Zachowania instrumentów finansowych w obliczu wojny
Nadwerężona przez pandemię i galopującą inflację gospodarka zderzyła się z kolejnym wyzwaniem, jakim jest wojna w Ukrainie. W obliczu wojny rozgrywającej się tuż za naszą granicą, pojawiły się obawy nie tylko o nasze bezpieczeństwo, ale także o bezpieczeństwo naszych pieniędzy. Jak lokować kapitał, aby nie stracić? Czy wybrane przez nas formy lokowania aktywów są nadal korzystne?
Niepewność gospodarcza, z którą przyszło nam się mierzyć każdego dnia zdaje się już nikogo nie zaskakiwać. Ale trudno o spokój, gdy ceny węgla i paliw ciągle rosną, a media podają nowe, niepokojące informacje na temat tego, co dzieje się u naszych wschodnich sąsiadów. Wszystko to dotkliwie odbija się na naszych finansach, a z pewnością nie jest to koniec. Trudno dziś ocenić długoterminowe skutki wojny. Nie wiemy, czy będzie ona miała wpływ na całą globalną gospodarkę, dlatego nie warto czekać na rozwój sytuacji i utratę środków, tylko wziąć sprawę w swoje ręce i już dziś przeanalizować, czy narzędzia, które wybraliśmy wystarczająco zabezpieczą nasze aktywa.
Produkty bankowe, złoto a może mieszkanie na wynajem?
Bardzo wysoka inflacja i wahania na rynkach finansowych sprawiają, że gromadzenie pieniędzy na lokatach nie daje dziś nawet nadziei na kompensację inflacji. Wojna odbiła się na całym rynku walutowym, kilka jej pierwszych dni wystarczyło, by złoty stracił kilkadziesiąt groszy do głównych walut: euro, dolara, czy franka szwajcarskiego. Akcje to klasa aktywów, które w czasach konfliktów narażone są na największe wahania, ponieważ inwestorzy nie lubią niepewności - historia pokazała nam to wielokrotnie. Kolejną opcją, niosącą ze sobą duże ryzyko są kryptowaluty. Warto uważnie śledzić ich reakcje na obecną sytuację w Ukrainie, ponieważ dotychczas nie mieliśmy okazji obserwować ich zachowania podczas konfliktu zbrojnego. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku złota. Przez wielu inwestorów zawsze było postrzegane jako zabezpieczenie stabilne, stosunkowo łatwe do spieniężenia, które można nawet potraktować jako walutę płatniczą. Zawsze jednak warto pamiętać o rozsądku i odpowiedniej dywersyfikacji.
Sytuacja również nie jest najlepsza w przypadku inwestycji w mieszkania na wynajem. Stają się one dla wielu z nas dobrem luksusowym, a przy tak dynamicznie rosnących cenach i wzroście stóp procentowych dla niektórych jest to wręcz opcja niedostępna. W Polsce głównie w dużych miastach zwrot z takiej inwestycji liczony jest w tej chwili nie w latach, a raczej w dekadach. Pamiętać należy jednak, że obecna trudna sytuacja dotyka nie tylko Polaków, ale i wielu naszych sąsiadów.
Alternatywa gruntowa
To może być dobry moment na zainwestowanie w grunty, których relacja między popytem i podażą jest raczej prosta, więc i sytuacja inwestycyjna jest stabilna. Polacy postrzegają inwestycje w grunty jako bezpieczny i zyskowny, w stosunku do innych form inwestycyjnych, sposób na lokowanie kapitału. Potwierdzają to nie tylko badania opinii publicznej, ale także zachowania zakupowe, a przede wszystkim liczby.
Grunty zawsze stanowiły pewny rodzaj ochrony przed inflacją – mówi Dariusz Seges, Dyrektor Departamentu Inwestycji i Rozwoju w firmie Rodzinne Inwestycje – na podstawie wieloletnich doświadczeń i obserwacji możemy więc prognozować, że sytuacja ta się nie zmieni. Wielu inwestorów, którzy już wcześniej skorzystali z oferty Rodzinnych Inwestycji i zainwestowali w działki w naszych osadach, wraca do nas kupując kolejne tereny. Jak pokazały przeprowadzone przez nas w styczniu 2021 roku wraz z Instytutem Badawczym Kantar badania, 60 proc. Polaków wskazało nieruchomości gruntowe lub działki jako najciekawszą inwestycje w czasie niepewności. Dziś ta niepewność realnie wkroczyła w nasze życie i portfele, więc podejmując decyzję o zabezpieczeniu naszych środków finansowych, warto przyjrzeć się ziemi, która nie ulega takim wpływom wahań na rynku, jak wiele innych produktów finansowych.
Niestabilność rynków finansowych, wysoki oficjalny wskaźnik inflacji, a także bardzo wysoka realna inflacja, to główne powody szybkiego wzrostu cen działek. Poza tym ziemi nie przybywa i jej zasoby są ograniczone, co również ma realny wpływ na stopniowy wzrost cen, jednak w przeciwieństwie do rynku mieszkaniowego, ta krzywa wzrasta raczej jednostajnie i nie musimy się obawiać nagłych skoków. Na rynku, zwłaszcza od czasu wybuchu pandemii, widać rosnące zainteresowanie ziemią, która stała się towarem pożądanym. Zbliża się również sezon wakacyjny, podczas którego grunty cieszą się jeszcze większą popularnością, a wakacyjny pik sprzedażowy może zaskoczyć niejednego inwestora.
Przed wybuchem pandemii, aby sprzedać średniej wielkości, liczącą 20-30 działek osadę na Mazurach, potrzebowaliśmy około dwunastu miesięcy. Dziś ten sam proces uległ 2-krotnemu skróceniu i zajmuje sześć miesięcy. – mówi Dariusz Seges. – Wysoki popyt na ziemię warunkuje sytuacja na rynku inwestycyjnym, a wg ubiegłorocznych badań, które przeprowadził dla nas Kantar Polska, aż 28 proc. Polaków uważa ziemię za bezpieczną i rentowną formę oszczędzania niezależnie od sytuacji gospodarczej.
Źródło: materiały prasowe