W tygodniku „Sieci”: Obronimy nasze kościoły
Wrzenie ulicy w ostatnim tygodniu pokazało, że demonstrantom nie chodzi tylko o wyrok Trybunału Konstytucyjnego i zakaz aborcji eugenicznej. Chcą zniszczyć tożsamość narodową, rozbić rodziny, wprowadzić ludzi w przestrzeń materializmu, konsumpcjonizmu, hedonizmu, nihilizmu – mówi na łamach nowego numeru tygodnia „Sieci” Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości i szef Straży Narodowej.
Z Robertem Bąkiewiczem, prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Marek Pyza rozmawia na temat ostatnich protestów ulicznych oraz obrony tradycyjnych wartości („Musimy zatrzymać tę rewoltę”). Robert Bąkiewicz wskazuje, że do Stowarzyszenia spływa wiele zgłoszeń do Straży Narodowej:
- To zapewne wynik agresji na kościoły, na Chrystusa i na wiernych. Jeśli miałbym zebrać naszą aktywność w czasie tych kilku dni, to w skali całego kraju doliczylibyśmy się kilkunastu tysięcy osób, które stanęły z nami naprzeciwko tej barbarii. Z wszystkimi oczywiście nie mamy kontaktu, to jest niemożliwe. W niektórych miasteczkach ludzie sami się organizują.
Prezes Stowarzyszenia omawia także retorykę stosowaną przez stronę liberalno-lewicową, m.in. media:
- Ich tolerancja jest zawężona tylko do poglądów zbieżnych z własnymi. Wszystkie inne są faszyzmem, ksenofobią, rasizmem, antysemityzmem. Te stygmaty są rzucane jak z rękawa i brakuje przestrzeni na jakąkolwiek merytoryczną dyskusję. „Materiał ludzki” został zupełnie przerobiony, oderwany od fundamentów cywilizacyjnych. Jeśli nie jesteśmy w stanie ustalić, czym jest dobro i zło, bo tamta strona wszystko relatywizuje i subiektywizuje jako wychodzące z wnętrza człowieka i mogące ulegać modyfikacjom, to nie ma przestrzeni do debaty. My wiemy, czym jest prawda, jesteśmy w stanie to ocenić, powołując się na filozofię klasyczną, na tomizm, na naukę Kościoła katolickiego. Ta ostatnia jest uniwersalna, bo wychodzi daleko poza same akty religijne. Modelowała rzeczywistość, w której żyli nasi przodkowie.
Robert Bąkiewicz wypowiada się też na temat działań podejmowanych przez PiS: Jestem krytyczny wobec wielu działań Prawa i Sprawiedliwości. Ale jeśli zaszłaby taka potrzeba, to dla dobra ojczyzny jesteśmy w stanie wspólnie bronić polskich fundamentów przed zewnętrzną ingerencją.
W artykule „Modlitwa kontra bluzgi” Grzegorz Górny omawia sytuację Kościoła w kontekście ostatnich wydarzeń. Przypomina również, na jakiej podstawie został wydany wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej: zapis zawarty w konstytucji z roku 1997, że państwo „zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”, nie pozostawiał im pola manewru. Ich zadaniem było nie tworzenie prawa, ale jedynie jego wykładnia oraz orzeczenie o zgodności bądź niezgodności z ustawą zasadniczą […]. Orzeczenie opierało się na konstytucji, której nie napisali sędziowie TK, politycy PiS czy biskupi. Została ona uchwalona 2 kwietnia 1997 r. przez Zgromadzenie Narodowe, czyli połączone izby Sejmu i Senatu, głosami SLD, PSL, UW i Unii Pracy. 25 maja 1997 r. społeczeństwo w referendum konstytucyjnym opowiedziało się za jej przyjęciem większością 53,45 proc. głosów. 16 lipca 1997 r. konstytucja została podpisana przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Autor wskazuje też na polityczny charakter strajku: Szybko się okazało, że w tych protestach chodzi o coś więcej niż tylko o zmianę prawa na proaborcyjne. Stwierdziła to wprost posłanka KO Aleksandra Gajewska: „Sorry za utrudnienia, mamy rząd do obalenia” […]. Wśród demonstrantów natychmiast znaleźli się politycy totalnej opozycji, którzy nie przegapią żadnej okazji, by uderzyć w obóz rządzący. To oni mobilizowali przeciwników obecnej władzy […] do wyjścia na ulice. Jednak to nie oni nadawali ton protestom. Przeważała w nich młodzież, głównie licealna, lecz także studencka”. Górny wyjaśnia: Dzisiejsza młodzież, jak każda zresztą, jest idealistyczna, pełna marzeń, dobrej woli, pragnąca zmieniać otoczenie i zbuntowana przeciw światu dorosłych. Wielokrotnie w dziejach te naturalne cechy młodych pokoleń ujawniały się podczas przełomów dziejowych. Były one jednak również wykorzystywane jako taran do przeprowadzania rewolucji.
Konrad Kołodziejski w artykule „Mocne uderzenie” zastanawia się nad przyczynami wysokich wzrostów zakażeń koronawirusem w Polsce. Jest zaniepokojony, że najgorsze dopiero przed nami, gdyż teraz przyjdzie nam się zmierzyć z kolejnym uderzeniem choroby z powodu licznych demonstracji na ulicach. Zaznacza, że protestujący nie stosują się do zaleceń Ministerstwa Zdrowia. Jak to w rzeczywistości wygląda, mogliśmy się sami przekonać, obserwując obrazki z protestów: maseczki czasem są, czasem ich nie ma, a o dystansie można zapomnieć. Dodatkowo większość demonstrujących to ludzie młodzi, zwykle licealiści, u których zakażenie często nie daje objawów – czytamy.
Kołodziejski zauważa, że w pewnym stopniu zlekceważyliśmy zagrożenie i nie zrobiliśmy wszystkiego, by walczyć z COVID-19. Jego zdaniem nierozsądnym było otwarcie szkół. Przestrzegali przed tym analitycy z warszawskiego ICM. Tymczasem dzieci dzień po dniu roznosiły bezobjawowo wirusa, zarażając nim kolejnych dorosłych. Ci z kolei następnych. To prawdopodobnie dlatego epidemiologom trudno było początkowo znaleźć źródło nagłego wzrostu infekcji, który nastąpił już w drugiej połowie września. Nie dostrzegając konkretnych ognisk, w oficjalnych komunikatach mówiono więc o bliżej niesprecyzowanych „rozproszonych” zakażeniach. Wystarczyła jednak koincydencja dwóch zjawisk: powrotów z wakacji i otwarcia szkół, aby zrozumieć, gdzie może tkwić zagrożenie.
Maciej Pawlicki w artykule „Święty covid i jego kapłani” zwraca uwagę na wiele niejasności towarzyszących walce z pandemią. Jego zdaniem środowisko naukowe jest podzielone, ale opinia publiczna nie do końca to dostrzega. A kontrowersje są, i to ogromne. 6,4 tys. naukowców i lekarzy podpisało John Snow Memorandum, popierając przyjętą strategię, ale siedmiokrotnie więcej, bo 11 360 naukowców i 32 189 lekarzy, sygnatariuszy deklaracji z Great Barrington głosi, że lockdown zabija więcej niż covid, że powoduje ogromną i nieodwracalną dewastację relacji społecznych. I wzywa rządy do zmiany strategii. Ale rządy pozostają głuche. Nie inicjują publicznych debat ekspertów z obu stron, podczas których rozważono by fakty, porównano coroczne statystyki zachorowań i zgonów, zderzono argumenty. Zamiast tego egipscy kapłani mówią faraonowi, co czynić, a lud ma ślepo wierzyć i wykonywać polecenia. Na nieprawomyślnych nakładana jest infamia i cenzura, jak na doradcę prezydenta USA, prof. Scotta Atlasa ze Stanfordu - czytamy.
Dużym problemem zdaniem Pawlickiego jest niewydolność służby zdrowia, którą obciążają procedury związane z walką z koronawirusem. W polskim internecie roi się od relacji o osobach, które wymagają pomocy lekarskiej, ale nie mogą jej uzyskać, gdyż ekipy medyczne zostały wysłane na kwarantannę, a oddziały zamknięte. Zgłaszający się do przychodni lub szpitala z dolegliwością układu krążenia czy inną zapaścią wymagającą natychmiastowej interwencji poddawani są testowi na obecność koronawirusa i – zanim jakakolwiek pomoc zostanie im udzielona – czekać muszą wiele godzin, a nawet kilka dni na wynik. Część z nich umiera, nie doczekawszy pomocy – analizuje autor.
Jan Rokita w artykule „Czterolecie Trumpa” podsumowuje rządy lidera Republikanów. Zauważa, że Donald Trump zerwał z charakterystycznym dla jego partii izolacjonizmem. Autor tłumaczy, jak możemy rozumieć główne hasło przywódcy USA. „America First” zaczęło w praktyce oznaczać, że Waszyngton chce odtąd deklarować swoje interesy otwarcie i zabiegać o nie nawet „par force”, bez dbałości o dyplomatyczną poprawność, opinie organizacji międzynarodowych czy nawet traktaty, które – jeśli trzeba – zawsze przecież można zerwać. Felietonista przytoczył dwie wypowiedzi Trumpa, które wiele mówią o jego polityce. „Ameryka ma się dobrze, bo znowu zaczęła wydawać 700 mld dol. na zbrojenia”. A także drugą, w której głosił, że każdy rząd powinien uznawać interesy swojego kraju za „The First”, albowiem centralnym problemem współczesności jest to, „czy w ogóle potrafimy jeszcze być patriotami”.
Nasz sojusznik według Rokity mocno podniósł rangę inicjatyw politycznych w strategicznym dla Polski regionie. W Europie Środkowej Trump wykonał więcej politycznych gestów, aniżeli zdecydowanych posunięć. Największym z nich było ostentacyjne wejście Ameryki w polsko-chorwacki projekt Trójmorza, który od czasu obecności Trumpa na warszawskim szczycie tej inicjatywy w 2017 r., z mało ważnej, na poły „rozbijackiej” awantury w UE, stał się szacownym tzw. formatem międzynarodowym, do którego aspiruje Berlin i zaczynają płynąć pieniądze z rynków kapitałowych.
W tygodniku także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Wojciecha Reszczyńskiego, Jerzego Jachowicza, Aleksandra Nalaskowskiego czy Katarzyny Zybertowicz.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od poniedziałku 2 listopada, także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć TUTAJ
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.