Waluty: Koniec roku w słabych nastrojach
Rok 2018 był jednym z najciekawszych na rynkach finansowych. Przez większość czasu mocny pozostawał dolar, a hossa na Wall Street trwała nieprzerwanie, czego nie można było powiedzieć o parkietach z innych części świata. Końcówka roku przynosi jednak zgoła inny sentyment do głównych aktywów.
Pierwsza połowa 2018 roku upłynęła bez wątpienia pod znakiem bardzo silnych danych z amerykańskiej gospodarki oraz jastrzębiej postawy Rezerwy Federalnej. Ważnym wydarzeniem z pewnością było objęcie fotelu prezesa Fed przez Jerome Powella, który przejął to stanowisko po Janet Yellen. Powell mianowany przez samego Donalda Trumpa jeszcze mocniej podkręcił jastrzębie stanowisko amerykańskiego banku centralnego, co bez wątpienia stoi w opozycji do poglądów najważniejszego polityka na świecie, który był głównym rozdającym na rynkach finansowych i światowej polityce w mijającym roku. To właśnie on na wiosnę tego roku rozpętał temat wojny celnej z Chinami, która trwa do dziś i jest głównym ryzykiem na najbliższe lata dla światowej gospodarki.
Wraz z rosnącymi obawami o ich wpływ na wzrost gospodarczy w kolejnych latach oraz jastrzębim nastawieniem Rezerwy Federalnej umacniał się amerykański dolar, który na przestrzeni całego roku odrobił znaczną część strat z poprzedniego roku. Rosnące stopy procentowe w USA odbiły się także na kondycji walut rynków wschodzących. Najmocniej ucierpiały kraje, które posiadają znaczną część długu denominowanego w walucie zagranicznej czyli argentyńskie peso i turecka lira. Wyprzedaż spotęgowały oczywiście problemy gospodarcze obu państw oraz konflikt dyplomatyczny na linii USA-Turcja.
Przechodząc do rynków akcji, inwestorzy w tej klasie aktywów nie zaliczą 2018 do udanych. Choć przez większą część czasu Wall Street forsowało historyczne maksima, czemu pomagały bardzo dobre wyniki amerykańskich spółek, korzystających na wprowadzonej reformie podatkowej, to końcówka roku przyniosła kompletną zmianę sentymentu. Amerykańskie indeksy giełdowe po raz pierwszy od 2008 roku kończą rok większą przecenę, na fali rosnących stóp procentowych, obaw o spowolnienie gospodarcze oraz trwającymi wojnami handlowymi, których zaostrzenie może mocno wpłynąć na światowy wzrost gospodarczy w kolejnych kwartałach. Od kryzysu w 2008 roku, indeks S&P500 każdy rok kończył przynajmniej kilku procentowym wzrostem, z wyjątkiem 2011 i 2015 roku, gdzie indeks kończył rok spadkami rzędu kilkunastu setnych procenta.
Z bieżących informacji warto wspomnieć o bardzo słabych odczytach PMI z chińskiej gospodarki. Co prawda, indeks dla usług wypadł powyżej oczekiwań, jednak wskaźnik przemysłowy wyniósł w grudniu 49,4 pkt. (50 pkt. umowną granicą pomiędzy recesją a ekspansją gospodarczą), co jest kolejnym dowodem na to, że światowy motor wzrostu gospodarczego w ostatnich latach dostaje coraz większej zadyszki.
W ostatnim dniu tego roku nie odbędą się sesję na znacznej ilości parkietów giełdowych. Nieobecni będą zarówno inwestorzy w Polsce, jak i Niemczech. W Europie pracować będą jednak giełdy w Paryżu i Londynie, jednak handel został skrócony do godzin wczesno popołudniowych. Na Wall Street sesja odbędzie się w normalnych ramach godzinowych. Jutro wszystkie rynki są zamknięte, a do normalnego handlu powracamy od środy.
Piotr Jaromin, Analityk Rynków Finansowych XTB