Wielka bankowa trójka wraca do gry. Stopy w górę
Trzy wielkie banki centralne podejmują w tym tygodniu decyzje, które mogą zachwiać tendencjami panującymi na rynku walutowym na początku roku. Czy ruchy Rezerwy Federalnej, Europejskiego Banku Centralnego i Banku Anglii mogą rozminąć się z oczekiwaniami inwestorów?
Od początku br. obserwujemy odwrót od dolara, stabilizację kursu euro w relacji do złotego oraz umocnienie funta.
Inwestorzy kontra Fed
W końcówce września dolar kosztował przeszło 5 zł, czyli o ponad 70 groszy (ok. 15 proc.) więcej niż obecnie. Jednym z fundamentów siły dolara była wówczas polityka Rezerwy Federalnej, która nadawała ton zacieśnianiu przez główne banki centralne. Obecnie jednak sytuacja na tym polu odwróciła się o 180 stopni, a postrzeganie polityki Fed z atutu dolara zamieniło się w powód do jego przeceny.
Inwestorzy – wraz z postępującym gaśnięciem inflacji w USA i pojawieniem się oznak, że największa światowa gospodarka może zmierzać wprost ku recesji – zaczęli, wbrew zapewnieniom reprezentantom Fed, oczekiwać zakończenia cyklu podwyżek. Spodziewają się nawet, że jeszcze w tym roku amerykański bank centralny zacznie obniżać stopy procentowe.
– Przed środową, wieczorną decyzją oczekiwany jest skromny ruch, o 25 punktów bazowych. Ze 100-procentowym przekonaniem inwestorzy wyceniają jeszcze jeden taki ruch, zanim Fed w połowie roku powie: pas. Co więcej, wbrew powtarzanym niczym mantra deklaracjom, że koszt pieniądza nie będzie w tym roku redukowany, rynki obstawiają, że za rok stopy w USA będą już niższe niż obecnie. Realizacja takiego scenariusza będzie niczym cios w dolara, tym bardziej że Fed stracił rolę lidera na polu zacieśniania polityki finansowej na rzecz Europejskiego Banku Centralnego. Można porównać to do przekazania pałeczki w sztafecie – komentuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Dziś to EBC rozdaje karty
W strefie euro cykl podwyżek rozpoczął się latem 2022 r. Stopa depozytowa, która od połowy 2014 r. była ujemna, a od 2019 r. przyjmowała wartość minus 0,5 pkt proc., poszybowała od tego czasu do 2 proc.
Na najbliższym posiedzeniu (w czwartek) praktycznie przesądzone jest powtórzenie grudniowej podwyżki o pół punktu procentowego, a inwestorzy wierzą, że Rada Prezesów EBC w marcu powie do trzech razy sztuka, a cały cykl zamknie ze stopą depozytową nawet na poziomie 3,5 proc.
– W przeciwieństwie do Fed i dolara rynek nie podważa takiego scenariusza, mimo że inflacja w Eurolandzie po osiągnięciu w październiku pułapu 10,6 proc. rok do roku już w grudniu powróciła do wartości jednocyfrowych. Gospodarka również nie dostarcza ku temu przesłanek. W przeciwieństwie do danych z USA odczyty z Eurolandu zaskakują pozytywnie. Potężne obniżenie się cen gazu i łagodna aura w pierwszej części sezonu grzewczego sprawiły, że wyparował strach przed kryzysem energetycznym prowadzącym do głębokiej recesji – uzasadnia analityk Cinkciarz.pl.
Dolar z szansą na korektę
Mocno przecenione w minionym roku euro odzyskało rezon i odrabia straty. Rozstąpienie się części czarnych chmur znad Eurolandu sprzyja złotemu. W optymistycznym scenariuszu pod koniec roku kurs USD/PLN może powracać w okolice 4,0. W najbliższym czasie możliwa jest jednak korekta silnych przetasowań z minionych miesięcy.
– Fed może wylać wiadro zimnej wody na głowy inwestorów oczekujących szybkich obniżek stóp procentowych. W końcu stopa bezrobocia w USA wynosi zaledwie 3,5 proc. i występuje potężny, ponad 10-milionowy nawis wakatów. Przy tak mocnym rynku pracy trwałe zapanowanie nad inflacją wymaga dłuższego utrzymywania restrykcyjnej polityki pieniężnej. Z kolei dalsze hamowanie inflacji w strefie euro może wystawiać na próbę determinację Rady Prezesów EBC do utrzymywania ostrego kursu polityki – wskazuje Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl.
Bank Anglii nie chce, ale musi
Na Wyspach stopy procentowe pierwszy raz podwyższono jeszcze w końcówce 2021 r., co tworzyło korzystne środowisko dla funta. Bardzo szybko władze pieniężne Wielkiej Brytanii stały się najbardziej pesymistycznie nastawione w gronie głównych banków centralnych. Zaczęły otwarcie zwiastować głęboką i długą recesję. Choć kontynuowały podwyżki, to zacieśnianie przebiegało w dość powolnym tempie i bez ostrej komunikacji.
– Inwestorzy długo wahali się, czy w najbliższy czwartek koszt pieniądza zostanie podniesiony o 25 punktów bazowych, czy też o 50. Rozstrzygnęły to dane. Po optymistycznej serii informacji z brytyjskiej gospodarki i przy braku silnego hamowania inflacji górę zaczęła przeważać ta druga możliwość. W rezultacie rynek zaczął śmielej obstawiać podwyżkę z 3,5 do 4,0 proc. Dodało to wiatru w żagle funtowi, który w relacji do złotego od początku roku zyskał 1,5 proc. Nie brakuje jednak głosów, że Bank Anglii przy pierwszej okazji będzie chciał zamknąć cykl zacieśniania i może ponownie zaprezentować swoje łagodne oblicze, co stanowi zagrożenie dla GBP – ocenia analityk Cinkciarz.pl.
Źródło: materiały prasowe