecz także bardziej kompleksowy.
– Chodzi o to, żeby w szkoleniach uczestniczyła większa grupa zatrudnionych, aby po ukończonym kursie mogli oni prowadzić merytoryczną dyskusję czy wspólnie próbować wdrażać nowe rozwiązania w codziennych projektach. Angażując jedną osobę w szkolenie, ryzykujemy tym, że trudniej będzie jej wnieść zdobytą wiedzę w środowisko przyzwyczajone do starych schematów – podkreśla Wojciech Chojnacki.
W 2022 roku bowiem zaledwie co trzecia polska firma szkoliła pracowników, podnosząc ich kompetencje. Niewiele więcej przedsiębiorstw (38 proc.) planuje w 2023 roku inwestycje w kapitał ludzki. W podobnym badaniu przeprowadzonym rok wcześniej tylko 20 proc. firm kierowało w 2021 roku pracowników na szkolenia. Widzimy zatem wzrastające zainteresowanie przedsiębiorców tym żeby zwiększać umiejętności swoich zespołów, chociaż odsetek firm, które nie realizują i nie planują takich działań, jest wciąż duży.
Kto pierwszy chce zmienić ten trend? Liczba firm inwestujących w rozwój kompetencji pracowników zależy od skali trudności przedsiębiorstw w pozyskiwaniu pracowników o odpowiednich kompetencjach. Blisko połowa takich przedsiębiorstw wdrożyła plany szkoleniowe lub planuje to zrobić w najbliższym czasie.
Szkolenia tak, ale nie tylko z używania apek
– Szkolenia z obsługi nowej technologii? To wydaje się oczywiste, ale wielu pracodawców o tym zapomina. To błąd, bo choć wiele aplikacji jest bardzo intuicyjnych i co do zasady prostych w obsłudze, to jednak bardzo często pewne funkcje – bez których w podstawowej wersji można się obejść – wymagają szerszego omówienia. Nowe umiejętności technologiczne to nie wszystko. Pracodawca powinien też mocniej postawić na szkolenie umiejętności miękkich. Sam przecież chciałby, żeby jego zespół był bardziej elastyczny i szybciej się przystosowywał do zmian. Każda kolejna ewolucja będzie efektywniejsza, gdy pracownik będzie już posiadał miękkie kompetencje – zaznacza Chojnacki z Symetrii.
Dlaczego umiejętności miękkie są tak samo ważne jak te techniczne? Sztuczna inteligencja i automatyzacja sprawiają, że pracownicy mogą być bardziej wydajni, pracować szybciej i pomagać firmom oszczędzać pieniądze. Jednak odpowiednie ich wykorzystywanie tych narzędzi możliwe jest tylko, gdy praca jest odpowiednio zsynchronizowana. Od czasu pandemii pracownicy muszą znaleźć nowe sposoby współpracy, jasno komunikować się ze sobą i kreatywnie rozwiązywać problemy przy użyciu najnowszych narzędzi, ale brak kontaktu osobistego utrudnia wiele relacji. Współpracownicy często nie widzą swoich gestów czy mimiki, a to może znacznie zniekształcać przekaz szczególnie tym jednostkom, które mają braki w kompetencjach miękkich.
Jest też ostrzeżenie dla firm. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez analityków GoodHabitz co drugi pracownik uważa, że to pracodawca powinien zapewnić im dostęp do szkoleń, a na dodatkowe kursy chce pójść ponad 65 proc. z nich.
– Najlepszym sposobem na utrzymanie zaangażowania, motywacji i produktywności pracowników jest ciągłe podnoszenie kwalifikacji. Innymi słowy, firmy i menedżerowie muszą promować kulturę ciągłego uczenia się. Co więcej, musi ona wykraczać poza biuro. Jak? Po prostu liderzy muszą modelować środowiska, w których zachęca się do uczenia się jako dążenia przez całe życie, a nie tylko jednorazowego wydarzenia – zauważa Wojciech Chojnacki z Symetrii.
Źródło: materiały prasowe