Wahający się dolar
Grudzień dla amerykańskiej waluty nie był zbyt łaskawy. Dynamiczne wzrosty eurodolara zatrzymały się w okolicach wrześniowych maksimów, tworząc średnioterminową formację podwójnego szczytu. Mijający tydzień wydaje się potwierdzać, że mimo wszystko presja na słabszego dolara pozostaje nadal bardzo silna
Podczas środowej sesji na rynku pojawiła się informacja z Chin sugerująca, jakoby Chińczycy mieli zaprzestać kupowania amerykańskich obligacji, za posiadane rezerwy. I chociaż, jak się później okazało, plotka została zdementowana, a eurodolar zwrócił się w kierunku porannych poziomów cenowych, pewnego rodzaju niesmak na rynku pozostał. Z jednej strony Państwo Środka jest na podobnej pozycji co Stany Zjednoczone – ponad 30% rezerw jest bowiem zgromadzonych właśnie w amerykańskich papierach skarbowych. Ewentualny spadek ich wartości pociągnąłby za sobą wartość chińskich rezerw. I chociaż presja Chin na słabsze ekonomicznie kraje, by rozliczać się w juanie jest coraz większa, proces „zdobywania zasięgu” i coraz szersze uniezależnienie się od Stanów Zjednoczonych będzie trwał bardzo długo. Dlatego też to co się wydarzyło w środę należy interpretować raczej w kategoriach próby. Z dużym prawdopodobieństwem Chińczycy chcieli przekonać się czy informacja odbije się echem, chociażby w Białym Domu. Gdyby jednak analizować ją na chłodno, szybko uznalibyśmy, że gdyby była prawdziwa to eurodolar nie straciłby 0,5% na wartości, ale zdecydowanie więcej. Aczkolwiek pokazuje to, że w dalszym ciągu mamy do czynienia z sytuacją, w której każdy argument do tego by osłabić „zielonego” jest przez inwestorów wykorzystywany.
Drugi impuls osłabienia pojawił się w czwartek, gdy światło dzienne ujrzały zapiski z ostatniego posiedzenia Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego. Przedstawiciele władzy monetarnej w Europie stwierdzili, że są gotowi do tego, aby zmienić wkrótce wytyczne polityki pieniężnej, by lepiej dostosować ją do coraz silniejszego wzrostu gospodarczego. Opinia, wg której rozpoczęcie komunikacji zmian powinno mieć miejsce na początku bieżącego roku, była przez członków gremium szeroko akceptowana. Mocny impuls umocnienia euro wynikał więc przede wszystkim z tego, że jeszcze na poprzednim posiedzeniu, takie stanowisko nie uzyskałoby szerokiego poparcia. Tym sposobem EURUSD w popołudniowych godzinach handlu pokonał 1,204 i zmierzał w kierunku tegorocznych szczytów. To potwierdza stawianą przez nas kilka miesięcy temu hipotezę, wg której każda najmniejsza sugestia zmiany nastawienia do polityki monetarnej w EBC będzie umacniać lokalną walutę.
W naszej opinii oczekiwania co do tegorocznych podwyżek w Stanach Zjednoczonych z dużym prawdopodobieństwem nie powinny się zaostrzyć. Uważamy bowiem, że to Europa ma w tej chwili większą szansę na bardziej dynamiczną poprawę obrazu makroekonomicznego niż Stany Zjednoczone, chociaż nie wykluczamy sytuacji, w której słaby dolar doda dodatkowego paliwa gospodarce za oceanem i spowoduje inflację. Aczkolwiek to raczej pieśń dalszej przyszłości niż kwestia nadchodzących kilku miesięcy. Poza tym trudno oczekiwać, aby w obecnej sytuacji dane makroekonomiczne w Stanach Zjednoczonych z dotychczasowym impetem okazywały się pozytywnym zaskoczeniem. Citigroup Economic Surprise Index jest bowiem najwyżej od początku 2012 roku. Uwzględniając powyższe, ten tydzień dodał nam następnych argumentów, utwierdzających nas, że eurodolar powinien w tym roku dalej zmierzać na północ, otwierając drogę do dalszych wzrostów na rynku towarowych i w krajach emerging markets – przynajmniej w perspektywie następnych kilku miesięcy.
Szymon Juszczyk, Zarządzający Portfelami, RDM Wealth Management