Technologie ubieralne – inteligencja przyszłości?

opublikowano: 4 lipca 2016
Technologie ubieralne – inteligencja przyszłości? lupa lupa
fot: Shutterstock

Jeszcze niedawno nie dawano jej szans. Miała być tylko chwilową modą, fanaberią technologicznych fanatyków. Bo też i prototypy urządzeń wyglądały raczej jak zbiory diod i kabli, niż gadżety dla mas. Ale technologii ubieralnej lub jak kto woli: „wearable technology” było pisane stanie się naszym stałym towarzyszem. Na dobre i złe…

Prognozy rynkowe mówiły wyłącznie o konsumpcyjnej niszy: w 2014 r. sprzedaż inteligentnych gadżetów sięgnęła niecałych 100 tys. sztuk, a wartość rynku wyniosła ponad 40 mln zł. Ale w 2015 popyt ten wzrósł już 9-krotnie, a smartchwatche, czyli inteligentne zegarki, stały się jednym z najchętniej wybieranych prezentów pod choinkę. Teraz według raportu IDC szacuje się, że do 2019 r. liczba sprzedanych gadżetów może sięgnąć nawet 214,5 mln egzemplarzy. Na rynku technologii ubieralnych aktywni są najwięksi technologiczni gracze: Apple czy Samsung, czy specjalizujący się w tej dziedzinie Xiaomi, Fitbit i Garmin.

Lem i to przewidział…

Gdyby ktoś spytał przeciętnego Polaka 10-15 lat temu, czy wyobraża sobie telefon w zegarku albo kilka funkcji elektronicznych w plastikowej bransoletce, wzruszyłby w odpowiedzi ramionami. Polacy doskonale pamiętają jeszcze Nokię 3310 – niezawodną, ale z czarno-białym wyświetlaczem.

Przypuszczenia co do braku powodzenia nowoczesnych rozwiązań nie sprawdziły się, mimo że o tym, co nam się nie śniło, pisał już Stanisław Lem w 1961 r. w „Powrocie z gwiazd”: „Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu”. Poza tak szczegółowym opisem dzisiejszych czytników do książek Lem postawił wiele zaskakujących wtedy prognoz cywilizacyjnych, które mówiły o nadejściu wirtualnej rzeczywistości (ang. Virtual Reality) właśnie przeżywającej swój rozkwit, ale też koncepcji cyberprzestrzeni czy bioinformatyki.

Czym właściwie są wearable technologies? To urządzenia-ubiory – z dostępem do sieci, łatwe do użytkowania, noszenia, wygodne i praktyczne, zawierające zazwyczaj od kilku do kilkunastu funkcji. Stanowiąc oś relacji maszyna-człowiek, przetwarzają informacje z otoczenia i z ciała użytkownika w czasie rzeczywistym. Za pośrednictwem technologii Bluetooth zbierają dane do aplikacji połączonej ze smartfonem czy tabletem.

Historia wearables zaczęła się już kilkanaście lat temu, kiedy pojawiły się pierwsze okulary do nauki języków, a następnie proste zegarki z krokomierzem, pulsometrem, stoperem i budzikiem. Nie można było mówić jeszcze o byciu „smart”, ale rozwijając coraz to nowsze funkcje, technologia podążała w stronę „inteligentnych” opasek fitness, biżuterii, ubrań, torebek, okularów z VR, a nawet… soczewek.

Dziś ceny urządzeń są bardzo zróżnicowane, wśród oferty zegarków i opasek fitness można znaleźć akcesoria już od około 200 zł, ale też w cenach sięgających do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Pośród ubieralnych gadżetów oczywiście najwięcej jest smartwatchów, które pozwalają na rozmowę poprzez wbudowany mikrofon, korzystanie z portali społecznościowych, odczytywanie wiadomości, mierzenie pulsu. Łącząc praktyczność z designem, producenci smartwatchów prześcigają się w pomysłach, jednocześnie tocząc bój z potentatami tradycyjnych czasomierzy.

Za sprawą tekstroniki, czyli inteligentnych tkanin, mamy także skarpetki, które piszczą, kiedy za długo przebywa się w pozycji siedzącej, czy inteligentne śpioszki dla dziecka. Buty firmy Under Armour z wbudowanym chipem przekazują informacje o dystansie, kaloriach i liczą kroki, zbierając dane do aplikacji, a Google podjął współpracę z Levisem i na wiosnę 2017 r. zapowiedział premierę kurtki, która całą elektronikę mieści w rękawie. Pozwala na odbieranie wiadomości, sterowanie wszystkimi funkcjami Google, nawigowanie mapami czy słuchanie muzyki ze Spotify z poziomu… guzika w rękawie.

Przebić rewolucję smartfona

Według redaktora naczelnego portalu technologicznego Spider’s Web, Przemysława Pająka, technologia ta nie będzie jednak rewolucją na skalę smartfonów czy tabletów: „Myślę, że na razie potencjał sprzedażowy wearables jest dużo niższy niż smartfonów. Powód jest prozaiczny – żadne z aktualnie dostępnych urządzeń technologii ubieralnej nie jest z gatunku tych bezwzględnie koniecznych do nowoczesnego życia. Smartfon takim urządzeniem jest”.

Może technologia ta nie zasługuje jeszcze na miano przełomowej, ale zmiany zachodzące w społeczeństwie: „obsesja czterech ekranów”, o której mówi się coraz częściej, „smartfonizacja” społeczeństwa czy wreszcie cyfryzacja, która jako jedyna z trzech wymienionych zjawisk niesie z sobą raczej pozytywne konotacje, pokazują, że już niedługo będziemy mogli oceniać ją inaczej – nie wiadomo, gdzie nas poniesie.

Oponenci wskazują, że opaski fitness czy inteligentne zegarki są tylko kolejnym gadżetem, który z łatwością można zastąpić telefonem, iPadem czy prostszym w obsłudze zegarkiem. Wearables jednak to nie tylko zabawki dla fanów nowinek. To urządzenia, które już dziś mają wpływ na bezpieczeństwo, zdrowie, medycynę czy opiekę nad zwierzętami. Trwają prace nad elektronicznym plastrem sterowanym smartfonem, który ma redukować ból. Kolejne przykłady? Okulary cyfrowe dla strażaków, które, podłączone do sieci, będą w stanie wskazać źródło ognia i optymalny sposób jego opanowania.

Codziennie nie brakuje pomysłów na innowacyjne rozwiązania: crowdfundingowy serwis Kickstartergromadzi nie tylko start-upy zadziwiające swymi ideami, ale też chętnych, by je refundować. Na przykład polski start-up Intelclinicstworzył prototyp opaski do snu polifazowego NeuroOn. Ma ona zredukować sen nawet do 2 godzin na dobę, a projekt ten w 48 godzin zebrał ponad 100 tys. dol., by końcowo zgromadzić 500 tys.

Bo to szczególnie dla zdrowia i medycyny w technologiach ubieralnych naukowcy widzą największą przyszłość: w Teksasie opracowują właśnie urządzenie, które ma tłumaczyć język migowy, poprzez zbieranie impulsów elektronicznych z ruchów ramion, nadgarstków i palców za pomocą elektrod rozmieszczonych na skórze niesłyszącego. Standardowo oprogramowanie ma mieścić się w smartfonie. Warto wspomnieć również o soczewkach, nad którymi pracuje Google. Plan z pozoru jest prosty: mają pomóc chorym na cukrzycę w kontrolowaniu poziomu glukozy we krwi. Jak? W szkła kontaktowe inżynierowie wbudowali już miniaturowe sensory, które sygnalizują wprost do oka o przekroczeniu dopuszczalnego poziomu.

Będą wiedzieć o nas wszystko

Już dziś widać, że technologie ubieralne mają też swoją ciemną stronę: urządzenia kumulują wiedzę o użytkowniku: jego imię i nazwisko, miejsca, w których przebywa, tryb życia, rytm pracy serca (co jest cenne np. dla branży ubezpieczeniowej), a przechowywane dane przetwarzane są w czasie rzeczywistym i kumulowane w chmurze, co w obliczu rosnącej liczby cyberzagrożeń staje się naprawdę niebezpieczne. Badacze uważają, że już w 2025 r. nie będzie istniała prywatność, bowiem za sprawą technologii ubieralnych wszystkie dane o człowieku, jako o autonomicznej jednostce, ale i członku grupy, będą krążyć w internecie.

Jednak pamiętajmy, że do głosu dojdzie niedługo pokolenie Z, urodzone w latach 1995-2010, czyli dzieci Millenialsów (zwanych pokoleniem Y) – jeszcze bardziej niezależne i globalne, zwane inaczej „digital natives”, „pokoleniem online” czy „mobile”. Technologie nie mają dla nich żadnych granic, jak nikt inny wcześniej są samoświadomi w sieci, żyją jedną nogą w wirtualnym świecie, nie znają życia bez internetu. Mobilność i tablety nie stanowią dla nich żadnej nowości, a na smartfonach klikali, gdy mieli parę lat. To wszystko sprawia, że to oni mogą stać się odbiorcami ubieralnych gadżetów, bo z nimi będą się wychowywali. Istotnym zagadnieniem pozostaje fakt, jakie szanse przyniosą technologie ubieralne dla aktualnie starszego pokolenia. Trudno wciąż mówić o istnieniu generacji e-seniorów, którzy nie mają już do czynienia z tzw. „technostresem”. Między innymi taki projekt, jak „Latarnicy Polski Cyfrowej” Ministerstwa Cyfryzacji ma zmienić ich stosunek nie tylko do komputerów i telefonów, ale też do technologicznych gadżetów, które starszemu pokoleniu mogą najczęściej uratować życie.

Nawet ze świadomością zagrożeń warto więc spojrzeć na nową technologię nie tylko jako na przydatną w personal gamingu, sporcie czy wspomagającą korzystanie z portali społecznościowych. Wearables to technologia ułatwiająca życie, służącą ochronie zdrowia czy zapewnieniu nam bezpieczeństwa. Tyle i aż tyle.

Autor: Nikola Bochyńska

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła