Upadek FTX. Nadchodzi czas regulacji w świecie kryptowalut
Bankructwo kryptowalutowej giełdy FTX zatrzęsło rynkiem aktywów cyfrowych. Nawet najwięksi giganci świata blockchain sugerują, że potrzebne są większe regulacje prawne w środowisku, które miało przecież pozostać zdecentralizowane.
Changpeng Zhao, dyrektor generalny Binance, największej giełdy kryptowalutowej na świecie nie ma wątpliwości. Upadek FTX to początek kryzysu kryptowalut i ostrzega przed konsekwencjami porównywalnymi do czasów, gdy to gospodarka oparta na tradycyjnym pieniądzu przeżywała dramatyczny spadek wywołany upadkiem banku Lehman Brother’s w 2008 roku. Changpeng Zhao ostrzega przed kaskadowymi skutkami bankructwa FTX i podkreśla, że konsumenci mogą być wstrząśnięci doniesieniami, a zaufanie może zostać zachwiane na tyle, że cofnie rynek kryptowalut o kilka lat. Niektórzy analitycy podają, że zagrożone mogą być aktywa cyfrowe, które odpowiadają 8 miliardom dolarów. Kurs Bitcoina, najpopularniejszej wirtualnej waluty świata spadł do poziomu ok. 16 tys. dolarów, gdy jeszcze kilka dni temu wynosił ok. 20 tys. dolarów. Bitcoin jest też daleko od swojego rekordowego kursu, który pod koniec 2021 roku wynosił nawet 60 tys. dolarów.
– Na pierwszy rzut oka to ogromny cios dla wiarygodności całego systemu kryptowalut. Na giełdzie FTX inwestowali nie tylko indywidualni gracze, ale też instytucje finansowe, które swoją działalność dawały swoisty glejt kryptowalutom – mówi Marcin Wituś, prezes zarządu Geco Capital OU, firmy zarządzającej funduszami alternatywnymi, w tym aktywami cyfrowymi i dodaje: – To jednak też doskonały moment na to, żeby do szerszego grona dotarły wiadomości czym tak naprawdę są kryptowaluty, a dla samego środowiska to czas aby rozmawiać o infrastrukturze i regulacjach systemu. Należy wcielać w życie te pomysły, które znacznie poprawiają bezpieczeństwo inwestorom – zaznacza Wituś z Geco Capital OU.
Warto zaznaczyć, że druga połowa tego roku to spora aktywność, szczególnie instytucji finansowych, na rynku powiązanym z technologią blockchain. Barclays, jeden z największych brytyjskich banków, kupił udziały w firmie Copper, która zajmuje się inwestowaniem w aktywa cyfrowe. Natomiast Felix Capital zebrał aż 600 milionów dolarów w kolejnej rundzie finansowania, które zostaną przeznaczone na rozwijanie projektów i start-upów związanych z kryptowalutami i innymi technologiami Internetu 3.0, a kolejne 450 mln dolarów na ten cel przeznaczy fundusz kryptograficzny Variant. Wyliczankę podmiotów prywatnych można ciągnąć w nieskończoność. Co jednak ważne w świat blockchain inwestują również rządy narodowe. I tak rząd Korei Południowej w rozwiązania związane z metaverse wyda w najbliższym czasie co najmniej 180 milionów dolarów. Norweski Bank Centralny będzie chciał wykorzystać Ethereum (drugą co do wielkości kryptowalutę świata) do budowy swojej własnej cyfrowej waluty, a Europejski Bank Centralny wspólnie z Amazon i innymi firmami będą testowali cyfrowe Euro. Również Indyjski Bank Centralny rozpoczyna pilotaż własnej wirtualnej waluty.
Będzie większa kontrola? Założyciel Binance: “To dobrze”
Przytoczone przykłady wskazują na to, że rozwój i inwestowanie w kryptowaluty i jego pochodne jest już dość mocno zakorzenione w świadomości największych graczy na rynku. Przedstawiciele branży już myślą o tym jak nie stracić tego zainteresowania. Na razie wskazują na braki w prawodawstwie. To o tyle ciekawe, że sama technologia blockchain powstała m.in. z potrzeby decentralizacji po upadkach banków, które operowały tradycyjnymi aktywami. Jednak sam założyciel Binance wskazuje, że branża kryptograficzna prawdopodobnie stanie w obliczu większej kontroli regulacyjnej, koncentrującej się na wymogach kapitałowych i obsłudze depozytów. – Szczerze mówią, to dobrze – podkreślił Changpeng Zhao na konferencji w Indonezji.
Po upadku FTX Biały Dom i wielu amerykańskich ekspertów wezwało do odpowiedniej regulacji kryptowalut. Senator Elizabeth Warren z Partii Demokratycznej stwierdziła, że prawo dotyczące aktywów cyfrowych wymaga „bardziej agresywnego realizowania uprawnień przez kompetentne organy i dodawała, że będzie nadal naciskać na Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), aby „egzekwowała prawo”.
- Ludzie nie przestaną inwestować w kryptowaluty. Szczególnie ci, którzy odbyli już lekcję i wiedzą czym naprawdę są aktywa cyfrowe i mają świadomość tego, że technologia blockchain jest sama w sobie najbezpieczniejszym sposobem zabezpieczania danych, które do tej pory wymyślił człowiek. Profesjonaliści jednak sobie poradzą, znają meandry i wiedzą jak poruszać się po rynku. Zabezpieczyć prawnie trzeba szczególnie tych, którzy dopiero zaczynają inwestowanie. Może w zbliżających się miesiącach będzie ich mniej, ale to nie oznacza, że można ich zostawić na pożarcie - podkreśla Marcin Wituś, z Geco Capital OU.
Polska inwestorów nie chroni, a w Estonii?
Jak sytuacja wygląda w Polsce? W skrócie - źle. Odpowiednich regulacji, które określałyby w pełni ramy działania na rynku kryptowalut nie ma. Zarówno dla inwestorów jak i dla firm, które do swojej oferty chciałyby dodać aktywa cyfrowe. Tym samym potencjalny inwestor jest niemal niechroniony.
Wiele wskazuje, że dopiero po wprowadzeniu unijnego rozporządzenia w sprawie rynków kryptoaktywów (MiCA) Krajowy Nadzór Finansowy będzie musiał zająć się tym tematem. W czerwcu Parlament Europejski określił jednak dopiero pierwsze ramy porozumienia, a kraje członkowskie będą jeszcze rozmawiać o szczegółach. Nawet po przyjęciu prawa zapewne zapisane w nim będą będą okresy przejściowe potrzebne do implementacji tego aktu przez narodowe parlamenty. Tak naprawdę nie wiemy kiedy poznamy ostateczne zasady dotyczące sposobu tworzenia i funkcjonowanie projektów działających w obszarze walut cyfrowych w Unii Europejskiej i w konsekwencji w Polsce. Nie wszędzie jednak kryptowaluty i inne aktywa cyfrowe to czarna dziura na mapie prawodawstwa.
– Estonia podjęła ten trud utworzenia ram prawnych dla projektów kryptowalutowych wcześniej. Możemy działać już dziś, a na podstawie licencji uzyskanej tam oferować swoje produkty na terenie całej europejskiej wspólnoty gospodarczej. Uzyskanie licencji jest obwarowane wieloma wymogami np. kapitałowymi i organizacyjnymi, ale są one spisane w formie odpowiednich aktów prawnych i proces uzyskania pozwolenia jest transparentny, ale i czasochłonny. W naszym wypadku to blisko rok. Jednak regulacje jednocześnie chronią konsumentów, którzy podejmują się inwestycji – zaznacza Marcin Wituś z Geco One OU, która na licencji estońskiej działa już od 2019 roku.
Mocne fundamenty inwestycyjne? Binance wyciąga rękę
Na razie to samo środowisko kryptowalut chce posprzątać po bałaganie stworzonym przez FTX. Binance rozważało przejęcie upadającej giełdy i zapewnienie jej płynności. Jednak po przeprowadzeniu audytu największa światowa instytucja kryptowalutowa zdecydowała się przerwać operację wchłonięcia FTX. Nie oznacza to jednak bierności. Changpeng Zhao, założyciel Binance, ogłosił, że on i jego współpracownicy chcą stworzyć fundusz, którego celem będzie pomaganie projektom, które mają mocne fundamenty, ale przez ostatnie wydarzenia zostały dotknięte przez “kryzys płynności”.
Źródło: materiały prasowe