Upadłość konsumencka - cisza przed burzą
W 2020 roku, do 30 kwietnia, opublikowano w Monitorze Sądowym i Gospodarczym 2353 ogłoszenia o upadłości konsumenckiej. To niewiele. - Dopiero czekamy na efekty kryzysu i marcowej nowelizacji prawa, która zakładała umożliwienie upadłości większej liczbie osób i uporządkowanie ich sytuacji finansowej. – mówią eksperci z firmy doradczej Lege Advisors.
Potężne uderzenie w firmy, które rozpoczęło się już w marcu, odbiło się bardzo mocno na sytuacji pracowników (redukcje etatów, zmniejszanie czasu pracy i wynagrodzeń). Dlatego nie powinna nas zmylić skromna liczba upadłości konsumenckich ogłoszonych w kwietniu br. - 295. - Jest to z pewnością efekt ograniczeń w pracy sądów i innych instytucji. Prawdziwy obraz sytuacji na „rynku” upadłościowym spodziewamy się zobaczyć podczas najbliższych wakacji. I nie będzie to przyjemny obraz. - wyjaśnia Przemysław Furmanek z firmy doradczej Lege Advisors.
W Polsce upadłość konsumencka weszła do porządku prawnego w 2009 r., a nieco szersze znaczenie uzyskała po nowelizacji w 2014 roku. W pierwszych latach istnienia tej instytucji procedowano po kilkaset spraw rocznie. Z tego ogłaszano jedynie od kilku do kilkudziesięciu upadłości. Wyraźny wzrost wnoszonych spraw widać dopiero od 2015 roku. W 2016 roku ogłoszono 4434 upadłości. W 2017 - 5535, a w 2018 roku - 6570.
- Istotny wzrost ogłoszeń zauważyliśmy w 2019 roku. Były to 7944 upadłości konsumenckie. Większa popularność to z pewnością efekt większej świadomości związanej z tą instytucją i jej zaletami. Jednak biorąc pod uwagę skalę zadłużenia Polaków, jest to dopiero początek - tłumaczy Łukasz Łupiński z firmy Lege Advisors.
A jak kwestia upadłości konsumenckiej wygląda w innych krajach? W Kanadzie, porównywalnej z Polską pod względem liczby ludności, rocznie przeprowadza się ok. 130 tys. postępowań upadłościowych. W USA – ponad 700 tys., we Francji – ok. 200 tys., w Anglii i Walii – ok. 90 tys. W zamożnych Niemczech około 80 tys. obywateli decyduje się na ogłoszenie niewypłacalności. 80 tys. upadłości w Niemczech, przy liczbie ludności około 83 mln, oznacza blisko 1 upadłość na 1000 mieszkańców. W Czechach z 10,65 mln mieszkańców, liczba ta jest jeszcze większa i wynosi 1,7 upadłości na 1000 obywateli.
- Przekładając powyższe dane na polską rzeczywistość, potencjał naszego kraju oscyluje w granicach 40-45 tys. upadłości rocznie. Jest to jednak kwestia kilku lat. Ze względu na kryzys, który doświadczamy wraz z pandemią, będzie to raczej szybciej niż później. - mówi Łukasz Łupiński.
Źródło: Lege Advisors