Ubezpieczenia zastąpią premie w firmach?
Część pracodawców, szukając oszczędności, zamiast premii oferuje dodatkowe benefity pozapłacowe. Dodatki do pensji, jak grupowe ubezpieczenia, są mniejszym kosztem niż premie i nagrody.
Mimo pomocy publicznej, jaką otrzymały przedsiębiorstwa w związku z pandemią, większość firm i tak planuje cięcia kosztów pracy. W tej, czy innej formie. Jak wynika z badań ekspertów rynkowych, takich jak Randstad czy Manpower, przede wszystkim wstrzymywane lub co najmniej ograniczane są plany rekrutacyjne. Z kolei kilkanaście procent przedsiębiorców zamierza zredukować wynagrodzenia. Wielu zatrudnionych musi się za to liczyć ze zniesieniem premii. Według Randstad 34 proc. firm planuje wstrzymać premie uznaniowe, a 26 proc. nagrody za realizację celów1. Nie w każdym przypadku ich brak będzie jednak aż tak dotkliwy dla pracowników.
– Z prowadzonych przez nas obserwacji i rozmów z menedżerami, wynika, że choć firmy szukają oszczędności, to robią to rozważnie. Zdają sobie sprawę, że wartość firmy budują pracownicy i pochopne wprowadzanie drastycznych cięć może długofalowo przynieść więcej szkód, niż pożytku. Dlatego nie zawsze premie i benefity ulegają wyłącznie likwidacji. Zauważyliśmy na przykład, że część pracodawców zastępuje jedne świadczenia drugimi. Zamiast premii oferują dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne lub poszerzają zakres dotychczasowego. Spotkałem się też z sytuacją, w której pracodawca zwiększył swój udział w płaceniu składki, którą dotychczas dzielił z pracownikami – mówi Tomasz Kaniewski, Dyrektor Biura Ubezpieczeń na Życie w EIB SA.
Pracownicy chcą dodatkowej ochrony
Takie podejście do benefitów pozapłacowych i innych dodatków do pensji może w dłuższej perspektywie przynieść pracodawcom wiele korzyści. Jeszcze przed wybuchem pandemii pewien odsetek zatrudnionych nie był do końca zadowolony z oferowanej przez firmy prywatnej ochrony zdrowia. Wynikało to częściowo z tego, że niektórzy pracownicy nie orientowali się dokładnie w jej zakresie lub nie korzystali z niej w pełni. Niemniej wraz z zagrożeniem epidemiologicznym chęć posiadania dostępu do dodatkowej pomocy i wsparcia tylko się nasiliła. Zatem pracodawcy są zainteresowani zmianą dotychczasowych programów zdrowotnych. Zwiększenie ochrony czy zakup dodatkowej pozwala na wzmocnienie zadowolenia z warunków pracy. Jest to szczególnie ważne w sytuacji kryzysowej. Nie bez znaczenia jest też wymiar czysto finansowy.
– Składka za ubezpieczenie zdrowotne, które będzie doceniane przez pracownika, jest mniejszym kosztem od premii, która przyniesie taki sam efekt. Co więcej, umowa grupowa zapewnia, że nawet wyjściowa cena jednostkowa będzie niższa od rozwiązań indywidualnych, a także daje możliwość negocjacji ostatecznej jej wysokości. Dlatego zastępowanie nagród polisami pracowniczymi może być obecnie korzystne dla obu stron. Pracownicy, którzy zdają sobie sprawę, że cięcia są nieuniknione, dostają dodatkowe zabezpieczenie w czasie, kiedy najbardziej go potrzebują. Z kolei pracodawca zyskuje oszczędności pozwalające przetrwać trudny czas i utrzymać poziom zatrudnienia. Spodziewam się, że wielu skorzysta z takiego rozwiązania – dodaje Tomasz Kaniewski z EIB.
Ceny będą szły tylko w górę
Zakup lub zwiększenie ubezpieczenia czy benefitu w tej chwili jest też korzystny finansowo z innego powodu. Ceny świadczeń medycznych idą w górę. Chociażby z powodu dodatkowych wydatków, jakie prywatne placówki ponoszą w związku zaostrzonym reżimem sanitarnym. Równocześnie zaczną rosnąć też ceny abonamentów medycznych oraz składki za grupowe ubezpieczenia zdrowotne. Można jednak uniknąć nadchodzących podwyżek, zawierając umowy wieloletnie, bazujące na cennikach, które jeszcze nie uwzględniają drastycznych wzrostów.
– W ciągu ostatnich miesięcy ceny niektórych usług medycznych zwiększyły się o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent. W skrajnych przypadkach zauważyliśmy nawet podwojenie stawek, ale były to pojedyncze placówki lub usługi. Niemniej opłaty będą szły nadal w górę. Owszem, umowy długoterminowe muszą uwzględniać zmiany cen, ale obecnie nie odzwierciedlają one jeszcze pełnego zakresu spodziewanych wzrostów – wskazuje Tomasz Kaniewski z EIB.
Źródło: materiały prasowe EIB SA